W środku szczytu zachorowań na Covid-19, kiedy liczba dziennych nowych zakażeń dochodziła (wg serwisu World in data) na początku grudnia do ponad 60 tysięcy, Chiny podjęły decyzję odejścia od polityki zero Covid. 8 stycznia całkowicie otworzą się na świat, pozwalając swoim obywatelom swobodnie podróżować za granicę.
Po trzech latach siermiężnej polityki wobec społeczeństwa ogłoszonej jako zero Covid przywódca Państwa Środka Xi Jinping nagle przełożył całkowicie wajchę i mówi obywatelom: radźcie sobie sami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fakty są takie, że Chiny zignorowały prośby Światowej Organizacji Zdrowia o udostępnienie im aktualnych danych epidemiologicznych i nie udostępniają już na zewnątrz żadnych informacji.
Szacuje się jednak, że koronawirusem zakażonych jest obecnie 1,9 miliona Chińczyków, z czego ponad 5 tysięcy zmarło.
Dlaczego po trzech latach bardzo restrykcyjnych lockdownów oraz masowych szczepień ( w pełni zaszczepionych jest 1 272 830 000 obywateli tego kraju, co stanowi 90 proc. społeczeństwa tego kraju), ludzie wciąż się tam zakażają i umierają na Covid?
Okazuje się, że dwie chińskie szczepionki nie działają na nowe odmiany koronawirusa. Władze kraju postanowiły sprowadzać szczepionki ze Stanów Zjednoczonych i są one dostępne już nie tylko dla cudzoziemców, jak to było wcześniej, ale również dla ich obywateli – relacjonuje prof. Bogdan Góralczyk, znawca Chin, politolog, dyplomata i publicysta.
Władze boją się gniewu ludu?
Na tym pomoc się praktycznie kończy. Chińczycy wpadli w prawdziwą furię, gdy dowiedzieli się, że w Urumczi, stolicy Regionu Autonomicznego Sinciang-Ujgur co najmniej dziesięć osób uwięzionych w budynku objętym kwarantanną z powodu Covid-19 spaliło się, a kolejne dziewięć osób zostało ciężko poparzonych, bo nikt im nie pomógł się stamtąd wydostać. Nieoficjalne dane mówią nawet o 44 ofiarach śmiertelnych.
Ludzie wyszli na ulice, domagając się ustąpienia sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi Jinpinga. Największe zamieszki miały miejsce aż w 13 miastach, w tym w Pekinie, Szanghaju i Wuhanie.
Zdaniem naszego rozmówcy sekretarz generalny Xi Jinping realnie zaczął obawiać się utraty władzy, ale nie tyle z powodu samych demonstracji, gdzie pojawiły się również hasła antyreżimowe, ile bardziej z powodu rozłamu w strukturach swojej partii. Tej samej, która niedawno okrzyknęła go "cesarzem Chin".
Pod koniec listopada ubiegłego roku w szpitalu w Szanghaju zmarł na białaczkę były przywódca Chin Jiang Zemin. To jemu Chiny zawdzięczają ekspansję gospodarczą. Nie był on zwolennikiem polityki zero Covid, która przyniosła gospodarce chińskiej gigantyczne straty szacowane na 384 mld dol.
– Śmierć Jianga nie mogła nadejść w gorszym momencie dla obecnego przywódcy Chin Xi Jinpinga. W Chinach istnieje bowiem tradycja organizowania publicznych zgromadzeń żałobnych dla byłych przywódców, aby wyrazić niezadowolenie z obecnego reżimu – przypomina prof. Góralczyk.
Tak było w kwietniu 1976 r. i w kwietniu 1989 r. Tyle że wcześniej partia była wewnętrznie scementowana, a teraz są w niej niebezpieczne rozłamy po tym, jak Xi Jinping zapolował na skorumpowanych towarzyszy, wśród których był m.in. szef bezpieki, wsadzając część z nich do więzienia.
To polowanie na pchły i tygrysy – w państwie, które opiera się na relacjach i układach – ściągnęło na Xi gniew całego aparatu bezpieczeństwa, który w czasie tego polowania również ucierpiał – mówi nasz rozmówca.
Chińczycy leczą się czym mogą
Profesor Góralczyk nie chce spekulować, do czego może doprowadzić pozostawienie społeczeństwa samego sobie w walce z Covid-19. Na razie, jak donoszą media, Chińczycy rzucili się do sklepów, wykupując owoce bogate w witaminę C oraz tradycyjne leki ziołowe.
Mimo że ceny cytryn poszły mocno w górę, Chińczycy skarżą się, że od listopada ubiegłego roku wzrosły one nawet o 300 proc., bo towaru tego brakuje na rynku. Niedawno nie można ich było kupić w całym, liczącym 15 milionów mieszkańców, Chengdu.
Rośnie również popyt na brzoskwinie w puszkach. Fresh Hippo poinformował, że tygodniowa sprzedaż żółtych brzoskwiń w puszkach wzrosła w Chinach o prawie 900 proc.
W górę szybują również akcje firm farmaceutycznych produkujących tradycyjne leki ziołowe. Shijiazhuang Yiling Pharmaceutical, producent popularnej kuracji ziołowej (Lianhua Qingwen) odnotował na początku grudnia wzrost obrotów o 184 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
Chiny się otwierają. Tak zareagował świat
Przed obywatelami Chin drzwi zamknęło Maroko. Z kolei Hiszpanie zapowiedzieli badania wszystkich, którzy w ostatnim czasie przylecieli z Chin.
W Izraelu, Stanach Zjednoczonych, Japonii, na Tajwanie i w Indiach wprowadzono obowiązkowe testy na Covid-19 dla wszystkich podróżnych, którzy przybywają z Państwa Środka.
Tymczasem Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób stwierdziło, że wzrost zachorowań w Chinach nie powinien mieć wpływu na sytuację w UE.
W jego komunikacie można przeczytać m.in., że społeczeństwo europejskie jest uodpornione na warianty koronawirusa, które dominują obecnie w Chinach. Są już one obecne w Europie. "Zachowujemy czujność i będziemy gotowi do użycia hamulca awaryjnego, jeśli to będzie konieczne" – napisano.
W podobnym tonie wypowiada się też nasz narodowy przewoźnik PLL LOT. W krótkim komunikacie przesłanym do redakcji money.pl biuro prasowe linii lotniczych potwierdza, że od 7 grudnia 2022 r. lata do Chin na lotnisko w Pekinie raz w tygodniu.
"Polskie Linie Lotnicze LOT monitorują sytuację na rynku chińskim i pozostają w stałym kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Finalna liczba lotów do Chin na sezon letni uzależniona będzie od regulacji wjazdowych oraz operacyjnych" – czytamy w oświadczeniu linii.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.
Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl