Jesienią, jak pisaliśmy w money.pl, opłatami dla pojazdów powyżej 3,5 tony objęte zostaną wszystkie drogi szybkiego ruchu oddane do użytku w Polsce. Ostatni raz mapa była aktualizowana w 2017 r., gdy było ich ok. 3660 km, ale obecnie to grubo ponad 5100 km. Ministerstwo Infrastruktury niedawno opublikowało projekt rozporządzenia, które ma wprowadzić zmiany w życie.
Rząd ma przyjąć zaktualizowaną mapę płatnych odcinków dróg w trzecim kwartale roku. To fatalny sygnał dla polskich transportowców.
- Branża jest w głębokim kryzysie i upada coraz więcej firm prowadzących transport drogowy. Każde podniesienie kosztów działalności firm transportowych to pogłębianie kryzysu i likwidacja polskiego potencjału transportowego - komentuje Andrzej Bogdanowicz, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy pisaliśmy o nastrojach w branży, resort infrastruktury nie odpowiedział jeszcze na pytania money.pl, czy ministerstwo ma w planach przywrócenie opłat na autostradach państwowych. Zwłaszcza w kontekście rosnących kosztów utrzymania tras szybkiego ruchu.
Jasna deklaracja resortu ws. opłat na autostradach
GDDKiA podała money.pl, że w 2022 r. utrzymanie autostrad oraz dróg ekspresowych kosztowało 605,8 mln zł, w 2023 r. - 911,8 mln zł, a w 2024 r. mają ponad 1,1 mld zł. Chodzi np. o posypywanie tras zimą. Pomijane w tych statystykach umowy płacone ryczałtowo.
Koszty stale rosną wraz z oddawaną kolejną drogą, tymczasem przed wyborami rząd PiS nieoczekiwanie zniósł opłaty na państwowych odcinkach autostrad. Mimo tego, że pod koniec 2021 r. ówczesny minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapowiedział: - Nie stać nas na utrzymywanie bez końca darmowych autostrad, opłaty za przejazd będą sukcesywnie wprowadzane na kolejnych odcinkach.
Pandemia koronawirusa i wojna w Ukrainie, nie poprawiły stanu finansów publicznych, dlatego spytaliśmy, czy w tej sytuacji ministerstwo widzi potrzebę wprowadzenia opłat dla samochodów osobowych - generalnie pojazdów do 3,5 tony - na autostradach albo czy ma to w planach. Odpowiedź jest kategoryczna.
Zaplanowane na koniec tego roku rozszerzenie sieci dróg, na których pobierana jest opłata za przejazd, dotyczy wyłącznie pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony, czyli ciężarówek oraz autobusów. Podkreślam, nie dotyczy samochodów osobowych i motocykli i nie ma żadnych planów, aby na drogach zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad objąć je opłatami - deklaruje Anna Szumańska, rzeczniczka prasowa MI, w odpowiedzi na pytania money.pl.
- Opłata jest oparta na zasadach "korzystający płaci" oraz "zanieczyszczający płaci". Stawki za przejazd są uzależnione od masy pojazdów oraz od normy emisji spalin - dodaje rzeczniczka resortu, zaznaczając, że wpływy z opłat zasilą Krajowy Funduszu Drogowy, z którego finansowane są inwestycje GDDKiA.
Branża transportowo w kryzysie. Pomogą nowe opłaty?
Kierowcy osobówek, jeśli nic się nie zmieni, mogą spać spokojnie. Co innego branża transportowa, która odpowiada za 7 proc. PKB oraz 6,5 proc. zatrudnienia.
- Mamy do czynienia z poważnym kryzysem, a jak twierdzi wielu przedstawicieli tej gałęzi transportu, wręcz z jego zapaścią. Potwierdzeniem tego jest zgłaszanie restrukturyzacji przez kolejne przedsiębiorstwa transportu drogowego. Nie znamy jednak skali tego zjawiska, ponieważ nie wiemy ilu z drobnych przewoźników, a takich jest większość (posiadających 5 do 7 pojazdów), ma problemy z płynnością finansową i wobec braku ciągłości zleceń odstawiło pojazdy "pod płot" - alarmuje Jerzy Gębski, ekspert sektora logistycznego, Enterprise Logistics.
I wyjaśnia: - Praprzyczyną tego stanu rzeczy jest dekoniunktura i stagnacja gospodarcza w Europie. Dlatego jestem krytykiem wprowadzania nowych obciążeń dla przewoźników właśnie teraz. Uważam, że rząd powinien poczekać na poprawę koniunktury na przewozy, wówczas nowe obciążenia mogłyby zostać przeniesione na klientów.
Transportowcy domagają się obecnie pomocy od państwa, dlatego odbywają się protesty. Nowe opłaty raczej trudno uznać za takową, więc niewykluczone, iż akcja protestacyjna nabierze na sile. I wtedy plany MI dotkną również kierowców osobówek.
- Propozycja rządu dla niektórych przedsiębiorców sektora TSL była dość zaskakująca. Spodziewaliśmy się, że rządzący zrozumieją, że to nie jest czas na dodatkowe podatki i zobowiązania dla branży, która walczy o utrzymanie się na powierzchni. Przyjmujemy propozycje Ministerstwa Infrastruktury z dużym zaniepokojeniem - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl