Decyzję w sprawie koniecznych cięć Mateusz Morawiecki miał przekazać członkom rządu na jednym z weekendowych spotkań. Jak czytamy w dzienniku, słowa premiera nie spotkały się z entuzjazmem.
- Ludzie z MSZ stwierdzili, że nie ma z czego ciąć i musieliby chyba zacząć zwijać zagraniczne placówki – dowiedział się "DGP" od jednej z osób z rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W innych resortach panują podobne nastroje. Osoba z otoczenia premiera, z która rozmawiał dziennik, podkreśla, że oczekiwane 10-proc. oszczędności w przyszłorocznych budżetach nie są traktowane sztywno.
– Jeśli ktoś tego pułapu nie osiągnie, to trudno. Zawsze w tego typu rozmowach stawia się ambitny cel, by na końcu osiągnąć realny, czyli np. 5 proc. – przyznaje rozmówca DGP. – Z tego nie będzie cudów, nie oszukujmy się. Nie jest łatwo znaleźć oszczędności przy konserwatywnie zaplanowanym budżecie państwa.
Na cięciach się jednak nie skończy. Z informacji dziennika wynika, że rząd może przygotować uchwałę, której celem będzie zamrożenie prac nad jakimikolwiek projektami ustaw, które generowałyby koszty dla państwa. Nie wiadomo, jak w te plany ma się wpisać wczorajsza informacja o tym, że w przyszłym roku, przed wyborami, zostanie wypłacona nie tylko 13., 14. emerytura, ale także 15.
Jakby tego było mało rząd majstruje przy regule wydatkowej. Chodzi o przepis wyłączający z tzw. reguły wydatkowej pieniądze przeznaczone m.in. na walkę ze skutkami kryzysu energetycznego i obronność. Rządzący zamiast racjonalizować wydatki, luzują hamulec i ułatwiają sobie zadłużanie poza budżetem i kontrolą Sejmu - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Serwis Wyborcza.biz. ustalił, że jest na to zgoda Jarosława Kaczyńskiego. Według wstępnych szacunków koszt tych dodatkowych świadczeń dla seniorów, na których w wyborach liczy PiS, może wynieść ponad 30 mld zł.
Rząd szuka oszczędności, bo nie ma wyjścia
Na początku listopada premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej zapowiedział, że rząd zamierza zacieśniać politykę fiskalną i "cały arsenał środków jest już uruchamiany". Jak stwierdził, udało się na tą chwilę znaleźć 10-15 miliardów zł oszczędności. Oprócz tego premier dodał, że rząd "robi wszystko, aby w 2023 r. zmniejszyć potrzeby pożyczkowe".
Rosnące wydatki rządu mogą nie tylko mieć proinflacyjny efekt, ale także ograniczać jego pole manewru w przyszłości, bo zaciągnięte na ich poczet długi trzeba będzie spłacić. Tego typu głosy nasiliły się w październiku, gdy rekordowo w górę poszły rentowności polskich obligacji. To dla rządu oznacza problemy, bo zadłuża Polaków na coraz gorszych warunkach.
Problem ten trafił na pierwsze strony zagranicznych serwisów finansowych. Jak stwierdził tuż po październikowej decyzji RPP o niepodnoszeniu stóp procentowych w komentarzu dla agencji "Bloomberg" Viktor Szabo, menedżer z londyńskiego biura Abrdn Plc., luźna polityka fiskalna polskiego rządu (dużo wydatków) w połączeniu z luźną polityką monetarną RPP, to teraz "najgorsze połączenie z możliwych".