21 listopada wicepremier Jarosław Gowin ogłosił, że skoro branża hotelarska i cała turystyka są zamknięte, to tak samo powinno być ze stokami narciarskimi. Niedługo później minister zmienił zdanie, właściciele ośrodków zaczęli szykować się do przyjęcia gości, a narciarze ruszyli tłumnie w góry. Na miejscu niektórzy z nich przeżyli szok z powodu cen karnetów.
Gorąca dyskusja na ten temat wybuchła m.in. na stronie ośrodka Pilsko w Korbielowie. 2 grudnia przedstawiciele kompleksu przedstawili cennik na nadchodzący sezon 2020/2021. W komentarzach rozpętało się piekło, którego nie były w stanie ostudzić nawet niskie, niemal zimowe temperatury.
"Dalej taniej w Alpach. Zarówno noclegi, jak i karnety. Nie ma co się frajerować i wspierać polskich przedsiębiorców" – skomentował pan Łukasz. Swoje trzy grosze dorzucił pan Paweł: "Masakra, drogo. Czuję, że niedługo nie będzie mnie stać na te przyjemności. Na narty jeżdżę z dziećmi i jeździłbym częściej, gdyby nie te ceny".
Były też ostrzejsze komentarze, ale raczej nie nadają się do zacytowania. Co to za ceny, które tak zbulwersowały klientów? Ośrodek w Korbielowie życzy sobie 50 zł za dwie godziny jazdy dla osoby dorosłej (dzieci powyżej lat pięciu muszą zapłacić 45 zł). Bilet dzienny (8:00-16:00) to 115 zł, dwudniowy – 205 zł, sześciodniowy – 500 zł. Karnet rodzinny (2+1) za pięć godzin jazdy na stoku to 225 zł. W wariancie 2+2 cena wynosi 300 zł. Trzeba jeszcze pamiętać o kosztach za zaparkowanie pojazdu (ok. 20 zł).
Faktycznie, ośrodek w Korbielowie podniósł ceny za swoje usługi w porównaniu z ubiegłym rokiem. Za dwugodzinny skipass trzeba zapłacić o 5 zł więcej, za czterogodzinny o 10 zł więcej, a dzienny zdrożał o 15 zł, zaś czas korzystania został skrócony o cztery godziny (z 12 do 8h). Przy karnetach 4-6 dniowych dopłaty wynoszą od 40 do 50 zł.
Czy faktycznie w Alpach jest taniej? Jak podaje serwis skicorvra.com, we Włoszech w Alta Badia za dzień jeżdżenia trzeba zapłacić 54 euro czyli ok. 230 zł. We Francji w Les Deux Alpes dorosły za jednodniowy karnet zapłaci 50 euro (220 zł), w austriackim Saalbach skipass na jeden dzień w szczycie sezonu kosztuje 43 euro (190 zł). Co ważne, mówimy tu o samych karnetach, bez zakwaterowania i wyżywienia.
Ceny zbliżone do polskich są natomiast w Czechach i na Słowacji. Przykładowo za wejściówkę na cały dzień na stok w czeskim Harrachovie (tuż przy granicy z Polską) zapłacimy 690 koron czeskich, czyli 115 zł.
W rozmowie z money.pl zarządcy ośrodka w Korbielowie przyznają, że podwyżka cen musiała nastąpić ze względu na to, że sezon narciarski jest w tym roku krótszy z powodu pandemii COVID-19, klientów przyjeżdża mniej, a koszty działalności nie spadły.
- Cennik karnetów z ubiegłego sezonu nie jest tajemnicą, każdy z potencjalnych klientów może sobie go porównać z aktualnym cennikiem i obliczyć procentowy wzrost każdego z nich. Nastąpiła niewielka podwyżka cen wynikająca z wysokich kosztów utrzymania obiektu, które również z roku na rok są coraz wyższe, na co nie mamy wpływu – tłumaczy Monika Kamińska ze stacji w Korbielowie.
- W tym roku nie tylko my jako właściciel stacji narciarskiej znaleźliśmy się w ciężkiej sytuacji. Mamy świadomość, że pandemia dotknęła każdego z osobna i to na wielu płaszczyznach. W obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji w kraju trudno przewidzieć dalsze działania i prognozować, jak potoczy się sezon zimowy – dodała.
Jak duży był spadek obrotów w ośrodku w Korbielowie i ile wynoszą koszty działalności? Zadaliśmy te pytania, jednak nie dostaliśmy odpowiedzi. Wskazano nam jedynie, że liczba turystów jest niższa niż w ubiegłym roku.
W Polsce działa ok. 70 ośrodków narciarskich. Niektóre z nich otwierają sezon na początku grudnia, inne muszą poczekać do połowy miesiąca, a część rozpoczyna pracę na przełomie grudnia i stycznia. Wszystko zależy bowiem od pogody i ilości śniegu. Do tego w tym roku sytuację ośrodków komplikuje pandemia. Może być tak, że pogoda będzie idealna do jazdy, kompleks przygotuje się do przyjęcia narciarzy, a jednocześnie zacznie rosnąć liczba osób zakażonych koronawirusem, a w konsekwencji władze zdecydują się wprowadzić surowsze obostrzenia.
- Nawet w tym bardzo wymagającym od stacji pandemicznym sezonie zimowym koszty utrzymania ośrodków nie są mniejsze, a wręcz większe z racji obostrzeń. Możemy przyjąć mniej klientów, a koszty naśnieżania, oświetlenia, ratrakowania są albo takie same, albo nawet większe z powodu wzrostu cen prądu. Dodatkowe koszty związane z wytycznymi to chociażby: większe zatrudnienie związane z utrzymaniem porządku na stacji, koszty związane z wypełnieniem wytycznych. Ceny to odwieczny spór i tutaj nasza branża nie odstaje od innych. Znajdą się klienci, którzy stwierdzą, że są za duże bądź w sam raz – komentuje Sylwia Groszek ze stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne.
Dodaje, że nie wszystkie ośrodki decydują się na podwyżki. Są też takie, które próbują dopasować ceny karnetów do sytuacji. Przykładowo Szczyrk Mountain dał możliwość zapłacenia mniej pod warunkiem, że narciarz zamówi skipass przez internet. Różnica w cenie może wynieść od 10 zł w przypadku karnetu jednodniowego do niemal 70 zł dla karnetu 6-dniowego. Do tego zakup e-wejściówki umożliwia ośrodkowi lepszy monitoring tego, ile osób korzysta ze stoku. Cały wic polega na tym, że Szczyrk ma 25 tras, a więc infrastrukturę do przyjęcia większej liczby klientów, a Korbielów tylko sześć. "Duży" gracz może więc pozwolić sobie na większa obniżkę.