Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Tomasz Żółciak
Tomasz Żółciak
|
aktualizacja

Awantura w rządzie o pieniądze na mieszkania. Wyprowadzone tyłem? "Mylą się"

196
Podziel się:

- Ani złotówka z tegorocznego budżetu na program budownictwa socjalnego i komunalnego, wynoszącego łącznie z rezerwą celową co najmniej 1,92 mld zł, nie została odjęta - zapewnia wiceminister rozwoju Tomasz Lewandowski (Lewica). Koalicjantom z Polski 2050 zarzuca rozkręcanie politycznej awantury w temacie, którego politycy tej formacji nie do końca rozumieją.

Awantura w rządzie o pieniądze na mieszkania. Wyprowadzone tyłem? "Mylą się"
Tomasz Lewandowski wyjaśnia aferę dot. środków na mieszkania (EAST_NEWS, ARKADIUSZ ZIOLEK, Pawel Wodzynski)
  • Zdaniem Tomasza Lewandowskiego pieniądze na politykę mieszkaniową są i nikt niczego nie zabrał "tylnymi drzwiami";
  • W marcu do parlamentu trafić może projekt ustawy, który ma zagwarantować wydanie w tym roku pełnej kwoty zaplanowanej na cele mieszkaniowe;
  • - Na dziś nie ma w pełni zabezpieczonych środków na to, żeby uzupełnić finansowanie we wszystkich 500 gminach, które dołączyły do SIM-ów zakładanych za rządów PiS-u przez KZN - przyznaje wiceminister Lewandowski;
  • Co dalej z "Kredytem na start"? - Pan minister Paszyk w najbliższych dniach zamierza przedstawić rozbudowaną koncepcję reform w obszarze mieszkalnictwa - zapewnia wiceminister.

Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl: Są pieniądze na mieszkalnictwo w tegorocznym budżecie, czy ich nie ma? Część z nich - jeśli wierzyć minister funduszy Katarzynie Pełczyńskiej-Nałęcz - ktoś zabrał "tylnymi drzwiami"?

Tomasz Lewandowski, wiceminister rozwoju i technologii: Oczywiście, że są. Myślę, że część polityków wypowiadających się w tej sprawie bardzo nerwowo zareagowała na komunikat Banku Gospodarstwa Krajowego o tym, że na Fundusz Dopłat, z którego finansowane są bezzwrotne granty na cele mieszkaniowe, zostanie rozdysponowanych 618 milionów złotych.

Minister funduszy de facto zaczęła temat, mówiąc, że "tylnymi drzwiami" wyjęto 500 milionów. Potem się okazało, że to jest 500 milionów, które trafiło na rzecz powodzian. Wskazała też, że na mieszkalnictwo społeczne pieniędzy jest mniej, a na "Kredyt na start" cały czas są. Od tamtej pory mamy klincz w koalicji.

Nie będę komentował wypowiedzi ministrów konstytucyjnych. Powiem panu, jak jest. Mamy reguły wydatkowe, które chronią stabilność finansową budżetu - na różnym poziomie. Mamy np. regułę mówiącą o tym, że zadłużenie nie może przekroczyć 60 proc. PKB, mamy reguły sektorowe, określające, ile w poszczególnych obszarach można wydać w danym roku.

Uzupełnieniem tych reguł są maksymalne limity wydatków na poszczególne programy. Oprócz ustawy opisującej zasady programu bezzwrotnych grantów na remonty i na budowę mieszkań komunalnych i TBS-owskich (zwanym też programem BSK, czyli "budownictwo socjalne i komunalne"), mamy jeszcze drugą ustawę, którą w 2018 roku napisali nasi poprzednicy z PiS. Określa ona maksymalne limity wydatków z budżetu państwa na program BSK w poszczególnych latach. I to właśnie w tej ustawie nasi poprzednicy wskazali, że limit na program BSK w 2025 roku będzie wynosił 1 miliard złotych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Koalicja się rozpadnie? Budka: To barwy kampanii

Zdaje się, że takie środki były zaplanowane w budżecie na ten rok.

To jest maksymalny limit wydatków. Czy faktyczne wydatki mogą być niższe? Oczywiście, to zależy od tego, jakim budżetem dysponujemy. To oznacza też, że jeżeli mamy niezmieniony ten limit wydatków w ustawie określającej limity na BSK, to w ustawie budżetowej, nawet jak chcielibyśmy wydać więcej środków - i tak jest w tym roku - to wprost do wydatków budżetowych nie możemy wpisać więcej niż limit. Więc rzeczywiście wpisaliśmy do budżetu państwa 1 miliard złotych, bo jest taki limit, a do tego w rezerwie celowej przypisanej na powiększenie tego programu BSK jest wpisane 920 mln zł.

Czyli łącznie na budownictwo socjalne i komunalne mamy w budżecie 1,92 mld zł. Czy te środki są?

Tak, nikt ich nie ruszył.

To co właściwie się wydarzyło? Skąd taka karczemna awantura w koalicji?

W zeszłym roku jedną z rezerw była rezerwa w kwocie 500 mln zł na "Kredyt na start". Jak wszystkim wiadomo, ten kredyt nie wystartował, więc mieliśmy do wykorzystania środki w postaci 500 milionów złotych. Mieliśmy do czynienia z powodzią, a w jej następstwie - koniecznością budowania programów, które w krótkim czasie pozwoliłyby uruchomić budownictwo komunalne na terenach popowodziowych.

Więc jaki był pomysł? Skoro mamy te wolne środki i mamy mechanizm tego budownictwa społecznego i komunalnego, to przesuńmy te 500 mln zł na program BSK, ale ograniczony tylko i wyłącznie do tego rejonu. W edycji BSK dla gmin popowodziowych zwiększyliśmy też poziom finansowania grantu na budowę mieszkań komunalnych z 80 do 100 proc. kosztów budowy. Uprościliśmy też zasady składania wniosków - gminy popowodziowe mogły je składać do 18 grudnia 2024 roku.

Pana wersja dotycząca tego, co się stało z pieniędzmi na politykę mieszkaniową, jest diametralnie inna od tego, co mówi np. Polska 2050. Wasz koalicjant twierdzi, że tych 500 milionów wzięto właśnie z mieszkalnictwa społecznego, nie ruszając pieniędzy na "Kredyt na start".

Dlatego mówię panu, jak to jest faktycznie, żeby mógł pan to zweryfikować z wersjami, które krążą w internecie.

Czyli politycy Polski 2050 mijają się z prawdą albo w najlepszym wypadku coś im się pomieszało?

Tak, mylą się, ale tylko dokończę, żeby była jasność. 500 mln zł przesunęliśmy. Do 18 grudnia gminy z terenów popowodziowych w ramach programu BSK, ale tej transzy dla nich dedykowanej, mogły składać wnioski. Co było w tej transzy? Przede wszystkim wnioski, które te gminy już wcześniej złożyły, bo miały gotowe projekty, np. na remonty pustostanów w zasobie komunalnym. W zeszłym roku takich wniosków było w sumie na kwotę 122 mln zł. Mogliśmy więc uruchomić to od razu. Podpisywaliśmy umowy, BGK wypłacał pieniądze i z 500 milionów wypłaciliśmy tym gminom 122 mln zł.

Co się stało z resztą? Niecałe 380 mln zł dalej jest w BGK - jak wpływają poprawnie złożone wnioski, podpisywana jest umowa i uruchomiane są środki. To są więc zupełnie niezależne środki - 500 mln zł dla gmin popowodziowych jest niezależne od tego 1,92 mld zł, które mamy na mieszkalnictwo komunalne i społeczne na rok 2025. Tyle że w grudniu Ministerstwo Finansów - ku naszemu zaskoczeniu - powiedziało nam: "Słuchajcie, skoro nie wydaliście wszystkiego z tych 500 mln zł w ramach programu BSK dedykowanego gminom popowodziowym, to obniża wam to formalny limit wydatków, wynoszący w 2025 roku 1 mld zł", o którym wcześniej wspominałem.

Czyli to jest taki automat?

Tak to zinterpretowało Ministerstwo Finansów. Nie wzięło żadnych pieniędzy. Po prostu uznało, że skoro cały wydatek - 500 mln zł - nie został zrealizowany w 2024 roku i część tych wydatków przeszła na rok 2025, to niewydanie tych środków, tj. 382 mln zł, oznacza zmniejszenie limitu w tym roku.

Co to oznacza w praktyce?

Że ani złotówka z tegorocznego budżetu na program BSK, wynoszącego łącznie z rezerwą celową co najmniej 1,92 mld zł, nie została odjęta. Zmienił się tylko formalny limit - z 1 mld do tych 618 mln zł.

I co dalej w związku z tym?

Ustawą przygotowaną przez nasze ministerstwo, która teraz - mam nadzieję już w marcu trafi do parlamentu, a być może i wcześniej - podwyższymy ten formalny limit programu BSK do prawie 5 mld zł. To pozwoli na wydanie co najmniej 1,92 mld złotych w 2025 na ten cel.

Już w zeszłym roku, jako Lewica, próbowaliście to zrobić. Bezskutecznie. W dodatku mówimy o podwyższeniu do kwoty i tak nieosiągalnej.

Czy limit wynoszący 4,9 mld zł oznacza, że mamy 4,9 mld zł na program BSK? Nie, to oznacza, że jeżeli w budżecie znajdą się pieniądze, to możemy wydać nie więcej niż limit, czyli 4,9 mld zł. Podbijamy więc limit bardzo wysoko, ale żeby wydać te pieniądze, to musimy je zabezpieczyć w budżecie państwa. Jeżeli ustawą w marcu podniesiemy ten limit do 4,9 mld zł, to jeszcze w kwietniu przynajmniej 1,92 mld zł na BSK mogą być uruchomione. Mówienie więc o tym, że ktoś obciął i jeszcze tylnymi drzwiami i wyprowadził środki, świadczy o braku wiedzy w tym zakresie.

Porozmawiajmy jeszcze o Społecznych Inicjatywach Mieszkaniowych (SIM). Ten program miał rozruszać społeczne mieszkalnictwo w Polsce. Podobno na spotkaniach z samorządowcami i w kontaktach z prezesem Krajowego Zasobu Nieruchomości to właśnie pan komunikuje, że pieniędzy w budżecie na ten cel nie ma i że za dużo gmin do tych inicjatyw przystąpiło.

Jestem zaskoczony, że ze strony KZN-u pojawiają się takie głosy czy zarzuty. Mogą one wynikać z braku wiedzy i znajomości systemu finansowania budownictwa społecznego.  

Ale padały takie słowa z pana strony na tych spotkaniach z samorządowcami czy nie?

Ministerstwo Rozwoju i Technologii wielokrotnie zwracało uwagę na systemowe błędy w programie SIM i wynikające z tego zagrożenia. Ich źródłem są błędy popełnione przez rząd PiS. 

Na czym te błędy polegają?

Mechanizm finansowania SIM-ów polega na przekazaniu każdej gminie, która przystąpiła do SIM-u, kwoty 3 mln zł z Rządowego Funduszu Rozwoju Mieszkalnictwa (RFRM). A więc tworzono taką historię, że "dostajecie za nic trzy miliony złotych, wchodzicie do SIM-u, a potem burmistrz będzie mógł przecinać wstęgi, rozdysponowywać mieszkania".

Dodatkowo SIM-y mogły otrzymać z RFRM-u grant, który pokrywał 10 proc. wartości inwestycji. Żeby spiąć te inwestycje, trzeba było oczywiście zabezpieczyć pozostałe finansowanie zarówno bezzwrotne (program BSK), jak i zwrotne (tanie kredyty z SBC). Pierwotna idea była taka, że tworzy się tyle SIM-ów, na ile mamy zabezpieczonego finansowania w budżecie państwa. Niestety, w roku 2023 na kampanijnej fali tworzono te SIM-y wszędzie, bez refleksji dotyczącej realnych potrzeb mieszkaniowych i zabezpieczenia środków w budżecie państwa.  

Czyli, krótko mówiąc, weszliśmy w SIM-y na "hurra" i zorientowaliśmy się, że nas na to nie stać?

Na dziś nie ma w pełni zabezpieczonych środków na to, żeby uzupełnić finansowanie we wszystkich 500 gminach, które dołączyły do SIM-ów zakładanych za rządów PiS-u przez KZN.

To ile jesteśmy w stanie obsłużyć z tych 500?

Nie wiem, bo to zależy, w jakim tempie będą realizowane inwestycje. A to ma wpływ na to, w jakim czasie i na jakim poziomie będą potrzebne środki. Jest też inny poważny problem. Grzechem pierworodnym popełnionym przez PiS było tworzenie już na starcie SIM-ów z dużą liczbą gmin, bo obligowało to do równoczesnego prowadzenia inwestycji we wszystkich z nich.

Jak to powinno wyglądać? KZN powinien zaprosić do poszczególnego SIM-u dwie, trzy gminy - nie więcej. I na ich terenie powinny się rozpocząć inwestycje. Zgodnie z prawem muszą one w ciągu roku przedstawić projekt zagospodarowania działki pod nową inwestycję i przejść do kolejnych etapów przedsięwzięcia budowlanego. Kolejne gminy powinny być dołączane do SIM dopiero po zakończeniu wcześniejszych inwestycji. Sama spółka SIM nie powinna prowadzić więcej niż jednej-dwóch inwestycji jednocześnie, bo nie ma tylu ludzi i kompetencji. Natomiast za czasów PiS-u stworzono SIM-y z udziałem kilkunastu gmin. Tylko jak w spółeczce, która zaczęła dopiero funkcjonowanie, rozpocząć proces inwestycyjny równocześnie w 15 gminach? To było nieracjonalne.

Dużo jest takich przypadków?

Powiedziałbym, że mało jest przypadków innych niż ten.

Z tego, co pan opowiada, wyłania się obrazek programu SIM, które na papierze wyglądają fajnie i racjonalnie, a w praktyce to ciepłe posadki i spółki-krzaki.

To pan to powiedział, nie ja. Niestety, taki system stworzyli nasi poprzednicy z PiS. Co do zasady pomysł nie był zły, choć ja bym akurat postawił na uruchomienie spółdzielni mieszkaniowych, bo one już funkcjonują w tych małych miejscowościach. Natomiast zgodnie z ustawą, jeśli SIM nie realizuje inwestycji na terenie gminy, która do niego przystąpiła i wniosła 3 mln zł, to aktualizuje się obowiązek gminy do żądania zwrotu tej kwoty. Od początku system SIM-ów wymyślony przez PiS był więc nieracjonalnie ułożony. Wracając więc do pytania pana redaktora – gdy samorządowcy zwracają się do mnie na spotkaniach z prośbą o wyjaśnienia sytuacji SIM, to mówię im prawdę. 

Będziecie teraz reformować SIM-y, by wyeliminować te problemy?

W moim przekonaniu jest to konieczne. SIM-y nadzoruje od czasów PIS Ministerstwo Funduszy i Rozwoju Regionalnego i musi się z tym wyzwaniem jak najszybciej zmierzyć. Warto zracjonalizować system i zadać sobie pytanie, czy w każdej z gmin, która zachęcona grantem w wysokości 3 mln zł przystąpiła do lokalnego SIM-u, jest potrzeba budowy bloków z mieszkaniami. 

Wierzy pan, że uda się to ucywilizować bez interwencji ustawodawcy?

Wierzę w skuteczną racjonalizację. Gmina, która wystąpi ze spółki SIM, powinna otrzymać zwrot wniesionych środków (np. wspomniany 3-milionowy grant z RFRM-u), które mogą być przeznaczone na remonty istniejącego zasobu mieszkań komunalnych. Lepiej chyba, żeby te 3 mln zł lub to, co z tej kwoty zostało, wydać na remonty pustostanów w tej gminie, niż czekać nie wiadomo ile na sfinansowanie SIM-owskich bloków, które być może nawet nie są tam potrzebne.

Z jakim odzewem spotykają się pana apele o racjonalizację programu?

Ze zrozumieniem. Część samorządowców skarży się, że tamtejsze SIM-y nawet nie rozpoczynają planować inwestycji na ich terenie i jako winnych wskazują administrację rządową. Jak wyjaśniłem wcześniej to nie jest prawda, i samorządowcy to rozumieją. Nasi poprzednicy źle zaprojektowali ten system, to było szaleństwo obliczone na efekt wyborczy, a nie na rozwiązanie problemu braku dostępności mieszkań. Gdyby PiS wydał kwotę ok. 3 mld zł na programy już istniejące, np. na granty na budowę i remont mieszkań społecznych, zamiast na tworzenie spółeczek dla związanych z nimi ludzi, bylibyśmy dzisiaj w zupełnie innym miejscu.  

Na koniec chciałem zapytać, co dalej z "Kredytem na start"? Będzie czy nie?

Pan minister Paszyk w najbliższych dniach zamierza przedstawić rozbudowaną koncepcję reform w obszarze mieszkalnictwa. Proszę zatem o cierpliwość. 

Nie będzie pan miał wtedy dylematu, wobec kogo być lojalnym w tej sprawie? Czy wobec swojego szefa, ministra z PSL, czy wobec Lewicy, z którą jest pan związany, a której nie podoba się idea dopłat do kredytów mieszkaniowych?

Nowa Lewica ze spokojem czeka na propozycje przygotowane przez pana ministra Paszyka i po zapoznaniu się z nimi w konsultacjach koalicyjnych się do nich odniesiemy.

To on trzyma to w tajemnicy nawet przed własnymi wiceministrami?

Zgodnie z podziałem kompetencji w resorcie za segment mieszkań rynkowych odpowiada bezpośrednio pan minister Paszyk, stąd nie znam wszystkich szczegółów propozycji, które złoży.

Rozmawiał: Tomasz Żółciak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(196)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
PRACUŚ
1 tyg. temu
Dzień dobry Państwu. Indianin na prerii budował sobie wigwam samodzielnie. Mój dziadek sam wybudował dom. W 1944 roku został zniszczony. Mój ojciec budował dom kilka lat i jako 9telni chłopak zapie...m z wiaderkami z zaprawą i pustakami. Ja wybudowałem dom z małą pomocą budowlańca, po nocach w tygodniu, soboty i niedziele poświęcając czas przeznaczony dla rodziny i zdrowie. Sam zbudowałem ogrodzenie. Kopałem pod murki, słupki, spawałem bramy, furtki, malowałem itp. A teraz dostałem podatek 2% od wartości ogrodzenia, które sam zrobiłem, bo jestem tym głupcem, który ma odwagę i siłę prowadzić działalność gospodarczą w naszym pięknym kraju. Czy ktoś chce mi coś mądrego powiedzieć o programach mieszkaniowych, bo "mieszkanie jest prawem" ? "bo się należy? " Do roboty !!!
wew
1 tyg. temu
A kto wywoła awanturę o pozostawieniu wielu, delikatnie mówiąc, członków spółdzielni mieszkaniowych na łasce prezesów i ich przydoopasow?
Marek W.
1 tyg. temu
A może tych pieniędzy na to budownictwo trzeba szukać gdzie indziej i ja wiem gdzie one są i zaraz o tym powiem. Nie jestem człowiekiem bogatym, w dodatku po poważnym wypadku w 15 roku pracy zawodowej i zakaz z ZUSu jakiejkolwiek pracy, pozostało mi wiec tylko mieszkanie komunalne, gdybym pracował miałbym już ponad 40 lat pracy i jeszcze kilka do przepracowania, ale los jak wspomniałem mnie nie oszczędził. Dostałem zupełnie nowe mieszkanie, ponad 3 lata temu, blok stoi w wielkim mieście na dużym osiedlu jest w nim blisko 160 mieszkań dla 400 osób, ale nie wiadomo ile tak naprawdę mieszka. Paru mieszkańców już odeszło, ale parę dzieci przybyło, a w kawalerkach nie zawsze musi przecież mieszkać jedna osoba i podobnie w innych mieszkaniach. Ale do rzeczy. Już zmierzam do brzegu. Na parterze bloku nie ma mieszkań, cały parter zajmuje przedszkole integracyjne i przychodnia psychologiczno - pedagogiczna dla dzieci i młodzieży, czyli instytucje bardzo dziś potrzebne, przychodnia pracuje bardzo długo do późnych godzin wieczornych. Ziemię pod budynek dało miasto, ono też sfinansowało budowę, koszt to ponad 80 mln zł. Koszt nauki religii w szkołach do 2.5 - 3.5 mld zł rocznie, padają tu różne sumy ale zawsze mieszczą się w tych granicach. Ile takich bloków można wybudować za te pieniądze? Dla ilu mieszkańców? I ile takich przychodni i przedszkoli?
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Prezydent2030
1 tyg. temu
W Europie szykuje się II Monachium a Redakcja o problemie, który mają ... deweloperzy.
Krótko
1 tyg. temu
IHMO rząd nie powinien budować mieszkań. Nie zna się na tym. Pamiętacie programy z lat 2015-23? Drewniane domy, mieszkania na terenach państwowych i kolejowych? Ile zbudowano? W zaokrągleniu NIC. Za to bardzo dużo wydano. Jeśli rząd jest ostrożny i niechętnie wydaje na budownictwo mieszkaniowe - to dobrze.
wasz wybór
1 tyg. temu
tusk sam powiedział,że jest psychicznie chory, a gazeta putina nazwała go "nasz człowiek w Warszawie" a merkel w nagrodę za likwidowanie Polski dała mu złotą blaszkę i posadę szatniarczyka w Brukseli,wiec o co pretensje?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (196)
Nick
3 dni temu
Priorytety rządu określa proporcja pomiędzy ilością pieniędzy na telewizję i ma mieszkania. Ktoś jeszcze ma wątpliwości?
eksperyment p...
1 tyg. temu
Pinidzy nie MA ! i Nie będzie. Danke.
Krys
1 tyg. temu
Jak są tacy dokładni to niech policzą na ile mieszkań miał PiS z przemądrzałym BUDA na czele a ile wybudował a dopiero później rozlicza obecna władzę .
lex
1 tyg. temu
Prąd dla przedsiębiorców był za pis po 0,7zł za kwh teraz 2,4zł za kwh ,byle tak dalej a za niecałe trzy lata pis was rozliczy
Vbnb
1 tyg. temu
Wprowadzanie dopłat do mieszkania na rynku wtórnym to odwracanie kota ogonem,takie mieszkanie podrożeje a automatycznie wzrośnie nowe parodia
...
Następna strona