Cook dodał też, że możliwe jest zwiększenie importu z europejskich fabryk.
- Podjęliśmy już decyzję, że będziemy kupować chipy z zakładu w Arizonie, który rusza w 2024 r., więc mamy przed sobą jakieś dwa lata - powiedział Cook do pracowników. Dodał, że firma "będzie się również zaopatrywać w Europie, bo takie są plany".
Nową fabryką będzie zarządzać tajwańskie przedsiębiorstwo Taiwan Semiconductor Manufacturing Co (TSMC), którego Apple jest wyłącznym partnerem w kontekście produkcji chipów. TSMC to największy producent układów scalonych na świecie. CNBC dodaje, że tajwańska firma produkuje procesory serii A i M, które zasilają iPhone'y i komputery Mac. Taki ruch oznaczałby znaczną dywersyfikację w łańcuchu dostaw.
Amerykańscy politycy od dawna zwracali uwagę, że takie firmy jak Apple ponoszą spore ryzyko, stawiając jedynie na Tajwan w kwestii dostaw mikroprocesorów. Szczególnie w kontekście wzrostu napięcia między Chinami i republiką Tajwanu. Według amerykańskich mediów Cook miał przyznać, że 60 proc. procesorów na świecie pochodzi z Tajwanu.
Amerykanie chcą produkować u siebie
Agencja Bloomberga zaznacza, że kolejne zakłady w Arizonie buduje inny gigant technologiczny - Intel Corporation z główną siedzibą w Kalifornii. Przez lata to amerykańska firma była głównym dostawcę Apple, ale jest mało prawdopodobne, że uda się to ponownie.
"Apple wymienił procesory Intela w Macach i innych produktach na rzecz własnych komponentów, a producent układów scalonych ma niesprawdzoną historię produkcji projektów innych firm" - wyjaśnia Bloomberg.
Szacuje się, że tajwański zakład początkowo będzie produkować 20 tys. chipów miesięcznie. TSMC ma prowadzić rozmowy z niemieckim rządem w kontekście uruchomienia kolejnej fabryki w tym kraju. W Niemczech dla Apple pracuje co najmniej kilkuset inżynierów.
W tym roku amerykański Kongres uchwalił ustawę CHIPS and Science Act, która ma m.in. zapewnić 280 mld dol. na rzecz zwiększenia produkcji i badań nad półprzewodnikami.