Wzorem dla czeskiego rządu była niemiecka Komisja do spraw Wzrostu, Przemian Strukturalnych i Zatrudnienia, zwana też komisją węglową, którą rząd federalny w Berlinie powołał do życia 6 czerwca 2018 roku. Jej celem jest wypracowanie rozwoju społecznego i strukturalnego niemieckich regionów wydobycia węgla brunatnego.
Na czele utworzonej rok później czeskiej Komisji Węglowej – w tym wypadku jest to oficjalna nazwa – stoją urzędujący minister przemysłu i handlu oraz minister środowiska. Wśród pozostałych 17 jej członków są przedstawiciele kolejnych trzech resortów, urzędu górniczego, a także administracji regionów górniczych, ponadto szefowie organizacji pracodawców, reprezentant związków zawodowych, a także dwoje naukowcy i wcale nie na ostatniej pozycji działacze dwóch ekologicznych organizacji pozarządowych: Greenpeace i Hnutí DUHA (Ruch TĘCZA).
Cele czeskiej Komisji Węglowej są podobne jak i niemieckiej. Pierwszym zadaniem, z którym się ma uporać, jest przygotowanie pięciu scenariuszy odchodzenia od wydobywania i spalania węgla brunatnego i kamiennego.
Systematyczny spadek wydobycia
Węgiel brunatny pozyskiwany jest w Czechach metodą odkrywkową w zagłębiach sokołowskim i chomutowsko-mosteckim u podnóża Rudaw, zwanych także Górami Kruszcowymi, na północnym zachodzie kraju, których główny grzbiet wyznacza granicę z Niemcami. Według danych czeskiego ministerstwa przemysłu i handlu szczyt wydobycia przypadł na rok 1984, kiedy to czeskie kopalnie dostarczyły 97 milionów ton tej kopaliny. Od tego czasu zmalało one o trzy piąte, do 39 milionów ton w 2018 roku.
Jeszcze bardziej spadło wydobywanie węgla kamiennego w głębinowych kopalniach zagłębia ostrawsko-karwińskiego na graniczącym z Polską czeskim Śląsku. W rekordowym 1971 roku dostarczyły one 29 milionów ton, w 2018 już tylko 4 miliony.
Rośnie import energii elektrycznej od sąsiadów
Pięć scenariuszy...
Poszczególne scenariusze odchodzenia od węgla różnić się będą datami ostatecznego pożegnania z tym paliwem. Według wariantu najbardziej optymistycznego ma się to stać już w 2030 roku, każdy kolejny scenariusz będzie przesuwać tę datę w przyszłość. Najbardziej pesymistyczny wskaże rok 2050. Ostateczna decyzja w kwestii wyboru jednego z nich powinna zapaść do września – informuje praski dziennik ekonomiczny „Hospodarzské noviny”. Następnym krokiem będzie przekazanie rekomendacji komisji rządowi.
Jan Rovenský z czeskiego oddziału Greenpeace, który wraz z szefem kontrolowanego przez czeskie państwo koncernu energetycznego CEZ Danielem Beneszem współprzewodniczy jednej z trzech grup roboczych komisji, uważa, że wszystkie scenariusze przyszłego rozwoju mogą być znane już w najbliższych miesiącach.
...i pięć analiz
Według „Hospodarzskich novin” pierwsza grupa robocza ma jeszcze w styczniu przedstawić konkretne terminy odejścia od węgla dla każdego z nich. Druga – zdaniem gazety kluczowa – oceni, czy w proponowanych terminach będzie możliwe zastąpienie na czas elektrownii węglowych innymi, a jeśli tak, jakimi. To właśnie nią kierują Rovenský i Benesz.
Wreszcie trzecia zajmie się identyfikowaniem ekonomicznych i społecznych skutków odchodzenia od węgla.
Jednocześnie powstanie pięć analiz, jak Czechy mogłyby się uporać z zakończeniem spalania węgla w 2030, 2035, 2040, 2045 i 2050 roku – poinformowała rzeczniczka ministerstwa środowiska Petra Roubiczková. Zostaną one przedstawione zarówno rządowi, jak i opinii publicznej.
Prawie jak w Polsce
Jak informuje czeski dziennik, za publiczną prezentacją wszystkich rezultatów prac komisji węglowej opowiada się także szef koncernu CEZ Benesz. Jego zdaniem bowiem ograniczanie emisji gazów cieplarnianych będzie miało zasadniczy wpływ na gospodarkę i sferę społeczną.
W Czechach pracuje w górnictwie węgla kamiennego i brunatnego 18 tysięcy ludzi, co oznacza trzecie miejsce w Europie po Polsce (99 tysięcy zatrudnionych) i Niemcach (25 tysięcy). Proporcjonalnie do liczby ludności kraju (10 milionów) oznacza to sytuację porównywalną do polskiej.
W 2018 roku elektrownie węglowe dostarczyły niemal 45 procent wyprodukowanej w Czechach energii elektrycznej. To prawie dwa razy mniej niż w Polsce, ale ponad dwa razy więcej niż unijna średnia. Ponad jedną trzecią energetycznego miksu Czech, niemal 37 procent, tworzy energia jądrowa – i to jest największa różnica w tej dziedzinie, w porównaniu z Polską, która nie posiada elektrowni atomowych. Źródła odnawialne dostarczają Czechom nieco ponad 6 procent energii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl