Od 1 grudnia we wszystkich pojazdach powyżej 3,5 tony muszą być zainstalowane nowe urządzenia służące do naliczania czeskich opłat drogowych. W niedzielę problem nie był widoczny, bo tego dnia tygodnia ciężarówki nie mogą jeździć po tym kraju. Jednak w poniedziałek okazało się, że wielu przewoźników nie zdążyło z rejestracją i instalacją.
Nikt nie może sobie pozwolić na to, by w ciężarówce nie było nowego urządzenia. Kierowcy za jego brak grozi nawet 16 tys. zł kary. Dlatego przy polsko-czeskiej granicy przy punktach obsługi klienta systemu naliczania opłat tworzą się kolejki.
- Rano wstałem i taką sytuację zastałem za oknem i zrobiłem zdjęcie. Potem kolejka była coraz większa, a to była dopiero siódma rano. Taka sama sytuacja pewnie jest w Kudowie Zdroju, ale tego nie mogę potwierdzić - mówi kierowca Dominik Krause, który jest też autorem tytułowego zdjęcia. Swój wpis na Facebooku nazwał "Black Monday".
W starym systemie zarejestrowanych jest 458 tys. aut, z tego najwięcej z Polski - 118 tys. Jak informował w poprzednim tygodniu operator systemu - CzechToll - w nowym było jedynie 250 tys. ciężarówek. Szacunki wskazują, że może w nim brakować nawet 100 tys. polskich pojazdów. Pytaliśmy operatora o najświeższe dane, ale do czasu opublikowania tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
GDDKiA trzyma rękę na pulsie
O sytuację przy granicach i ewentualne korki pytaliśmy Straży Granicznej. Jednak z uwagi na to, że polsko-czeska granica jest granicą wewnętrzną UE, służba ta nie ma tam już stałych posterunków i sytuacji nie zna. Zapytaliśmy o skalę problemu w GDDKiA, która na bieżąco monitoruje natężenie ruchu.
- Na terytorium RP od czwartku ustawiliśmy przyczepki z mobilnymi znakami zmiennej treści (LED), za pośrednictwem których wyświetlane były i są nadal informacje dotyczące zmiany poboru opłat w Czechach. Będą one ustawione jeszcze przynajmniej do środy 5 grudnia - mówi Jan Krynicki rzecznik GDDKiA. A co z korkami?
"Wzmożony monitoring dróg realizowany przez GDDKiA przy południowej granicy wykazał, że dziś w godzinach porannych w ciągu dróg krajowych dojazdowych do przejść granicznych, nie miały miejsca żadne poważne utrudnienia mające wpływ na płynność ruchu" - czytamy w komunikacie.
GDDKiA nadal sprawdza na bieżąco sytuacje na drogach krajowych z "wyraźnym wyczuleniem tras dojazdowych do przejść granicznych z Czechami".
Chodzi o kaucję?
Kierowcy stoją jednak w kolejkach, choć jak na razie na szczęście, nie przełożyło się to na utrudnienia w ruchu. Skąd ten problem? Dlaczego kierowcy teraz stoją w kolejkach, skoro od miesięcy wiadomo było o zmianie? Przewoźnicy powinni wiedzieć, że trzeba dokonać rejestracji za pośrednictwem operatorów kart paliwowych lub bezpośrednio na stronie www.mytocz.eu.
Gdyby to zrobili na czas, to w przypadku rejestracji internetowej nowe urządzenia pokładowe byłyby bezpłatnie wysłane na wskazany adres nie tylko do Czech, ale też do Polski. Za każdy tzw. box przewoźnik musi wpłacić kaucję zwrotną w wysokości 2468 koron, czyli ok. 400 zł. Można było też zarejestrować się osobiście i od razu odebrać urządzenie w ponad 200 punktach na terenie Czech. Można było, ale wielu tego nie zrobiło.
"Tak to jest, jak się na ostatnio chwilę czeka, u mnie we firmie czytniki czekały na bazie" - informuje w poście na facebookowej grupie "Kierowcy ciężarówek" - jeden z kierowców.
Jest źle
Jest też więcej takich wpisów. "Mogli przysłać miesiąc wcześniej na firmę wystarczyło zamówić, ale po co?", "Niech kierowca sobie postoi w kolejce, stara zasada kierowca da radę". "To już było wiadomo dobrze miesiąc wcześniej. Sami sobie są winni, że na ostatnią chwilę poszli. Masakra".
Jeden z kierowców przekonuje również, że wielu przewoźników czekało do ostatniej chwili, by nie musieć opłacać kaucji. "Zawsze to dłużej pieniążki w skarpetce" - napisał.
- Byłbym przerażony, gdyby się okazało, że to wszystko przez takie oszczędności na krótkim dystansie. Choć można to próbować zrozumieć. Sytuacja w branży jest zła, szczególnie mniejsze firmy mają problemy z płynnością finansową. Chyba jednak w większości przypadków znów okazało się, że wiele rzeczy zostawiamy na ostatnią chwilę - mówi Maciej Wroński, prezes organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska.
Jak dodaje, dla nikogo z przewoźników ta zmiana nie powinna być zaskoczeniem i nasi południowi sąsiedzi informowali firmy z Europy o nowych warunkach.
- Od półtora miesiąca informowaliśmy o konieczności rejestracji i instalacji tego urządzenia wszelkimi dostępnymi nam kanałami. Mogę tylko powiedzieć, że cześć firm niefrasobliwie do tego podeszło - mówi Wroński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl