Uszczelnione zachodnie sankcje przynoszą efekty. Wsparcie udzielone Putinowi przez Chiny staje zbyt kosztowne. Kolejne firmy z Państwa Środka odcinają się od rosyjskich projektów, bowiem widmo objęcia ich sankcjami wtórnymi staje się bardzo realne.
12 czerwca Stany Zjednoczone kolejny raz rozszerzyły restrykcje mające na celu dalsze odseparowanie Federacji Rosyjskiej. Wprowadziły zapisy, zgodnie z którymi restrykcjami mogą dotknąć m.in. podmioty zawierające transakcje z rosyjskimi firmami wpisanymi na amerykańskie listy sankcyjne oraz wspierające rosyjskie projekty w tym instalacji skraplających gaz. W ślad za Waszyngtonem kolejne uderzenie wyprowadziła grupa G7, a po niej (27 czerwca) państwa Unii Europejskiej przyjęły 14. pakiet sankcji gospodarczych wobec Rosji. Nowe obostrzenia ograniczają odsprzedaż rosyjskiego LNG poza Unię Europejską.
Chiny rozbrajają rosyjski projekt
Na nowe sankcje zareagowały również Chiny, które politycznie, ale i gospodarczo wspierają Federację Rosyjską. Chińskie banki już od jakiegoś czasu żądają od rosyjskich importerów informacji o trasach przesyłu. Teraz odmawiają przyjęcia płatności w przypadku, gdy przesyłka ma trafić do portu znajdującego się na "czarnej liście" państw zachodnich.
Mrożący efekt, zwłaszcza amerykańskich sankcji, wpłynął również na chińską spółkę technologii energetycznych Wison New Energies - tej, która zbudowała moduły dla projektu kluczowego projektu Arctic LNG-2 należącego rosyjskiego giganta energetycznego Novatek.
Wison poinformował, że wstrzymał wszystkie bieżące projekty w Rosji i na czas nieokreślony zawiesza wszelkie nowe rosyjskie biznesy - pisał Bloomberg. Reakcja chińskiego smoka była natychmiastowa i szeroka. Firma zdecydowała się również na sprzedaż wszystkich udziałów w stoczni Zhoushan Wison Offshore & Marine w prowincji Zhejiang w Chinach, która pracowała nad modułami dla Novatek.
- Decyzja firmy Wison o zawieszeniu współpracy z Rosją z pewnością stanowi problem dla Putina. Rosja po odcięciu od zachodnich technologii, zwróciła się ku Chinom. Ta zależność bardzo się pogłębiła i dziś w wielu aspektach Rosja polega na chińskich technologiach. W większym stopniu niż zakładali. Wycofanie chińskiego wsparcia mocno uderza w rosyjskie projekty – mówi money.pl Tymon Pastucha, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).
Jak wyjaśnia brytyjski portal Seatrade Maritime, chińska stocznia dostarczała maszyny podnośnikowe i półzanurzalne platformy wiertnicze, morskie platformy do wydobycia ropy naftowej, wielkogabarytowe przybrzeżne dźwigi pływające, jednostki do skraplania i zgazowania dla FLNG, FPSO i FSO, a także modułowe komponenty do ciężkich morskich i lądowych statków powietrznych oraz jednostki przemysłowe. Jeszcze w marcu 2024 r. firma Wison wysyłała do Rosji dwa moduły dla Arctic LNG-2, dwa kolejne pozostały w stoczni.
- Ryzyko amerykańskich sankcji wtórnych staje się realnym zagrożeniem również dla firm z Chin współpracujących z Moskwą. Narzędzia, jakimi operują USA, okazują się znacznie bardziej precyzyjne i skuteczne. Wywołują efekt domina. Uderzając w jednym miejscu, rezonują w kolejnych, rozszerzając swój zasięg. Podobnych decyzji o zawieszeniu współpracy będzie więcej – ocenia Tymon Pastucha.
Cios w wielki projekt Rosji. Gigant redukuje plany
Wielki projekt LNG
Wycofanie się chińskiego dostawcy technologii to cios w kluczowy projekt skraplania gazu. Jak pisaliśmy w money.pl, Rosja właśnie na eksporcie LNG oparła swój plan zrekompensowania utraty europejskiego rynku, z którym była połączona siecią gazociągową.
To właśnie w Zatoce Ura, na północy Rosji, w dawnej bazie atomowych okrętów podwodnych, powstać miało rosyjskie eldorado gazowe. Novatek, zlokalizował tam dwie najważniejsze instalacje do skraplania gazu ziemnego i centrum logistyczne jego eksportu: Yamal LNG i znajdującą się na drugim brzegu zatoki Arctic LNG-2.
Korozja wielkiego planu inwestycji w infrastrukturę LNG, które miały sprawić, że Rosja stanie się największym producentem gazu skroplonego na świecie, zaczęła się wraz z agresją Putina na Ukrainę. Zachodnie firmy zaangażowane w projekty gazowe i udostępniające technologię odcięły się od Rosji. W efekcie Novatek musiał ograniczyć ambitne plany.
Zachodnią technologię Moskwa próbowała zastąpić własną. Ta jednak okazała się fiaskiem. "Arkticzeskij kaskad" Novateku był na tyle nieefektywny, że na już początku 2022 r. otwarcie przyznał to nawet jeden z szefów firmy. Projekt "Obski LNG", który w całości był oparty na rodzimej technologii, musiał zostać przekształcony w zakład przetwórstwa gazu.
W efekcie Rosjanie zmuszeni byli zwrócić się do Chin. Firmy z Państwa Środka udzieliły wsparcia, dostarczając własną technologię, banki zapewniły finansowanie. Projekt Arctic LNG-2 mozolnie, ale rozbudowywał swoje możliwości. Choć Rosja wciąż utrzymuje retorykę sukcesu, konieczne było ograniczenie infrastruktury Arctic LNG-2 do dwóch linii produkcyjnych. To zaś wymiernie zmniejszy przepustowość do 13,2 mln ton rocznie, a redukcja mocy będzie oznaczać realne straty wpływów.
Problem w tym, że kolejne zachodnie sankcje łatają te kanały, którymi możliwa była chińska pomoc bez narażania własnych interesów.
"Stany Zjednoczone w ramach dalszego pozbawiania Kremla dochodów rozszerzyły restrykcje wymierzone w rosyjski sektor energetyczny. Na listach sankcyjnych znalazły się zarówno podmioty mające zarządzać przyszłymi projektami instalacji skraplających (m.in. Murmański LNG, Obski LNG, firmy powiązane z Novatekiem), jak i te pracujące przy budowie takich zakładów (Rusgazdobycza, Gazprom Invest) oraz zaangażowane w logistykę eksportu LNG (m.in. siedem budowanych w stoczni Zwiezda metanowców do wywozu produkcji z Arktycznego LNG-2, razem ze spółkami dostarczającymi wybrane elementy do statków tego typu)" - ocenia Ośrodek Studiów Wschodnich w ostatniej analizie.
Kroczące sankcje
Jak zauważa Tymon Pastucha, Chiny coraz pilniej kalkulują swoją strategię. Rosja staje się coraz mniej atrakcyjna, także gospodarczo, nawet dla Pekinu.
- Jest zatrutym owocem. Żyjemy w zglobalizowanym świecie. Otrzymanie wilczego biletu dla kolejnych podmiotów staje się obciążeniem dla interesów prowadzonych z innymi graczami na rynku. Coraz częściej wybierają więc alternatywnych partnerów jak choćby wolny od ryzyka objęcia sankcjami wtórnymi Kazachstan, czy Brazylię. W efekcie sankcji Rosja jest wypierana, a jej gospodarka ulega postępującej prymitywizacji – zaznacza analityk PISM.
Jak tłumaczy, zachodnie sankcje podnoszą swoją skuteczność, zarówno tych bezpośrednich obostrzeń, jak i działających pośrednio. - Efekt jest kroczący.
Przyznaje jednak, że to działania USA i G7 są skuteczniejsze, choć również podjęte przez UE rozwiązania wywierają nacisk. - 14 pakiet zakłada, że LNG nie może być reeksportowany przez kraje Wspólnoty. To oznacza, że przeładunek będzie musiał odbywać się na morzu, a to czasochłonne i ryzykowne. Stawka okazać się może więc zbyt wysoka, ryzyko zbyt duże, co przekłada się na koszty. W efekcie Rosja stracić może możliwość handlu skroplonym gazem z wykorzystaniem europejskiej infrastruktury – zaznacza Tymon Pastucha.
Jednak Zachód nie może też popadać w samozachwyt. Rosja już pokazała, że mimo reżimu sankcyjnego potrafi omijać obostrzenia i niespodziewanie dobrze radzi sobie z tymi ograniczeniami.
- Łyżką dziegciu jest sposób, w jaki UE wdraża swoje sankcje – podkreśla Tymon Pastucha. - 14 pakiet ma uderzyć w rosyjski eksport LNG dopiero w marcu. To zbyt późno. Aby działanie było skuteczne, powinny zapadać już listopadzie, kiedy Rosja będzie musiała operować flotą metanowców o klasie lodowej, których liczba jest ograniczona, aby transportować swój surowiec. Bruksela daje Moskwie zbyt wiele czasu na przygotowanie się do obostrzeń. Poza tym sankcje obejmują reeksport rosyjskiego surowca, ale nie zakazują jego importu na kontynent. W ten sposób LNG nie będzie można odsprzedać, ale będzie można go wciąż sprowadzać na rynek UE.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl