"Dla wielu zakładów mięsnych mogą to być także ostatnie święta w ich często kilkudziesięcioletniej historii. Obecna sytuacja to efekt wieloletnich zaniedbań, które – w połączeniu z ostatnim kryzysem – będą zbierały żniwo bankructw w skali dotychczas niespotykanej" – czytamy w apelu, który przytacza portalspożywczy.pl.
Wędliniarzom i rzeźnikom "trudno zrozumieć, że kraj, który był jednym z większych producentów wieprzowiny w Europie, nie jest dziś w stanie utrzymać hodowli na takim poziomie, jaki zapewni dostęp do mięsa wieprzowego dla polskich konsumentów."
Ostatni raz tak niskie pogłowie świń mieliśmy w 1950 r., gdy wynosiło 9,3 mln. Teraz mamy 9,6 mln. To oznacza wzrost cen detalicznych, bo rośnie cena w skupie. Sytuacja dla rolnika jest trochę lepsza, ale dla konsumenta już nie. Będziemy jeść mniej wieprzowiny – mówi dr Danuta Zawadzka z Państwowego Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
– Będzie dobrze, jeśli do lata liczba pogłowia się utrzyma – dodaje.
Według danych GUS jeszcze w 2008 r. pogłowie świń wynosiło 16 mln, a w 2017 r. liczyło 11 mln.
Ceny papryki wystrzeliły. Cebula będzie następna?
Janusz Piechociński: wielką rolę odgrywają duże sieci handlowe
– Sytuacja jest wyjątkowo poważna. Byliśmy piątym producentem mięsa wieprzowego w Europie, a teraz małe i średnie ubojnie ograniczają lub wycofują się z działalności. Rok temu mieliśmy 75 tys. ubojów średniodobowych, teraz jest ich 40 tys. Jednocześnie wielką rolę odgrywają duże sieci handlowe, dla których liczy się tylko cena. Dlatego wzrośnie import świń z Hiszpanii, Niemiec, Danii – tłumaczy Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki.
Albo z Chin, które uporały się z pomorem świń, jaki dziesiątkował jeszcze kilka lat temu gospodarstwa. Teraz Pekin wybudował nawet w prowincji Hubei farmę trzody chlewnej w 26-piętrowym budynku. Państwo Środka jest największym producentem wieprzowiny na świecie. I teraz wieprzowiny też mniej importuje, bo nie musi. Analityk Banku BNP Paribas Magdalena Kowalewska oceniła dla PAP, że w 2022 r. unijny eksport produktów wieprzowych odnotował spadek o 16,5 proc. w relacji rocznej, co jest konsekwencją mniejszych o 40 proc. rok do roku wysyłek do Chin.
Problemy, o których piszemy, nie są nowe. W 2020 r. "Tygodnik poradnik rolniczy" informował, że "krajowi producenci świń są na dnie".
"Afera mięsna". Rzecznik rządu zabrał głos
"W ostatnim czasie obserwujemy wyraźny wzrost ceny za mięso wieprzowe. Wynika to z faktu spadającego w Polsce pogłowia, niewielkiej krajowej bazy zarodowej, bez której hodowcy skazani są na import prosiąt po cenach niestabilnych, zależnych od wahania waluty euro" - dodano w liście adresowanym do premiera.
Jeśli importowane będą prosięta, to gospodarcza sytuacja i tak będzie niezła, bo polscy rolnicy sami będą je tuczyć, wkład w utuczenie też będzie krajowy. Gorzej, gdy będziemy importować mięso. Wtedy zyskają tylko zakłady przemysłowe i pracę straci wielu pośredników. Sytuacja jest trudna i dynamiczna - zaznacza dr Zawadzka.
W 2021 r. Polska kupiła 7 mln sztuk świń.
Inflacja, energia i wojna
Dr hab. Mariusz Hamulczuk z Instytutu Ekonomii i Finansów Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego wyjaśnia, że przyczyną drogiego mięsa na półkach są wyższe ceny zbóż paszowych, energii czy transportu. Do tego dochodzi presja płacowa. – Jest wysoka inflacja, więc trzeba podnosić pensje pracownikom. A dyskonty zawsze będą chciały płacić mniej, żeby oferować niższe ceny i utrzymać klientów – mówi nasz rozmówca.
Niskie ceny w dyskontach to jeden z największych zarzutów wysuwanych przez rzeźników i wędliniarzy w apelu do Mateusza Morawieckiego. Mowa jest o doprowadzeniu zakładów do bankructw oraz oferowaniu produktów o marży bliskiej zeru. "Nie możemy się oprzeć przekonaniu, że tanie mięso – oferowane klientom sieci handlowych – jest wielu osobom na rękę. Jednak w dalszej perspektywie doprowadza do rujnowania całej polskiej branży mięsnej" – czytamy w liście.
Klienci przychodzą do sklepów i mówią, że jesteśmy złodziejami, bo w markecie jest dużo taniej – mówi Tomasz Parzybut, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
– Ubojnie informowały nas, że widziały w gazetce z dużego marketu 1 kg schabu za 11 zł, podczas gdy obecnie zakłady muszą ubojni zapłacić nawet 21 zł. To ceny dumpingowe i sytuacja jest dramatyczna – ocenia.
Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi podało, że od 12 do 19 lutego średnia cena mięsa wieprzowego w zakładach potrafiła wzrosnąć tydzień do tygodnia nawet o kilkanaście procent. Za tonę schabu bez kości należało zapłacić 19 027 zł, co daje ok. 19,03 zł/kg. W sklepie zapłacimy jednak więcej ze względu na marżę.
Wyraźnie rosną ceny sprzedaży mięsa w zakładach. Do tego należy jeszcze doliczyć ok. 20-30-proc. marżę detalistów. Ceny wieprzowiny są najwyższe w historii i nie widzę przesłanek do ich obniżenia. Musiałyby mocno spaść ceny zbóż i energii, a ze względu na wojnę w Ukrainie nie zanosi się na to uważa prof. Hamulczuk.
Zakładając, że marża wynosi 30 proc., to za schab bez kości trzeba przeciętnie zapłacić ok. 25 zł.
– Cena i tak zdążyła skoczyć o kolejną złotówkę. W okolicach Wielkanocy schab może kosztować ok. 30 zł/kg, ale "30-stki" raczej nie przekroczymy – mówi Tomasz Parzybut.
Janusz Piechociński przewiduje rekordową liczbę wniosków o upadłość w przetwórstwie mięsnym. – Zakładam istotne ograniczenie produkcji w małych i średnich zakładach. Spodziewam się masowych protestów rolników w związku z katastrofalną sytuacją produkcji – mówi w rozmowie z money.pl.
Szynka towarem luksusowym
– Sieci handlowe wywierają olbrzymią presję na wytwórców. Ubojnie mają problem z szynkami, których cena szybuje, konsumenci przestają ją kupować, więc wymusza się na producentach, żeby fragmenty świni sprzedano po promocyjnej cenie. Dobrze sprzedaje się kaszanka oraz żeberka. Ograniczamy popyt na lepszej jakości mięso – mówi Piechociński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem z pogłowiem świń wynika m.in. z ognisk ASF, czyli tzw. afrykańskiego pomoru świń, w Wielkopolsce, która jeszcze rok temu odpowiadała za prawie 36 proc. krajowego pogłowia. Cały region znajduje się w strefie czerwonej, co oznacza przymus stosowania się do restrykcyjnych zasad dotyczących np. transportu i przechowywania zwierząt.
Producenci chcą wsparcia rządu
Sytuacja jest tak trudna, że branża zaapelowała do premiera, by uruchomić preferencyjne kredyty dla zakładów oraz utworzyć system wsparcia dla gospodarzy z czerwonej strefy, co zminimalizowałoby ich straty. Pojawił się też pomysł stworzenia regulacji ułatwiających lokalnym zakładom wejście na półki sklepów wielkopowierzchniowych.
– Nie oczekiwałbym szczególnej rządowej regulacji w tym aspekcie. Już teraz rynki są przeregulowane, trudno oczekiwać, że będzie jak w socjalizmie. To byłaby zbyt duża ingerencja w wolny rynek ocenia prof. Hamulczuk.
Zapytaliśmy resort rolnictwa, czy planuje interwencję w branży mięsnej. Poprosiliśmy również o odniesie się do postulatów branży. Czekamy na odpowiedź.
Piotr Bera, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.