Kostka masła między listopadem a grudniem tego roku w większości sieci podrożała o ok. 11 proc., natomiast w dwóch sieciach ten wzrost wyniósł nawet 17 proc. W ujęciu rok do roku w listopadzie zanotowano wzrost ceny masła o ponad 35 proc.
Wpływ na ceny masła ma nie tylko okresowy wzrost popytu związany ze świętami, ale także wyższe koszty produkcji (energia, pasze), odczuwalna inflacja oraz zmniejszone zapasy mleka na rynku. Można założyć, że o ile nie nastąpi stabilizacja na rynku mleczarskim lub spadek inflacji, to ceny zbliżone do 10 zł za kostkę, staną się nową normą - czytamy w raporcie agencji badawczej ASM SFA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy masło może być jeszcze droższe? Sprawie postanowił przyjrzeć się UOKiK.
"Obserwujemy sytuację na rynku, zdajemy sobie sprawę z podwyżek cen masła. Jednocześnie wiele razy w ostatnich latach okresowo rosły ceny niektórych produktów spożywczych, w tym masła. Tego typu zmiany cen co do zasady mają swoje źródła w obiektywnych czynnikach ogólnogospodarczych" - wyjaśnia "Faktowi" urząd antymonopolowy.
Urząd podkreśla, że problem dotyczy nie tylko Polski. "Ceny masła wzrosły również w innych krajach UE, najbardziej zaś w Czechach i Chorwacji. Obserwując z kolei rynki globalne, widzimy, że ceny masła wzrosły także w USA oraz rejonie Oceanii - największego światowego eksportera tego produktu, gdzie w tym sezonie istotnie obniżyła się podaż masła" - tłumaczy UOKiK w odpowiedzi na pytania dziennika.
Spadek produkcji masła widać też w krajach UE. Jest ona niższa o ok. 2 proc. w relacji rocznej. Kiedy podaż maleje, ceny mogą przejściowo rosnąć, do czasu aż produkcja zostanie zwiększona. Dlatego UOKiK wyklucza, by wysokie ceny masła były spowodowane zmową.
"Na polskim rynku mamy wielu producentów masła, w tym lokalnych (OSM), dlatego obserwując czynniki ekonomiczne i strukturę rynku nie jest zasadne obecnie twierdzenie, iż wzrost cen masła może być efektem zmowy pomiędzy producentami, np. spółdzielniami mleczarskimi" - wyjaśniają urzędnicy na łamach "Faktu". Dodają, że prezes UOKiK nie ma możliwości regulacji cen.
Tańsze masło widać w akcjach promocyjnych, które urząd także wziął po lupę. "Przyglądamy się działaniom sieci handlowych, w tym w zakresie nieuczciwego wykorzystania pozycji negocjacyjnej czy możliwości zawarcia niedozwolonych porozumień" - dodaje UOKiK w piśmie przesłanym redakcji "Faktu".
Masło w sejfie Mariusza Błaszczaka
W ostatnich dniach ceny masła wyrosły na polityczny temat nr 1. W poniedziałek Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało konferencję prasową. Na scenę wyszedł prezes Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak. Konsternację wywołał stojący na stole sejf. Okazało się, że jest w nim kostka masła.
- Symbole mają ogromne znaczenie. Tym symbolem jest zawartość kasy pancernej. W kasie pancernej przechowywane są cenne przedmioty - mówił dalej Błaszczak, otwierając sejf. W środku znajdowało się masło. - To jest masło za dychę. To jest symbol drożyzny pod rządami koalicji 13 grudnia - podkreślił Błaszczak.
Zdaniem ekspertów na obserwowany obecnie wzrost cen masła złożyły się trzy czynniki.
- Po pierwsze, zbyt wolno rośnie podaż mleka wśród największych światowych eksporterów produktów mlecznych. Po drugie, masło jest bardzo "mlekochłonnym" produktem. Aby je wyprodukować, potrzeba tłuszczu mlecznego. Zawartość tłuszczu w mleku to ok. 4 proc. Z kolei masło musi zawierać przynajmniej 80 proc. tłuszczu. Zatem aby wyprodukować 1 kg masła, musimy zużyć aż 20 litrów mleka. Po trzecie, światowe spożycie masła w ostatnich latach rośnie. Jest to trend obserwowany w wielu krajach, w tym w Polsce - wyjaśnia Jakub Olipra, starszy ekonomista w Credit Agricole Bank Polska.