Kryzys energetyczny spędza nam sen z powiek, a obawy o przerwy w dostawach prądu rosną. Tymczasem blok o mocy 910 MW w Elektrowni Jaworzno, najnowocześniejsza jednostka tego typu w polskim systemie energetycznym oraz ważny element rynku mocy, nie działa z powodu usterek.
Według doniesień medialnych do awarii doprowadził zanieczyszczony węgiel, o czym alarmował Rafako — generalny wykonawca elektrowni, który ma problemy z rentownością, a wyjść z kłopotów spółce ma pomóc 100 mln zł z budżetu państwa. Na reakcję Tauronu, właściciela elektrowni, nie trzeba było długo czekać. Pomiędzy spółkami rozpętała się medialna wojna.
Konflikt pomiędzy Tauronem a Rafako przybiera na sile
W piątek rano grupa Tauron na swojej stronie internetowej opublikowała oświadczenie dotyczące naprawy leja kotła bloku 910 MW w Jaworznie. W piśmie spółka poinformowała, że po tym, jak Rafako zaprzestało "realizacji prac naprawczych" 6 sierpnia tego roku, zleciła wykonawstwo zastępcze, żeby uruchomić blok w planowanym terminie. Chodzi o 29 sierpnia tego roku.
W ocenie Grupy Tauron działanie Rafako podyktowane jest partykularnym i egoistycznym interesem tej spółki oraz osób kierujących wymienionym podmiotem. Nie zamierzamy również wpisywać się w niezrozumiałą grę polityczno-biznesową prowadzoną przez Rafako - głosi oświadczenie.
Według spółki energetycznej działania Rafako wpisują się w "prowadzoną od dłuższego czasu narrację szantażu biznesowego i mają na celu wymuszenie na Tauronie odstąpienia od realizacji kontraktu, a w konsekwencji rezygnację z dotyczących inwestycji gwarancji bankowych na kwotę 600 mln zł".
Rafako również wydało w piątek oświadczenie. W piśmie stwierdza, że Tauron nie ma podstaw do wdrożenia wykonawstwa zastępczego. Ponadto zapewnia, że cały czas wykonuje zobowiązania kontraktowe, a pracownicy są obecni na bloku. W piątek wieczorem jednak Tauron wstrzymał pracownikom Rafako możliwość wejścia na teren bloku, co uniemożliwiło dalsze prace. Ta druga spółka uznała takie działanie za "bezpodstawne" i wezwała do wpuszczenia swoich pracowników.
W rozmowie z money.pl Rafako tłumaczy przestój w pracach naprawczych tym, że z powodu zagrożenia życia i zdrowia pracowników w miejscu, gdzie są one prowadzone, musiała zabezpieczyć teren, żeby je wznowić. Zaznacza, że uruchomienie bloku w tym miesiącu jest zbyt ryzykowne.
Termin 29 wydaje się nierealny, jeśli naprawa uszkodzeń ma być przeprowadzona zgodnie z procedurą. Oczywiście mogę sobie wyobrazić włączenie bloku, ale może to mieć negatywne i długofalowe konsekwencje na jego dalszą pracę. O wprowadzeniu zastępczego wykonawcy dowiaduję się z mediów i do tej pory nikt go na bloku nie widział - nasi pracownicy pobrali dziś rano przepustki i przystąpili do prac naprawczych - mówi dla money.pl Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes Rafako.
Według Tauronu do tej pory zrealizowano ok. 80 proc. prac koniecznych, by ponownie uruchomić blok. "Prace realizowane są na podstawie technologii naprawy, zaakceptowaną przez Urząd Dozoru Technicznego (UDT) i mają na celu przywrócenie powierzchni rur leja kotła do jak najlepszego stanu. Są to działania zapobiegawcze, których celem jest uniknięcie ewentualnej awarii w przyszłości" - głosi komunikat spółki
Rafako ostrzega przed problemami. Tauron walczy o uruchomienie bloku
Rafako ostrzega, że wprowadzenie nowego wykonawcy na tym etapie spowoduje, że prace naprawcze potrwają nawet dwa lata. Ponadto w oficjalnym oświadczeniu informuje, że "próby podejmowania przez Nowe Jaworzno Grupa Tauron Sp. z o.o. nieuprawnionych działań, związanych z usuwaniem uszkodzeń leja kotła bez nadzoru ze strony Rafako S.A., mogą spowodować dalsze uszkodzenia nie tylko kotła 910J, ale także innych elementów Bloku".
Dalej w oświadczeniu spółki czytamy, że "nieuprawnione działania prowadzone bez nadzoru Rafako mogą też narażać na niebezpieczeństwo życie i zdrowie ludzkie. W takiej sytuacji "spółka nie będzie ponosić odpowiedzialności gwarancyjnej wobec zamawiającego za pracę bloku, odpowiadającą przyjętym w kontrakcie parametrom".
Karuzela kadrowa się kręci
Prawdopodobnie właśnie z powodu problemów w elektrowni Jaworzno z zarządu Taurona odwołano dwóch wiceprezesów: Artura Michałowskiego i Jerzego Topolskiego. Stanowiska stracili 12 sierpnia. Do piątku 26 sierpnia można zgłaszać kandydatów na ich miejsca.
Nieoficjalnie o posady w zarządzie energetycznej spółki walczą osoby z różnych frakcji politycznych, powiązanych z Prawem i Sprawiedliwością (PiS). Z informacji WNP.PL wynika, że swoje kandydatury mogą zgłosić: Filip Grzegorczyk, były prezes Taurona, oraz Sebastian Gola, były prezes Tauron Wytwarzanie i spółki Nowe Jaworzno Grupa Tauron, która zarządza blokiem 910 MW w Jaworznie. Nowi członkowie zarządu zostaną wybrani do końca tego miesiąca.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł money.pl, odsunięcie Rafako od elektrowni w Jaworznie jest próbą zamiecenia problemu pod dywan w celu utrzymania stanowisk w zarządzie energetycznego giganta.
Rafako ma problemy z rentownością
Zatrudniająca ponad tysiąc osób firma Rafako z Raciborza od dłuższego czasu walczy o przetrwanie. Największy w Europie producent kotłów oraz urządzeń ochrony środowiska dla energetyki już w ubiegłym roku szukał inwestora, który wspomógłby go finansowo. Komisja Europejska (KE) poinformowała 10 sierpnia, że zatwierdziła plan ratunkowy, zgodnie z unijnymi zasadami pomocy publicznej. Plan zakłada udzielenie przez Polskę ok. 22 mln euro (100 mln zł) pomocy restrukturyzacyjnej spółce Rafako.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl