- Dopuszczamy też inne podatki na poziomie europejskim - powiedział dziennikarzom Morawiecki.
- To zwiększy możliwości finansowania tych celów, które są w interesie zarówno państw bogatszych jak i tych, które są jeszcze na dorobku - wskazał.
Premier ocenił, że obecne negocjacje "są najtrudniejsze". Wszystko przez opuszczenie UE przez Wielką Brytanię.
- To oznacza, że będzie rocznie około 8-9 mld euro mniej (w budżecie - red.). Kiedy to pomnożymy razy siedem, wiemy, że jest to duża luka w budżecie - powiedział szef polskiego rządu.
Przedstawiciele państw unijnych będą dyskutowali w Brukseli o budżecie na kolejne siedem lat. Zadanie jest szczególnie trudne, ponieważ po wyjściu ze Wspólnoty Wielkiej Brytanii, zabraknie dużego płatnika netto. Część państw chce to wykorzystać, by ogólnie odchudzić unijny budżet. Inne - w tym Polska - chcą utrzymania wysokich wydatków na wyrównywanie różnic rozwojowych na terenie UE.
Polska strona nie godzi się także na cięcia budżetowe w wydatkach na politykę rolną i spójności. To właśnie z tej puli płynie najwięcej pieniędzy do Polski z Brukseli.
Nadzwyczajne obrady dot. budżetu unijnego na lata 2021-2027 mają rozpocząć się o godz. 15. Wezmą w nich udział głowy państw i szefowie rządów krajów członkowskich UE.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel wierzy, że porozumienie uda się osiągnąć już w czwartek.
- Jestem wdzięczny za ciężką pracę, którą wykonaliśmy razem. Jest wiele interesów, jest wiele obaw, wszystkie są uzasadnione, ale jestem przekonany, że możliwe będzie dokonanie postępu - mówił Michel, cytowany przez PAP.
- Ostatnie wysiłki, by osiągnąć kompromis są zawsze najtrudniejsze, ale czuję, że jest pozytywna chęć kontynuowania pracy, dialogu, aby podjąć decyzję o realizacji priorytetów UE na kolejne lata - dodał szef Rady Europejskiej.
Konflikt na forum UE toczy się pomiędzy tzw. "oszczędną czwórką", czyli Holandią, Austrią, Danią i Szwecją, a całą resztą państw członkowskich, wśród których znajduje się także Polska.
Wspomniana czwórka chciałaby, aby składki do budżetu unijnego wyniosły 1 proc. Dochodu Narodowego Brutto UE27 (DNB). To mniej niż zakłada propozycja Michela. Szef Rady Europejskiej zaproponował, aby wydatki były na poziomie 1,074 DNB.
Propozycja Michela jest jeszcze mniejsza (o ok. 39 mld euro), niż chciała Komisja Europejska. KE zakładała, że budżet wyniesie 1,11 proc. DNB. Jeżeli zatem przyjąć propozycję "oszczędnej czwórki", to budżet na poziomie 1 proc. DNB zmniejszyłby wydatki o ok. 70 mld euro, w porównaniu z propozycją KE.
Natomiast "polskie" stronnictwo chciałoby wydatkowania większego niż zaproponował Michel. Do tego sojuszu należą nie tylko biedniejsze państwa Europy Środkowo-Wschodniej, ale także m.in. Włochy, Hiszpania i Portugalia.
Wspólne stanowisko Holandii, Danii, Szwecji oraz Austrii zakłada również wprowadzenie reguły "pieniądze za praworządność". Z tym punktem widzenia zgadza się Michel, który jednak zaproponował stworzenie mechanizmu, który przewidywałby zmniejszenie środków za nieprzestrzeganie praworządności.
Jednak jego propozycja zakłada istotną zmianę dot. zamrażania środków. Zakłada bowiem, że do tego potrzeba będzie kwalifikowanej większości państw członkowskich. Oznacza to, że będzie to trudniej zrobić niż w propozycji przedstawionej przez Komisję Europejską.
Polska z kolei chce uzgodnić wspólnie szczegółowy katalog spraw i kryteriów, w oparciu o które decyzja o sankcjach mogłaby zostać podjęta. To miałoby także utrudnić zamrażanie środków za łamanie praworządności.
- Z naszej perspektywy nie ma zgody na to, żeby jednocześnie dokonać rewolucji w strukturze budżetu UE i jego obniżenia - powiedział Morawiecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl