Szef Ministerstwa Aktywów Państwowych wskazał winnych braku cukru w Polsce. - (…) Są to firmy, które wykupiły polskie cukrownie w latach 90. To dwie duże niemieckie firmy funkcjonujące na polskim rynku, które kontrolują 60 proc. polskiego rynku - stwierdził Jacek Sasin w rozmowie z PAP.
Biedronka odpowiada na słowa Sasina. Poszło o cukier
Na pytanie, czy winnymi są faktycznie Niemcy, odpowiada Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
– Cukrownie niegdyś likwidowano ze względu na reformę rynku cukru, przeznaczając otrzymane z UE pieniądze na inwestycje. Dzięki temu mamy nowoczesny przemysł cukrowniczy i jesteśmy trzecim co do wielkości producentem w UE. Mimo tych redukcji, przed którymi niektórzy przestrzegali i tak produkujemy cukru w Polsce więcej o pół miliona ton, niż wynosi nasze zapotrzebowanie. Część tej nadwyżki eksportujemy, co obala jedną z teorii spiskowych, że za obecny kryzys odpowiada nadmierny eksport, że o mitycznych Niemcach nie wspomnę – podkreśla w rozmowie z money.pl Andrzej Gantner.
Przemysł cukrowy w Polsce
Jak tłumaczy Adam Suraj z serwisu Obserwatorgospodarczy.pl, faktycznie w latach 90. zamknięto znaczną część cukrowni. W 1997 roku na polskim rynku funkcjonowało łącznie 78 takich zakładów pracy, a obecnie jest ich 18. Z danych wynika, że to nie tylko obcy kapitał brał udział w restrukturyzacji polskiego rynku, ale również Krajowa Spółka Cukrowa była chętna do zamykania fabryk.
Powodem ich zamykania nie byli jednak Niemcy. Problem był natomiast z efektywnością tego sektora.
"Bilans sporządzony za 1993 rok wykazał, że przemysł cukrowniczy jako całość osiągnął ujemny wskaźnik rentowności netto, co oznaczało, że zaczął funkcjonować kosztem wyprzedaży majątku. Co najmniej połowa cukrowni utraciła zdolność kredytową, a kilku, w tym i największym w kraju, groziła likwidacja z przyczyn ekonomicznych, ponieważ wartość ich majątku była niższa od zadłużeń" - podano w publikacji Marcina Niemczaka "Przemiany struktur polskiego przemysłu cukrowniczego jako efekt procesu restrukturyzacji".
W tej chwili, po przeprowadzonych reformach, polska produkcja cukru ma się bardzo dobrze. Polska jest trzecim co do wielkości producentem tego produktu w całej Unii Europejskiej. Co roku odnotowuje około 500 tys. ton cukru w nadwyżce, która następnie jest eksportowana.
Skąd brak cukru?
Jak tłumaczy Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności, nie ma obecnie kryzysu cukrowego rozumianego jako brak tego produktu u producentów.
– Jest natomiast panika konsumentów wywołana chwilowymi brakami na początku tylko w jednej sieci detalicznej. Cukier w Polsce jest produktem niejako strategicznym dla konsumentów, wielu pamięta jeszcze reglamentacje, kartki na cukier i to, że kiedyś gromadziło się jego zapasy w domu – wyjaśnia Andrzej Gantner.
Kolejnym powodem jest fakt, że duże sieci organizowały atrakcyjne promocje na ten produkt i przedsiębiorcom bardziej opłacało się kupić cukier hurtowo w detalu.
– Sytuacja doprowadziła do tego, że klienci instytucjonalni (piekarnie cukiernie inne podmioty) zaczęli po prostu zaopatrywać się w dużych sklepach detalicznych, a to tylko pogorszyło sytuacje, bo cukier zaczął znikać z półek w bardzo szybkim tempie. Odpowiedzią na to było wprowadzenie reglamentacji przez część sklepów – mówi Andrzej Gantner.
I dodaje, że kolejnym czynnikiem powodującym braki w sklepach jest spekulacja. Jak tłumaczy, pojawiły się osoby, które kupując cukier w sklepach detalicznych, zaczęły go oferować na platformach sprzedażowych po wyższych cenach.
– To klasyczny mechanizm spekulacyjny charakterystyczny dla gospodarki niedoboru, jaka panowała za PRL. Różnica jest taka, że wtedy niedobór był prawdziwy, bo produkcja była zbyt mała, a teraz mamy niedobór wirtualny, bo stan zapasów cukru w Polsce jest wręcz rekordowy – wyjaśnia.
To konsumenci sami napędzili panikę i wyższe ceny
Ciekawym zjawiskiem, jakie można obecnie zaobserwować, to fakt, że działania konsumentów wyprzedziły inflację.
– Wszyscy wiedzieli, że cukier z nowej kampanii będzie droższy, ponieważ koszty skupu buraka i produkcji cukru będą znacząco wyższe niż rok temu, ale nie miało to nastąpić teraz, tylko raczej późną jesienią lub zimą. Teraz kupujemy cukier po 6-8 zł, co jest już ceną bardzo wysoką, biorąc pod uwagę stan zapasów z ubiegłego roku. Czyli z jednej strony gromadzimy niepotrzebne zapasy, z drugiej przez to właśnie ceny rosną, bo im więcej kupujemy go na zapas, to jest on droższy – mówi Andrzej Gantner.
I podkreśla, że największymi przegranymi tej całej paniki będą konsumenci, a największym wygranym – handel detaliczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Sami sobie zafundowaliśmy impuls inflacyjny. Zastanawiające jest to, że tak łatwo w naszym społeczeństwie wywołać panikę, która destabilizuje sytuację na rynku spożywczym i nasze poczucie bezpieczeństwa jako konsumentów. Z pozoru błahej sprawy, czyli problemów logistycznych jednej z sieci handlowych zrobił się poważny kryzys, który wywołuje spore zdziwienie w krajach ościennych, gdzie docierają szukający cukru polscy konsumenci – wyjaśnia przedstawiciel Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl