Blue Monday (ang. smutny poniedziałek) przypada w trzeci poniedziałek stycznia. Określenie to wymyślił w 2005 r. brytyjski psycholog Cliff Arnall. Blue Monday był pomysłem marketingowym dla firmy zajmującej się podróżami. Arnall miał wymyślić dla niej najlepszy dzień na rezerwację czy zakup wycieczki.
Do wyznaczenia daty najbardziej depresyjnego dnia w roku posłużył mu "wzór matematyczny" uwzględniający pogodę (krótki dzień, zachmurzenie), czynniki psychologiczne (zanik świątecznej euforii, niespełnione obietnice noworoczne) i ekonomiczne (poczucie braku pieniędzy po wydatkach związanych ze świętami).
De facto to taktyka marketingowa. Miała zwiększyć sprzedaż wycieczek. - Blue Monday to mit, który nie ma poparcia w badaniach naukowych - podkreśla psycholog Tomasz Rachwalski, który w Krakowie współorganizuje inicjatywy związane ze zdrowiem psychicznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wiara w Blue Monday? "Jest ryzyko"
Jego zdaniem żywa wiara w Blue Monday może być szkodliwa. Dlaczego? Wielu osobom służy do tłumaczenia sobie obniżonego nastroju.
Jest ryzyko, że będziemy wykorzystywać Blue Monday do usprawiedliwienia lenistwa, braku motywacji, braku wiary w działania na co dzień podejmowane - ocenia psycholog.
Z drugiej strony, jak dodaje Rachalski, mówienie o tym zmyślonym dniu może zwrócić uwagi na problemy związane ze zdrowiem psychicznym i podejmowanie działań zmierzających do tego, by o nie zadbać.
SAD, czyli "depresja sezonowa". Jak jej uniknąć?
Tomasz Rachwalski wyjaśnia, że w przeciwieństwie do Blue Monday podstawy naukowe ma zaburzenie SAD (Seasonal Affective Sisorder), czyli choroba afektywna sezonowa, potocznie "depresja sezonowa" opisana w latach 80. Polega na zaburzeniach nastroju związanych z porami roku. Nie trwa jeden dzień, ale pewien czas, np. w styczniu.
W zimie depresję sezonową powoduje zmniejszona ekspozycja na światło słoneczne, co zaburza funkcjonowanie mózgu, a dokładnie podwzgórza. W wyniku tego wzrasta poziom melatoniny, czyli hormonu snu, a to prowadzi do nadmiernej senności, zaburzeń rytmu snu i do chronicznego zmęczenia. Dochodzi także do obniżenia poziomu serotoniny wydzielanej przez szyszynkę, powodując np. rozdrażnienie i skłonności do objadania się. Na depresję sezonową najczęściej cierpią osoby mające 20-30 lat. Według szacunków występuje u 2-4 proc. populacji.
Rachwalski mówi o czterech metodach regulacji hormonów odpowiedzialnych za nastrój:
- dbanie o relacje społecznych,
- tworzenie nawyków związanych z aktywnością fizyczną,
- trenowanie wdzięczności,
- pomaganie innym.
Co obniża ryzyko depresji, także sezonowej?
Jak tłumaczy, budowanie relacji społecznych polega na utrzymywanie kontaktów z innymi osobami mającymi na nas pozytywny wpływ.
Aktywność fizyczna ma z kolei udowodniony wpływ na wydzielanie hormonów odpowiedzialnych za nastrój. Spacer, marsz, jazda na rowerze, pływanie, taniec i inne regularne formy ruchu obniżają ryzyko zachorowania na depresję.
Wdzięczność to - jak wyjaśnia Rachwalski - zmiana perspektywy i docenienie tego, co się ma, a pomaganie innym podnosi nasze subiektywne poczucie własnej wartości.
- Ego jest częścią naszej osobowości, chronimy je. Jeżeli dla kogoś zrobimy coś dobrego, np. pomożemy wysiąść z autobusu, ponieść zakupy, to sami poczujemy się lepiej - przekonuje psycholog.