Nie wiadomo, kiedy i gdzie zrobiono zdjęcie cenom na stacji Orlenu, które opublikował były prezes koncernu Daniel Obajtek. Widzimy na nim, że litr benzyny 95 kosztuje 6,73 zł, 98 - 7,28 zł, oleju napędowego - 6,93 zł, diesla lepszej jakości - 7,16 zł, a gazu LPG - 3,06 zł.
Post Obajtka, który pożegnał się ze stanowiskiem po zmianie władzy w Polsce, może mieć zabarwienie polityczne, bo były szef Orlenu nawiązuje zapewne do obietnic wyborczych obecnej koalicji rządzącej, która zapewniała niższe ceny.
Trudno też zapomnieć, że jeszcze przed wyborami głośno było o cenach paliw w Polsce. Jako pierwsi informowaliśmy, że na "anomalię" zwrócili uwagę analitycy banku Goldman Sachs.
Gdy w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech ceny paliw latem rosły wraz ze zwyżką notowań ropy naftowej, to w Polsce ceny spadały. Cała sytuacja doprowadziła do tego, że kwitła turystyka paliwowa. Nasi sąsiedzi chętniej tankowali u nas. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Internet zalały zdjęcia kartek z informacją o "awarii" dystrybutorów na stacjach Orlenu w różnych częściach kraju.
Pod koniec stycznia informowaliśmy, że Prokuratura Okręgowa w Płocku wszczęła śledztwo ws. "anomalii" w cenach paliw.
Polityczny czy nie, post Obajtka jest jednak kolejnym dowodem na to, że ceny paliw w Polsce rosną, na co wskazują niezależni eksperci. Zdaniem dr. Jakuba Boguckiego, analityka e-petrol.pl, nie ma to jednak wiele wspólnego z krajową polityką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tankowanie najdroższe od dwóch miesięcy
Ekspert, zaznaczmy na wstępie, podane przez Obajtka stawki uznał za dużo wyższe od ogólnopolskiej średniej z zeszłego tygodnia. To jednak nie przesądza, że podobnych cen nigdzie w kraju nie ma. Chociaż można znaleźć też dużo niższe.
- W zeszłym tygodniu na Pomorzu Zachodnim w jednym miejscu tankowałem benzynę 95 za 5,95 zł, a w drugim za 7,15 zł - przyznaje dr Bogucki w rozmowie z money.pl. Trend wzrostowy jest jednak nie do zaprzeczenia.
E-petrol.pl podał w ubiegłym tygodniu, że "w połowie lutego wzrost cen paliw na stacjach przyspieszył i tankowanie jest najdroższe od ponad dwóch miesięcy". Ekspert nie widzi jednak w tej kwestii wpływu krajowej polityki.
- W Polsce nic się nie zmieniło na tyle radykalnie, żebyśmy mogli mówić o jakiejś poważnej zmianie na plus albo na minus. Sytuacja podatkowa w kraju pozostaje bez zmian, a to jest czynnik, którym w określonym zakresie możemy regulować stawki - mówi dr Bogucki.
Napięcia międzynarodowe a ceny paliw w Polsce
Zdaniem eksperta e-petrol.pl, rosnące ceny paliw w Polsce to pokłosie sytuacji na międzynarodowym rynku naftowym oraz rynku kontraktów terminowych paliw, która przekłada się na cenniki hurtowe nad Wisłą.
- Teraz ropa kosztuje 83,5 dol. za baryłkę, a zaczynaliśmy rok w rejonie 76-78 dol. To już może dawać pewne pojęcie na temat zmian na stacjach - mówi dr Bogucki. Dodaje, że stawki na kontraktach terminowych oleju napędowego, które są bazą cenotwórczą, wzrosły od początku roku o ok. 13 proc.
Co się za tym kryje? Ekspert twierdzi, że to reakcja na bliskowschodni konflikt między Izraelem a palestyńskim Hamasem, ale i efekt zakłóceń na Morzu Czerwonym. Chodzi oczywiście o ataki jemeńskich bojowników Huti na statki handlowe pokonujące akwen, przez co wielu armatorów woli omijać szlak przez Kanał Sueski, nadrabiając drogi.
- Co prawda nie chodzi o mniejsze wydobycie ropy naftowej, ale jednak ryzyko zmian tranzytu czy zaburzenia relacji w regionie powoduje, że do cen ropy jest wliczona premia ryzyka. Myślę, że to już przekłada na ceny detaliczne i hurtowe w Polsce - komentuje analityk rynku paliw.
"Z danych platformy IMF PortWatch wynika, że na początku 2024 r. przez Morze Czerwone przepływało dziennie niemal o połowę mniej tankowców niż rok wcześniej" - pisze natomiast Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
Dokładne dane o ogólnopolskich przeciętnych cenach na stacjach w Polsce w tym tygodniu e-petrol.pl poda w środę po południu. W miniony piątek szacowano, że przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyniosą: 6,39-6,51 zł za litr 95-oktanowej benzyny, 6,63-6,75 zł za litr oleju napędowego, a także 2,87-2,94 zł za litr autogazu. Jak widać, Daniel Obajtek znalazł dużo droższą stację.
Izrael stawia ultimatum
Dr Bogucki nie ma dobrych prognoz dla kierowców. Ekspert twierdzi, że trend wzrostowy na polskich stacjach się utrzyma. Tym bardziej że nic nie wskazuje na to, aby wojna w Strefie Gazy zakończyła się w najbliższym czasie.
Negocjacje między izraelskim rządem a Hamasem, który zaatakował Izrael na początku października, zabijając ok. 1200 osób, nie przyniosły efektu. Wojna trwa, a palestyńska organizacja - jak podaje BBC - przetrzymuje 130 zakładników.
Izrael przygotowuje się do ataku na miasto Rafah, gdzie przebywa obecnie ok. 1,5 mln Palestyńczyków. Społeczność międzynarodowa - w tym także USA - apeluje do Tel Awiwu o zapewnienie bezpieczeństwa ludności cywilnej. Obietnice dot. ochrony cywilów na północy Strefy Gazy nie zostały spełnione.
Minister gabinetu wojennego Benny Gantz postawił ultimatum. Powiedział 19 lutego, że wojsko zaatakuje Rafah (gdzie mają, zdaniem Izraela, ukrywać się bojownicy), jeśli Hamas nie wypuści zakładników do rozpoczęcia świętego dla muzułmanów miesiąca Ramadan, który ma rozpocząć się 10 marca (data co roku jest zmienna, tak jak ruchoma jest chrześcijańska Wielkanoc).
- Tym, którzy mówią, że cena (ofensywy - przyp. red.) jest zbyt wysoka, mówię to bardzo wyraźnie: Hamas ma wybór - może się poddać, uwolnić zakładników, a obywatele Gazy będą mogli obchodzić święte święto ramadanu - powiedział Gantz, cytowany przez "The Times of Israel".
Zwiastuny eskalacji na Bliskim Wschodzie
Po zapowiedziach izraelskiego ministra trudno spodziewać się deeskalacji w regionie. Tym bardziej że zaogniają się walki między Izraelem a Hezbollahem w Libanie. Obaw o dalszą eskalację jest więcej.
Tel Awiw zapowiedział ograniczenie dostępu do meczetu Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym. Świątynia, dodajmy, której kustoszem jest Jordania, jest trzecią najważniejszą dla muzułmanów. Restrykcje zawsze prowadziły do tarć.
Tymczasem bojownicy Huti - mimo ataków ze strony m.in. USA i Wielkiej Brytanii - nie ustają w ostrzeliwaniu statków, płynących przez Morze Czerwone. W niedzielę zaatakowali frachtowiec pod banderą Belize i zarejestrowany w Wielkiej Brytanii. Doszło do eksplozji, ale załodze udało się bezpiecznie opuścić jednostkę - podali Brytyjczycy.
Zakłócenia na szlaku przez Morze Czerwone to największy cios dla Europy. Szefowie MSZ państw unijnych zdecydowali w poniedziałek w Brukseli, że UE uruchomi operację morską, której celem jest przywrócenie i ochrona wolności żeglugi na Morzu Czerwonym i w Zatoce Perskiej.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl