Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim. Placówka zatrudnia ok. 2 tysięcy pracowników. W szpitalu jest pięć oddziałów covidowych. W listopadzie umarło na nich łącznie 51 pacjentów.
Według wstępnego rozeznania dyrekcji szpitala, szczepienia przeciw COVID-19 w szpitalu przyjęło ok. 60 proc. pracowników. By zmobilizować do zaszczepienia się pozostały personel, menedżerowie placówki postanowili uzależnić wysokość tegorocznej nagrody rocznej od trzech czynników: zaczepienia się przeciw COVID-19, zaszczepienia się przeciwko grypie (szczepienie jest za darmo, można je wykonać w szpitalu) oraz od niskiej absencji chorobowej.
Maksymalnie będzie można otrzymać 3 tysiące złotych brutto nagrody. O tym, jaka będzie to ostatecznie kwota, decyduje liczba punktów. Uzyskuje się je za spełnienie wyżej opisanych warunków.
Przykładowo, jeśli pracownik zaszczepił się w styczniu 2020 r., dostanie więcej punktów niż ten, który zaszczepił się dopiero w listopadzie tego roku.
– O nagrodę roczną może wystąpić każdy z pracowników szpitala, kto spełnia chociaż jeden z trzech punktów regulaminu, czyli: zaszczepił się na COVID-19 lub/i na grypę lub/i nie chodził na L4 – podkreśla Aleksandra Szymańska, rzeczniczka prasowa szpitala.
To oznacza, że pracownicy niezaszczepieni przeciw COVID-19 również mogą otrzymać nagrodę roczną. Jak dodaje nasza rozmówczyni, rząd nie wyposażył pracodawców w inne narzędzia, radzą więc sobie sami, a co najważniejsze – nie naruszają żadnych przepisów.
Zgodnie z prawem pracy pracodawca może zróżnicować wysokość nagrody, która jest uznaniowa według ustalonych przez siebie kryteriów. Nagroda nie jest stałym elementem wynagrodzenia, nie musi otrzymać jej każdy.
Zdaniem Szymańskiej, dyrekcja szpitala liczy na zdrowy rozsądek personelu szpitala. – Komunikat, który płynie do osób niezaszczepionych z naszych oddziałów covidowych, jest jeden: umierają przeważnie niezaszczepieni. Oni widzą, co się dzieje, ten ogrom cierpienia. Chcemy jednak, by sami podjęli decyzję o zaszczepieniu się, nikt nikogo do niczego nie przymusza – podkreśla rzeczniczka.
Co piąta pielęgniarka i położna bez szczepienia
Z ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że spośród aktywnych zawodowo 261 tys. pielęgniarek i położnych zaszczepiło się 81 proc. białego personelu. To oznacza, że blisko 50 tys. osób pracujących z pacjentami jest niezaszczepiona.
- Apelujemy do wszystkich pielęgniarek i położnych, by jak najszybciej zaszczepiły się na COVID-19 – mówi Zofia Małas, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych.
Jej zdaniem szczepienia to najskuteczniejszy środek walki z chorobami zakaźnymi. Za przykład podaje obowiązkowe dla białego personelu szczepienie przeciwko żółtaczce zakaźnej typu B. – Wprowadzenie tego szczepienia jako obowiązkowego dla personelu medycznego skutkowało spadkiem zakażeń z 65 procent do ok. 5 procent – przypomina Małas.
Zdaniem naszej rozmówczyni, pielęgniarki i położne muszą pamiętać, że odpowiadają nie tylko za siebie, ale również za zdrowie swoich pacjentów. Będąc zaszczepionymi nie narażają ich na zakażenie koronawirusem w takim stopniu, w jakim mogą to robić osoby niezaszczepione.
Prezes Małas przyznaje, że czasami docierają do Izby niepokojące sygnały dotyczące pojedynczych osób, które propagują nierzetelne informacje na temat szczepień. Niektóre sprawy kierowane są do rzecznika odpowiedzialności zawodowej, ale jak podkreśla prezes, żadna z nich nie zakończyła się odebraniem komukolwiek prawa do wykonywania zawodu.
W Gdańsku szpital odsunął niezaszczepionych
Małas nie słyszała również, by pielęgniarkom czy położnym, które się do tej pory nie zaszczepiły, stała się inna krzywda, np. finansowa.
Jako przykład wskazuje na Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, o którym było głośno w listopadzie tego roku za sprawą zarządzenia wydanego przez tamtejsze władze placówki.
Przypomnijmy: zarząd szpitala uniwersyteckiego w Gdańsku zażądał od podległego mu personelu okazania certyfikatów szczepienia. Tych, którzy nie okazali paszportów covidowych, potraktowano jako osoby niezaszczepione i odsunięto od pracy z pacjentami.
Jak informuje biuro prasowe szpitala, takich osób – pielęgniarek i lekarzy – było w listopadzie w sumie 77, z czego 20 to lekarze.
Zarządzenie sprawiło jednak, że 40 osób z grupy niezaszczepionych już się zaszczepiło. Pozostałe są oddelegowane do innej pracy z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia.
Nikt spośród niezaszczepionych pracowników nie złożył skargi na pracodawcę, nie został zwolniony lub sam nie odszedł z pracy – podkreśla biuro prasowe szpitala.
A tego właśnie najbardziej obawiają się dyrektorzy szpitali: masowych odejść w przypadku wprowadzenia obowiązkowych szczepień dla personelu medycznego, co w połączeniu z brakami kadrowymi może skutkować niewykonaniem kontraktów podpisanych z NFZ, a co gorsze – ograniczeniem liczby świadczeń medycznych dla pacjentów.
Rząd zapowiada, że wprowadzi obowiązek szczepień dla personelu medycznego już od marca 2022 r. Odpowiedni projekt ustawy mają wnieść posłowie PiS, co gwarantuje ustawodawcy szybszą ścieżkę procedowania i brak konsultacji społecznych.
Prezes Małas jest przekonana, że do masowych odejść personelu ze szpitali nie dojdzie. Jeśli będą składane wypowiedzenia, to pojedyncze. Przykład gdańskiego szpitala jest na to dowodem.
Ustawa o Funduszu bardzo by pomogła
Prezes uważa również, że uchwalenie Funduszu Kompensacyjnego za niepożądane odczyny poszczepienne bardziej pomogłoby przekonać nieprzekonanych do zaszczepienia się niż nakazy i zakazy.
W czwartek Sejm zagłosował za jego utworzeniem. Pieniądze mają być wypłacane nie tylko w związku z NOP-ami po szczepieniu na COVID-19, ale też po innych szczepieniach.
Ustawa wyszła z Sejmu pomimo kontrowersji, które wzbudza w niej brak zapisów gwarantujących wypłaty odszkodowania za zgony poszczepienne. Teraz zajmie się nią Senat.
Jak tłumaczył w rozmowie z money.pl jeszcze przed uchwaleniem ustawy poseł PiS Tomasz Latos, niepożądane odczyny poszczepienne będzie oceniało sześciu lekarzy. Kwestia zgonu i powiązań ze szczepieniem to - według posła Latosa - sprawa oddzielna. Każdy zgon powinien być "zauważony".
Poseł przypomina, że w przypadku śmierci obowiązuje w Polsce określona procedura prawno-lekarska. - Najpierw odbywa się sekcja sądowo-lekarska, potem jest postępowanie prokuratorskie. Nie może być tak, że kilku lekarzy na posiedzeniu ustala, że zgon nastąpił w wyniku zaszczepienia - kwituje poseł Latos.