PiS do końca swoich rządów utrzymywał, że otwarcie Centralnego Portu Komunikacyjnego w 2028 r. jest możliwe. Następcom zarzuca, że opóźnili budowę o cztery lata. Premier Donald Tusk oficjalnie dał zielone światło dla powstania CPK pod koniec czerwca. Nowy rząd zakłada, że lotnisko w Baranowie powstanie nie wcześniej niż w 2032 r. Ci, którzy po zmianie władzy weszli do państwowej spółki, przekonują, że nie ma mowy o opóźnianiu przez nich projektu.
- To, co we współpracy z firmą zewnętrzną odkryliśmy w kwestii harmonogramów, nie zostawia złudzeń, że była presja polityczna, aby utrzymać termin oddania lotniska w 2028 r., pomimo że w spółce wszyscy wiedzieli, że jest to niemożliwe - mówi money.pl Adam Sanocki, wiceprezes Polskich Portów Lotniczych, od stycznia do kwietnia członek rady nadzorczej Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Zakładano minimalne czasy na uzyskanie zgód, pozwoleń i decyzji, bez opóźnień. Taki hurraoptymizm, wszystko się uda. A przy tak dużych projektach nie ma możliwości, by nie pojawiły się jakiekolwiek komplikacje. Nie uwzględniano ryzyk - podkreśla Sanocki w rozmowie z nami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy: decyzja o budowie CPK została podjęta przez rząd Mateusza Morawieckiego w 2017 r. Powołano pełnomocnika, którym został Mikołaj Wild, późniejszy prezes spółki CPK. Pierwotnie ogłoszonym terminem oddania lotniska w Baranowie był 2027 r.
Kilka lat później PiS "na miękko" przesunął go o rok. Marcin Horała, który na stanowisku pełnomocnika rządu ds. CPK zastąpił Wilda, deklarował, że w 2027 r. zostanie ukończona budowa lotniska, jednak pierwsze samoloty wystartują z nastaniem wiosenno-letniego rozkładu w 2028 r.
I choć prawdopodobieństwo utrzymania tego terminu w analizach dla spółki oszacowano na 15-20 proc., cały czas trzymano się tego terminu jako oficjalnego.
- Prawdopodobieństwo realizacji celu harmonogramowego na poziomie 20 proc. nie czyni celu nierealistycznym, lecz po prostu bardzo ambitnym i wymagającym dodatkowych działań zaradczych - mówił money.pl Mikołaj Wild w maju.
Ambicje i gonienie Lufthansy
Kwestia "ambicji" w podejściu do planowanego terminu oddania Centralnego Portu Komunikacyjnego powróciła we wrześniu. Na początku miesiąca Lufthansa Cargo ogłosiła, że rozbudowuje infrastrukturę towarową na lotnisku we Frankfurcie. "Niemcy odczekali chwilę, i gdy zobaczyli, że rząd Tuska skutecznie zaorał projekt CPK, to zabrali się za rozbudowę własnego hubu we Frankfurcie" - pisała na platformie X była premier z PiS Beata Szydło.
Wątek "niemieckiego CPK" podchwycili jej partyjni koledzy, inni politycy z prawej strony sceny politycznej, jak choćby Sławomir Mentzen, a także część internetowych komentatorów. Mimo że Maciej Wilk, prezes stowarzyszenia "Tak dla CPK", określił go jako "wyjątkowo durnowaty". Jego zdaniem problem leży gdzie indziej.
"Niemcy od 2030 zyskają jeszcze większą przewagę nad Polską, podczas gdy my zamiast przyjąć agresywny harmonogram i jak najszybciej zyskać instrumenty do rywalizacji z konkurencją, zakładamy sobie komfortowy plan sięgający 2032, który rodzi i tak istotne ryzyka opóźnień, bo sense of urgency nie ma w działaniach rządu i Pełnomocnika żadnego" - pisał Wilk na platformie X.
Jego stowarzyszenie w tym tygodniu złożyło w Sejmie obywatelski projekt ustawy, który ma m.in. zobowiązać rząd do budowy CPK najpóźniej do końca 2030 r. Zebrano pod nim ponad 193 tys. podpisów. W tę oraz inne kampanie na rzecz CPK włączyli się także politycy, m.in. Marcin Horała i Paulina Matysiak (Razem).
Z kolei w czwartek prezydent Andrzej Duda na Krynica Forum powiedział, że "opieszałość obecnego rządu w sprawie CPK z jednej strony dziwi, ale przede wszystkim, co bardzo bolesne, kosztuje".
- Politycy, którzy dziś biją na alarm, że Lufthansa nas jeszcze bardziej wyprzedza, z hasłami "tak dla rozwoju" apelują o realizację ich projektów CPK i LOT-u, sami odpowiadają za to, że przez osiem ostatnich lat rozwój naszego rynku był ograniczony. Przede wszystkim w kontekście zaniedbań na Lotnisku Chopina, choć w czasie pandemii COVID-19 był idealny czas, aby przeprowadzić konieczne inwestycje. Plany były w zasadzie gotowe. Modernizacja została sztucznie zatrzymana wskutek decyzji politycznych. Dziś odczuwamy tego skutki - mówi money.pl Adam Sanocki.
Polskie Porty Lotnicze odpierają zarzuty o to, że planowana inwestycja w rozbudowę Lotniska Chopina do 2029 r. jest bezcelowa i nie ma prawa się zwrócić. Ich zdaniem jest niezbędna, by zwiększyć przepustowość terminala do 30 mln pasażerów rocznie, pomóc LOT-owi rozwijać siatkę połączeń przesiadkowych. Później zaś tę masę krytyczną przenieść do CPK.
Sprawa audytu w CPK. "Skończyła się tak, jak się skończyła"
Audyt Centralnego Portu Komunikacyjnego był jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej. W expose Donald Tusk zapowiadał, że decyzja o przyszłości CPK będzie oparta na audycie "wybitnych i bezstronnych ekspertów". Spółka oraz Maciej Lasek zapowiedzieli osiem audytów wewnętrznych i kolejne osiem prowadzonych przez zewnętrzne firmy.
Ta "zewnętrzna" część audytu CPK zakończyła się fiaskiem. Ani jeden z zapowiedzianych audytów nie doszedł do skutku. Przetargi unieważniono. Ostatecznie spółka CPK zaudytowała się sama, wspierana przez biuro pełnomocnika rządu ds. CPK i współpracującą z nią już firmę konsultingową. Komentując ogłaszanie i unieważnianie przetargów, eksperci mówili o "komedii pomyłek". Gdzie popełniono błąd?
- Nikt nie mógł być wtedy jeszcze świadomy, z czym tak naprawdę będziemy mieli do czynienia. Przyjęto założenie, aby nie dopuszczać firm, które stałyby się sędzią we własnej sprawie. Dopiero potem okazało się, że bardzo ograniczyło to dla nas rynek, bo wiele firm przez blisko osiem lat robiło mniejsze lub większe analizy i zlecenia dla CPK. Dlatego nie chcę tego nazywać błędem, ale raczej zaskoczeniem - mówi Adam Sanocki.
Wiceprezes PPL podkreśla, że kilka miesięcy, aby przeprowadzić audyt tak ogromnego projektu, obejmującego nie tylko lotnisko, ale linie kolejowe i również drogi, "to naprawdę niewiele czasu".
- Finalnie sprawa audytu skończyła się tak, jak się skończyła. Moim zdaniem najważniejsze jest, że udało się dojść do kluczowych ustaleń. Odkryliśmy jeden, wielki mit CPK, który był budowany przez poprzednią ekipę rządzącą. Przede wszystkim to, że w kwestii harmonogramu byliśmy okłamywani, a projekt wykorzystywano także do finansowania kampanii wyborczej i promowania poprzedniej władzy - kwituje Sanocki.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl