Burza wokół TikToka na całym świecie jest coraz większa. W Stanach Zjednoczonych Biały Dom nakazał agencjom rządowym usunięcie programu ze służbowych urządzeń. Ograniczenia lub zakaz użytkowania TikToka działa też w Indonezji, Bangladeszu, Pakistanie czy Indiach. Temu, jak działa, przygląda się też wywiad kanadyjski. Od aplikacji odchodzi też holenderski rząd. Zaleca się, żeby politycy z niego nie korzystali.
Teraz o TikToku mówi się również w Polsce. Rada ds. Cyfryzacji, wydając uchwałę, powołała się m.in. na to, że "kilka państw i instytucji nakazało posłom, pracownikom i urzędnikom usunięcie aplikacji z urządzeń służbowych oraz w niektórych przypadkach również z urządzeń prywatnych".
Stanowisko Rady nie jest wiążące
Jak pisaliśmy na money.pl TikTok w Stanach Zjednoczonych uznawany jest za cyberzagrożenie.
- Szef FBI mówił w Davos, że Chiny są bardzo zaawansowane i przez to niezwykle groźne w kontekście wykorzystania sztucznej inteligencji. Pekin uważa, że TikTok to tylko niewinna rozrywka, ale Waszyngton bacznie się tej platformie przygląda i postrzega ją jako zagrożenie geopolityczne - mówił Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, współautor podcastu "Gra Imperiów".
Teraz swoje trzy grosze dorzuciła Rada ds. Cyfryzacji i sekretarz stanu Janusz Cieszyński, który napisał na Twitterze, że Rada jest organem doradczym. "Oznacza to, że jej stanowisko nie jest w jakikolwiek sposób wiążące dla instytucji i obywateli. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo informacji przetwarzanych na urządzeniach służbowych każdorazowo spoczywa na konkretnej instytucji i stanowisko Rady tego nie zmienia".
Polityk dodał, że "Rada nie przedstawiła technicznych dowodów potwierdzających zagrożenie płynące z posiadania TikToka na telefonie użytkownika. Należy jednocześnie zauważyć, że w ostatnich miesiącach pojawiły się budzące obawy dotyczące bezpieczeństwa doniesienia na temat TikToka, m.in. potwierdzone przez firmę wykorzystanie aplikacji do inwigilacji dziennikarzy". Sama firma ByteDance, która jest właścicielem TikToka przyznała się do szpiegowania dziennikarzy, i to zajmujących się właśnie aplikacją.
Po trzecie, każda instytucja publiczna ma politykę bezpieczeństwa informacji. Jednym z podstawowych elementów takiej polityki powinien być nakaz oddzielania danych prywatnych od służbowych. Ponieważ TikTok jest, zgodnie ze stanowiskiem twórców, aplikacją służącą do rozrywki, trudno wskazać sytuacje, w której instalacja aplikacji na telefonie służbowym jest zgodna z zapisami polityki bezpieczeństwa. Wyjątki od takiej sytuacji są zresztą opisane w uchwale - dodał Cieszyński.
TikTok: jesteśmy gotowi do współpracy
- Uważamy, że ta opinia opiera się na fundamentalnie błędnych wyobrażeniach na temat struktury własności naszej firmy i tego, w jaki sposób zapewniamy bezpieczeństwo danych. Chiny nie są właścicielami ani TikToka, ani naszej spółki matki, obie one są zarejestrowane poza Chinami. Obie nie są w żaden sposób zależne od chińskiego rządu, nie udostępniamy także żadnych danych tamtejszym władzom - odpowiedział Piotr Żaczko z TikToka w przesłanym dla money.pl komentarzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że od niecałego roku TikTok ma nowego prezesa, którym jest Singapurczyk Chew Shou Zi. Studiował w Londynie i na Harvardzie. - To twarz TikToka na Zachód. Ma spore doświadczenie, pracował wcześniej w Xiaomi i dużym funduszu inwestycyjnym założonym przez rosyjskiego miliardera Jurija Milnera. Można jednak powiedzieć, że jest to "dobry" Rosjanin niepowiązany z Kremlem. Chew Shou Zi ma przekonać innych, że nikt nie ingeruje w działania aplikacji - mówiła dla money.pl Sylwia Czubkowska, redaktorka Spider’s Web+ oraz autorka książki "Chińczycy trzymają nas mocno. Pierwsze śledztwo o tym, jak Chiny kolonizują Europę, w tym Polskę".
Żaczko wyjaśnił, że TikTok "rozszerza podejście do bezpieczeństwa danych w Europie poprzez dalsze zaostrzenie kontroli dostępu do danych i współpracę z europejską firmą zewnętrzną w celu przeprowadzania audytów, monitorowania i zapewniania niezależnej weryfikacji naszych działań. Pozostajemy gotowi do współpracy i chętni do pełnego spełnienia wymogów formalnych w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości z właściwymi organami".
Rosja okłamała Chiny. Zaskakująca decyzja Putina
TikTok zaznaczył, że nie jest własnością Chin, gdyż 60 proc. udziałów posiadają globalne fundusze inwestycyjne takie jak Sequoia Capital czy SoftBank, 20 proc. należy do właścicieli, a 20 proc. mniejszych inwestorów i pracowników w opcjach na akcje. Spółka oraz jej założyciele na stałe znajdują się w Singapurze.
W 2021 r. China Internet Investment Fund - państwowe przedsiębiorstwo należące do Chińskiej Administracji Cyberprzestrzeni - kupiło 1 proc. udziałów w głównej chińskiej jednostce ByteDance. Do zarządu trafił urzędnik państwowy Wu Shugang.