Zakład produkcyjny Levi Strauss w Płocku uruchomiono w 1992 r. Przez 31 lat działał na terenie obejmującym 40 tys. mkw. należącym do miasta, dzierżawionym na preferencyjnych warunkach. Nagle wiosną amerykańskie przedsiębiorstwo poinformowało, że zamyka fabrykę.
- O likwidacji zakładu dowiedzieliśmy się w środę (3 kwietnia - przyp. red). Zrobiono zebranie dla wszystkich pracowników i poinformowano, że zakład będzie likwidowany, bo rzekomo mamy duże straty i zwiększają nam się koszty. Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba - mówiła w rozmowie z money.pl pani Anna, która była zatrudniona w płockim zakładzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ruch Levi Straussa zaskoczył wszystkich. Zwłaszcza że w zakładzie kilka miesięcy temu instalowano nowe kosztowne maszyny, malowano wnętrza, wymieniano oświetlenie, w planach był także montaż fotowoltaiki.
Firma tłumaczyła, że decyzja spowodowana jest "coraz bardziej wymagającą sytuacją na rynku pracy". Ponadto "stale rosną koszty produkcji" oraz dochodzi do "dynamicznej ewolucji wymagań rynkowych".
Producent jeansów i właściciel kilku marek odzieżowych dodawał, że w Płocku coraz trudniej było zatrudnić "wykwalifikowanych pracowników" i utrzymać pełną wydajność zakładu. Swoje robiły też wysoka inflacja i rosnące ceny energii.
Andrzej Burnat, przewodniczący zarządu regionu płockiego Związku Zawodowego "Solidarność", w kwietniu oceniał, że firma "ma pewnie na oku tańszą lokalizację w Azji".
Będzie nowy inwestor w Płocku?
Zwolnienia dotknęły całej załogi, głównie kobiet. Teraz pojawiło się dla nich światełko w tunelu. Jak informuje nas prezydent Płocka Andrzej Nowakowski, z urzędem miasta skontaktowało się siedem firm zainteresowanych zatrudnieniem pracowników fabryki Levi Strauss. Firmy te mają prowadzić "różnorodną działalność produkcyjną". Ale to nie wszystko.
W czerwcu zgłosił się do samorządu Płocka przedsiębiorca ze Zgierza prowadzący szeroko rozwiniętą działalność produkcyjną w branży odzieżowej, działający zarówno na rynku krajowym, jak i za granicą. Firma wyraziła zainteresowanie wydzierżawieniem części terenu po dawnej fabryce Levi i rozpoczęła już rekrutację szwaczek - zdradza money.pl prezydent Płocka.
Dodaje, że magistrat przygotowuje umowę dzierżawy i aneks do umowy z Levi, która ma pozwolić na skrócenie czasu dzierżawy tej części działki.
- Pozostałą część terenu Levi planuje opuścić dopiero 30 listopada. Prowadzimy także rozmowy z innymi firmami, które są zainteresowane wydzierżawieniem pozostałej części fabryki - dodaje włodarz miasta.
Andrzej Burnat dodaje, że związkowcy "stają na głowie", żeby pomóc zwalnianym.
- Współpracujemy z prezydentem i starostą ponad politycznymi podziałami. Fajnie to działa - zapewnia w rozmowie z money.pl.
Związkowiec ma również nadzieję, że jako płocczanin nie będzie świadkiem przejęcia terenu przez dewelopera, który wybuduje osiedle w miejscu fabryki.
- Walczymy o byłych już pracowników Levi'sa, to raczej ekipa powyżej 50. roku życia. Dwa lata wcześniej walczyliśmy o to, żeby pracodawca płacił najniższą krajową, bo tak nie było. Płacili za trzy tygodnie pracy osobom na pełnych etatach. Ostatnio zarobki wynosiły tam 3-3,5 tys. zł netto - opowiada Burnat.
Wizyty w urzędzie pracy
Miasto w tym momencie nie wie, ilu pracowników znalazło już nowe zatrudnienie, a ilu dalej przebywa na bezrobociu. Natomiast od 1 do 24 lipca w Miejskim Urzędzie Pracy (MUP) w Płocku zarejestrowało się 180 pracowników Levi'sa, w tym 178 osób z prawem do zasiłku dla bezrobotnych.
Należy jednak dodać, że część zwolnionych osób mogła zgłosić się do Powiatowego Urzędu Pracy, więc ta liczba może być wyższa.
- MUP w Płocku zaoferował duże zaangażowanie w pomoc pracownikom płockiej fabryki. W kwietniu odbyły się Płockie Targi Kariery i Aktywności Zawodowej, podczas których funkcjonowało stanowisko informacyjne przeznaczone dla pracowników firmy Levi's. Ponadto pracownicy zakładu uczestniczyli w indywidualnych spotkaniach z oddelegowanymi pracownikami MUP, podczas których otrzymali wszystkie niezbędne informacje dotyczące rejestracji w urzędzie, jak i usługach oraz instrumentach, z których po zarejestrowaniu się będą mogli korzystać - tłumaczy Nowakowski.
W tym roku płocki MUP otrzymał z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ponad 1 mln zł dotacji w ramach programu aktywizacji zawodowej dla zwolnionych pracowników. Prezydent wyjaśnia, że pozwala to na utworzenie 26 stanowisk dla bezrobotnych zwolnionych z pracy z przyczyn niedotyczących pracowników oraz pracowników objętych zwolnieniami monitorowanymi.
Przeznaczono też ponad 250 tys. zł na przeprowadzenie szkoleń dla 15 osób, które chcą się przekwalifikować. W płockim MUP istnieje również program dofinansowania prac interwencyjnych i program refundacji kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl