Rząd 11 stycznia przedłużył obowiązujące od 28 grudnia obostrzenia. Co najmniej do końca miesiąca wiele branż nadal zostaje zamkniętych. Nieczynnych jest większość sklepów w galeriach handlowych, gości nie mogą przyjmować restauracje, hotele, pensjonaty, zamknięte są siłownie, baseny i lokale oferujące rozrywkę: kina, kluby muzyczne, dyskoteki.
Wielu przedsiębiorców, pomimo obowiązujących obostrzeń, aby ratować swoje biznesy, zdecydowało się na otwarcie ich dla klientów. Właściciele ruszyli z akcją #otwieraMY i w mediach społecznościowych zapraszają gości do korzystania ze swoich usług. Dla wielu przedsiębiorców takie decyzje to być albo nie być. Czy jako klienci możemy bezkarnie korzystać z ich usług?
Nie tylko grzywna i nagana
Okazuje się, że nie do końca. - Z obostrzeniami w postaci określonych zakazów i ograniczeń w związku z COVID-19 muszą się również liczyć ci, którzy zechcą skorzystać z usług danego przedsiębiorcy, na którego nałożono zakaz lub ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej. Przykładowo, nie możemy więc skorzystać w dobie obowiązywania danego zakazu z otwartego stoku narciarskiego, albo z hotelu, jeżeli nie mieścimy się w wąskim katalogu wyjątków, dla których przewidziano takie uprawnienie np. zawodowi sportowcy - komentuje Kamil Bechta, adwokat w kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Przypomina, że sankcje za naruszenie określonego zakazu mogą być dwojakiej natury. - Z jednej strony istnieje art. 116 § 1a Kodeksu Wykroczeń, który przewiduje grzywnę lub naganę za złamanie zakazów wprowadzonych w związku z epidemią. Za popełnienie takiego wykroczenia grozi mandat w wysokości do 500 zł, a w wypadku, gdy sprawa trafi do sądu, grzywna do 5000 zł. Kontrolujący nas policjant może skierować również sprawę do sanepidu, który dysponuje prawem do nałożenia grzywny w wysokości do 30 tys. zł - dodaje Kamil Bechta, adwokat w kancelarii Chałas i Wspólnicy.
O tych karach przypomina również sanepid. - Łamanie zakazów i nakazów ustanowionych w Rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 21 grudnia 2020 roku, jest niezgodne z obowiązującym prawem. Świadome naruszanie przepisów prawa przez obywatela lub przedsiębiorcę wiążę się z mandatem wystawionym przez policję na kwotę 500 zł, lub karą finansową nakładaną przez Powiatowego Inspektora Sanitarnego, na którego terenie doszło do naruszeń. Nakładane są kwoty do 30 tys. zł – mówi Magdalena Odrowąż-Mieszkowska, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu.
Sprawa jest świeża, więc WSSE nie mają danych na temat tego, ile takich mandatów i na jaką kwotę zostało wystawionych.
Ruszają hotele, pensjonaty, stoki. Ujawniamy skalę
"Mandat? Nie przyjmować"
Adwokatka Magdalena Wilk zwraca jednak uwagę, że te kary nie mają nic wspólnego z korzystaniem z usług przedsiębiorstw.
- Nie ma absolutnie żadnych sankcji dla tego, kto by skorzystał z usług otwartego przedsiębiorcy. O sankcjach możemy mówić tylko na zasadach ogólnych. Teoretycznie jest bowiem obowiązek noszenia maseczek w miejscach ogólnodostępnych, a takimi są hotele i restauracje. Każdy wtedy odpowiada za siebie. Dany klient ponosi odpowiedzialność za to, co zrobił, np. przemieszczał się, nie zachowując odległości 1,5 m. Ale to są sankcje, które grożą teoretycznie każdemu z nas niezależnie od tego, gdzie przebywamy. Natomiast żadne sankcje nie wiążą się bezpośrednio z korzystaniem z usług przedsiębiorcy, który, wedle naszego rządu, powinien mieć zamknięty biznes – twierdzi.
Co więc zrobić, jeśli do drzwi przedsiębiorcy, z którego usług korzystamy, zapuka policja? - Cały czas są aktualne zalecenia prawnicze, żeby mandatów nie przyjmować i dochodzić sprawiedliwości w sądzie. Jak przyjmiemy mandat, to już praktycznie nic nie możemy w danej sprawie zrobić - mówi Magdalena Wilk. Radzi, by poruszając się po hotelu, dla własnego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa przedsiębiorcy, zakrywać usta i nos oraz zachowywać bezpieczną odległość.
Co, jednak jeśli to sanepid będzie chciał nas ukarać? – Z tego, co zaobserwowałam, to wydaje się, że sanepid już nie tak chętnie karze obywateli. Myślę, że urzędnicy zdają sobie sprawę, jaka jest linia orzecznicza, poza tym mają też dużo innych obowiązków. Choć oczywiście cały czas możliwe jest otrzymanie kary od sanepidu – mówi adwokatka. Problem z karami z sanepidu jest taki, że są to kary administracyjne, a więc natychmiast wykonalne. - Jeśli przejdziemy przez cały tryb odwołania, sąd może uznać, że decyzja nie nadaje się do tego, żeby funkcjonowała w obrocie prawnym. Ale jest natychmiast wykonalna, a to oznacza, że w międzyczasie organ może wejść na konto i nam zająć pensje. Ryzyko więc jest, jest ono wszędzie tam, gdzie jest możliwość wydawania uznaniowych decyzji przez organ administracyjny - mówi adwokatka Magdalena Wilk.