W czwartek (16 maja) przyszła kolej Mateusza Morawieckiego, aby złożył zeznania przed sejmową komisją śledczą, która bada sprawę tzw. wyborów kopertowych w 2020 r., czyli na początku pandemii koronawirusa. Chodzi o głosowanie korespondencyjne na kandydatów na prezydenta, które się nie odbyło, chociaż tak planował ówczesny rząd Zjednoczonej Prawicy na czele z czwartkowym świadkiem.
"Przed południem komisja odebrała opinię biegłego profesora Piotra Uziębły. Konstytucjonalista ocenił, że 'skala fundamentalnych naruszeń konstytucyjnych przekonywała o tym, że tak daleko idąca zmiana, jak wprowadzenie epizodycznej ustawy regulującej proces wyboru prezydenta, nie spełnia standardów konstytucyjnych'" - podał TVN 24.
Przesłuchanie jest burzliwe i dochodzi w nim do wielu spięć między Dariuszem Jońskim, przewodniczącym komisji, a świadkiem. Głównie chodzi o to, że były premier - zdaniem polityka KO - nie odpowiada na zadane pytania. W efekcie jest mu wyłączany mikrofon.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przesłuchanie Mateusza Morawieckiego. "Familiada" kontra "Pinokio"
- Co to za wyłączanie guzika? Pan może wziąć udział w "Familiadzie", panie przewodniczący - stwierdził w pewnym momencie były premier Zjednoczonej Prawicy. - Widzę, że pan się ćwiczył w tym szybkim wyłączaniu guzika - kontynuował.
Joński nie pozostawał dłużny. - Zadajemy panu często te same pytania, bo pan nie odpowiada na pytania. Myślę, że ta opinia o Pinokiu nie wzięła się znikąd - stwierdził.
Morawiecki, odpowiadając, zaczynał od nakreślania sytuacji w Polsce podczas pandemii koronawirusa. Mówił, że głosowanie korespondencyjne miało być najbardziej bezpieczną formą wyborów.
- Dziecko nawet wie, że trzeba przedstawić kontekst odpowiedzi na pytanie - mówił były premier. Joński odparł później: - Może pan zaskoczyć chociaż raz wszystkich na tej sali i przed telewizorami i raz powiedzieć prawdę.