Posłowie PiS napisali projekt nowelizacji, który ma przyznawać ministrowi edukacji i nauki dodatkowe kompetencje. Ma on zyskać prawo do finansowania "programów i przedsięwzięć" ze środków na oświatę.
Zdaniem byłej minister edukacji i posłanki KO Krystyny Szumilas będzie to prywatny fundusz ministra Czarnka na wzór funduszu sprawiedliwości ministra Ziobry. Ma służyć promocji partii PiS.
Podczas czwartkowej komisji edukacji Szumilas przekonywała, że projekt nie służy edukacji, tylko ministrowi, żeby mógł swoje "wyobrażenia o oświacie finansować z pieniędzy publicznych".
Zauważyła również, że projekt jest procedowany "z prędkością światła" i niezgodnie z regulaminem parlamentarnym: posłowie mieli na przeczytanie go zaledwie dwa dni zamiast regulaminowych siedmiu (projekt wpłynął do Sejmu we wtorek).
Wprowadzanie go inicjatywą poselską pozwala pominąć jakiekolwiek konsultacje społeczne. - Doświadczeni posłowie nie potrafią w dwa dni przeczytać półtorej strony maszynopisu? - drwił Zbigniew Dolata z PiS i nazwał zarzuty opozycji "śmiesznymi".
Szumilas odpowiedziała, że projekty oświatowe to zwykle projekty rządowe, a nie poselskie, właśnie po to, by społeczeństwo mogło wyrazić opinię na ich temat.
Podkreślała też, że w projekcie nie ma słowa o dodatkowych środkach na projekty ministra.
Szumilas pytała również jak będzie zasilany fundusz, skąd będą pochodziły pieniądze?
Z kolei Lidia Burzyńska z PiS, która prezentowała uzasadnienie projektu, przekonywała, że wszyscy posłowie powinni przyjąć go z "wielką radością", bo chodzi o "wyposażenie ministra w jeszcze szybsze, efektywne i skuteczne narzędzie wydawania środków publicznych na rozwijanie szkolnej infrastruktury, szkolenia kompetencji uczniów i nauczycieli, zakup pomocy dydaktycznych i wychowania w duchu patriotyzmu".
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", posłowie Lewicy i KO złożyli wniosek o odrzucenie tego projektu. PiS jednak ich przegłosował. Projekt przyjęto w pierwszym czytaniu. Drugie czytanie w Sejmie odbędzie się w piątek. Głosowanie - tydzień później, 28 maja.