Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Cios w wielki projekt Rosji. Gigant redukuje plany

Podziel się:

To miała być największa rosyjska inwestycja w infrastrukturę do skraplania gazu ziemnego. Dzięki niemu firma Novatek miała rzucić wyzwanie dostawcom z Kataru i USA i zasilić budżet Rosji. Ambitny plan jednak kruszeje przez zachodnie sankcje.

Cios w wielki projekt Rosji. Gigant redukuje plany
Szef Novateku Leonid Michelson i Władimir Putin podczas uruchomienia pierwszej linii do upłynniania gazu w Arctic LNG 2, lipiec 2023 roku (East News, ALEXANDER KAZAKOV / SPUTNIK / KREMLIN POOL)

Daleko na północy Rosji w Zatoce Ura, dawnej bazie atomowych okrętów podwodnych, powstać miało rosyjskie eldorado gazowe. To tam największy prywatny koncern gazowy w Rosji i jednocześnie konkurent państwowego Gazpromu, firma Novatek, zlokalizował dwie najważniejsze instalacje do skraplania gazu ziemnego (LNG) i wysyłania go w świat: Yamal LNG i znajdującą się na drugim brzegu zatoki Arctic LNG 2.

To właśnie ta druga miała być największym zakładem upłynniania gazu w Rosji. Miała też wskrzesić topniejące w ogniu wojny marzenie Putina. Według ukutej przed najazdem na Ukrainę strategii (z zatwierdzonej 9 czerwca 2020 roku Strategii Energetycznej Federacji Rosyjskiej do 2035 roku) do 2035 roku Rosja miała produkować od 80 do nawet 140 mln ton LNG rocznie, z czego tylko w Arktyce do 91 mln ton. Inwestycje Novateku miały sprawić, że Rosja stanie się największym producentem gazu skroplonego na świecie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Król UE" wyrasta na lidera regionu? "To polityk większego formatu"

Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę Rosja, na przekór coraz bardziej dokuczliwym sankcjom, parła do realizacji projektu Arctic LNG 2 w pierwotnym kształcie, bo w nowych realiach geopolitycznych to transportowany drogą morską gaz stał się kluczowym surowcem. Po pierwsze, miał pokryć straty wynikające ze zmniejszonych dostaw na zachód Europy za pomocą rurociągów (Unia Europejska nałożyła bowiem na transportowany w ten sposób gaz sankcje, a na rosyjski LNG - nie). Po drugie, miał pomóc w ekspansji w kierunku Azji, głównie Chin i Indii.

Erozja rosyjskiego projektu

Pierwotnie Arctic LNG 2 miał być wyposażony w trzy linie produkcyjne, a każda z nich miała upłynniać do 6,6 mln ton gazu rocznie. To dawałoby łączną moc produkowania 19,8 mln ton LNG rocznie z gazu pochodzącego ze złoża Utrienneje, znajdującego się na Półwyspie Gydańskim.

W planach była potężna infrastruktura umożliwiająca transport gazu. Jak podkreśla Grzegorz Kuczyński z Warsaw Institute, terminal miał obsługiwać dwa masowce jednocześnie i gazowce klasy lodołamaczy. Byłby oknem na Azję, ale również pomóc w usprawnieniu i zmniejszeniu kosztów transportu LNG do Europy. 

Problem w tym, że sankcje już doprowadziły do ograniczenia skali tego projektu. Novatek nie jest w stanie ukończyć inwestycji w takim kształcie, jak planował. Według doniesień rosyjskiego dziennika "Wiedomosti" i ustaleń agencji Reutersa ostatecznie konieczne będzie ograniczenie infrastruktury Arctic LNG 2 do dwóch linii produkcyjnych. To zaś wymiernie zmniejszy przepustowość do 13,2 mln ton rocznie. Choć Rosja wciąż utrzymuje retorykę sukcesu, redukcja mocy będzie oznaczać realne straty wpływów.

Można wskazać liczne dziury w sankcjach i ścieżki ich omijania, ale nominalne straty w budżecie rosyjskim i problemy w realizacji takich planów, jak ważne instalacje LNG, są dowodem na ich skuteczność i postępującą siłę - komentuje w rozmowie z money.pl Maciej Miniszewski, starszy analityk klimatu i energii w Polskim Instytucie Ekonomicznym.

Z kolei Filip Rudnik z Ośrodka Studiów Wschodnich podkreśla, że decyzja o ograniczeniu mocy Arctic LNG 2 jest próbą dostosowania się do ograniczeń wynikających z amerykańskich sankcji, które zmusiły spółkę do wyhamowania tempa działalności.

"Produkcja była stopniowo zmniejszana. Ta negatywna tendencja odbija się na całej produkcji Novateku i notuje się spadek jej dynamiki wzrostu. Według oficjalnych danych w I kwartale 2024 roku zakład wyprodukował 21,12 mld m sześc. LNG, co oznacza niewielki wzrost o 1,2 proc. rok do roku" - wylicza Rudnik w analizie opublikowanej na stronie internetowej OSW.

"Amerykańskie sankcje uniemożliwiły transfer sześciu gazowców klasy Arc 7, które zbudowano w stoczni Hanwha w Korei Południowej. Trzy z nich przeznaczone były dla Sovkomflot, trzy pozostałe dla japońskich Mitsui OSK Lines, ale wszystkie miały służyć do transportu LNG produkowanego w zakładach Novateku" - tłumaczy Rudnik. "W obawie przed wtórnymi sankcjami stocznia zawiesiła także prace nad kolejnymi 10 statkami przeznaczonymi dla Arctic LNG 2" - wyjaśnia ekspert. Tymczasem Rosja potrzebuje co najmniej 13 takich jednostek do obsługi terminala arktycznego LNG.

Amerykańskie sankcje miały również wtórny skutek, wiążą się z bowiem z ryzykiem, że każda firma zaangażowana we współpracę z Arctic LNG2 może również zostać objęta sankcjami.

Cios w rosyjski budżet

Jak podkreśla w rozmowie z money.pl Maciej Miniszewski, mimo że to ropa stanowi trzon dochodów budżetu Rosji ze sprzedaży węglowodorów, to każde ograniczenie dochodów z gazu ziemnego też jest odczuwalnym ciosem.

Wpływy z handlu gazem stanowią około 9 proc. wpływów do budżetu Rosji. Może się to wydawać niewiele, ale nominalnie mówimy o potężnych kwotach. Poza tym to nie jest dobry czas dla LNG. Rynek jest wysycony, a zapotrzebowanie na gaz będzie w najbliższym czasie spadać. Rosja wciąż będzie miała możliwość sprzedawania swojego surowca na rynkach wschodnich, ale jego cena będzie tym bardziej topnieć - ocenia ekspert PIE.

I dodaje, że również Europa staje przed ważną decyzją o potencjalnym zerwaniu z rosyjskim LNG. Część krajów, jak Polska, Dania, Szwecja, Finlandia i kraje bałtyckie, nawołuje o nałożenie sankcji na rosyjskie transporty gazu skroplonego do Europy.

- Embargo jest znacznie skuteczniejszym narzędziem niż wszelkie ograniczenia cenowe. Europa dziś jest w sytuacji malejącego popytu i nadpodaży surowca na rynkach, a także dostępu do wielu kierunków dostaw, może więc bezpiecznie odciąć się od rosyjskich dostaw. Problem jest jednak natury politycznej i ekonomicznej, bowiem cześć krajów wciąż zarabia na handlu rosyjskim surowcem - dodaje ekspert PIE.

Jak donosi niemiecki portal Deutsche Welle, Rosja jest dziś drugim pod względem wielkości dostawcą skroplonego gazu ziemnego do Unii Europejskiej. Udział rosyjskiego gazu w dostawach do UE stanowił w 2023 roku 8 proc., ale jeśli uwzględnimy LNG, sięgnie on 15 proc.

Szczególnie dużymi importerami były Francja, Hiszpania i Belgia. Te trzy kraje odpowiadały za 87 procent importu rosyjskiego LNG do Unii w 2023 roku. Unijne kraje sprowadzały surowiec z Rosji nie tylko na własny użytek. Z danych Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) zebranych przez Deutsche Welle wynika, że w 2023 roku 22 proc. europejskiego importu LNG z Rosji zostało przeładowanych w europejskich portach, by popłynąć dalej w świat, w tym do państw w Azji.

Unia wciąż pozostaje istotnym źródłem wpływów dla budżetu Rosji. Jeżeli wierzyć danym CREA, od początku 2023 roku do 27 kwietnia 2024 roku aż 22 mld euro trafiło do Rosji w rachunkach za zakup gazu dla UE. To realny problem, wciąż łożymy na gospodarkę rosyjską. Jeśli traktujemy wsparcie Ukrainy jako nasze ubezpieczenie, to wszelkie finansowanie Rosji powinno być ukrócone jak szybciej - wskazuje Miniszewski.

Według ustaleń Bloomberga dyskusje w sprawie nowego pakietu unijnych sankcji koncentrują się na zakazie reeksportu rosyjskiego LNG z europejskich portów i walką z tzw. flotą cienia - o której pisaliśmy w money.pl. Jednak rozważane jest również nałożenie sankcji na kluczowe rosyjskie projekty LNG, jak właśnie Arctic LNG 2, a także ważny bałtycki terminal UST Luga LNG i zakłady w Murmańsku.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl