Czesi w ostatnich dniach zapowiedzieli wielkie zmiany w podatkach od 2021 roku. Cel jest jeden - zostawić więcej pieniędzy w kieszeniach obywateli, bo w najbliższych latach raczej nie będą mogli liczyć na znaczące podwyżki pensji. Krytycy wskazują, że premier Andrej Babis chce w ten sposób zapewnić sobie reelekcję.
- To dobry moment, żeby pójść tą samą drogą co Czechy - mówi money.pl dr Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Nasi południowi sąsiedzi planują nie tyle obniżyć stawki podatkowe, co całkowicie zmienić sposób obliczenia podatków. Stawki mają wynosić 15 proc. dla zarabiających mniej i 23 proc. dla tych najbogatszych. Dziś ci pierwsi również są objęci 15-procentowym podatkiem dochodowym. A budżet mimo to straci nawet 40 proc. dochodów z PIT.
Co się więc zmieni? Dziś w Czechach podatek obliczany jest od tzw. pensji brutto (czyli wraz z kosztem pracodawcy). Po zmianach ma być liczona tak jak w Polsce, czyli od "klasycznego" brutto. Dlatego - jak przestrzega ekspert - porównywanie samych stawek nie zawsze daje pełny obraz systemu podatkowego.
- Dla osób o niskich dochodach oznacza to spadek kwoty płaconego podatku nawet o połowę - szacuje dr Jakub Sawulski.
Najubożsi priorytetem
Właśnie osoby najmniej zarabiające powinny być jego zdaniem objęte szczególną opieką również w Polsce. - Klin podatkowy dla wysokich dochodów w Polsce jest stosunkowo niewielki. Problem dotyczy tych niższych, mniej więcej do mediany, czyli 4 tys. zł brutto - twierdzi ekspert.
Ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazuje dwa rozwiązania. Po pierwsze, wyższa kwota wolna od podatku. - Na tym zawsze najmocniej skorzystają ci najmniej zamożni - mówi.
Drugi pomysł to wprowadzenie nowej stawki podatkowej. - Niskiej, a może nawet zerowej. Oczywiście do pewnego progu dochodu - twierdzi doktor Sawulski.
Wszystko po to, żeby w dobie kryzysu najmniej zamożni Polacy mieli więcej pieniędzy w kieszeni. - Oni często pracują w handlu, turystyce czy gastronomii. Wielu z nich może stracić źródło dochodu, a na rynek łatwiej będzie wrócić przy niższym opodatkowaniu pracy - podkreśla ekspert PIE.
Jest jedno "ale". Tego typu reforma uderzy w finanse samorządów. Przypomnijmy, że właśnie udział w PIT to dla nich jedno z głównych źródeł dochodów. A skoro PIT byłby mniejszy, to i w gminach zostałoby mniej pieniędzy. – Dlatego obniżka klina podatkowego powinna pójść w parze ze zwiększeniem udziału samorządu w PIT - mówi dr Sawulski.
Obniżka zamiast "trzynastki"
Sawulski nie jest w swojej opinii odosobniony. - My jako FOR już nie raz mówiliśmy, że opodatkowanie płacy minimalnej w Polsce jest zbyt wysokie. Zajmujemy pod tym względem jedno z niechlubnych czołowych miejsc w OECD - mówi dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Jak wskazuje ekspert, rząd z jednej strony zwiększa płacę minimalną, ale jednocześnie opodatkowuje i oskładkowuje ją w prawie 40 proc.
Zdaniem Aleksandra Łaszka rząd powinien w kryzysie skupić się właśnie na tych, którzy zarabiają najmniej. - Tymczasem zwiększane są dodatki do emerytur, których wysokość przecież nie ucierpiała przez epidemię koronawirusa - mówi money.pl.
Co należałoby zrobić w pierwszej kolejności? Główny ekonomista FOR zamiast zwiększania kwoty wolnej proponuje wzrost kosztów uzyskania przychodu
- Kwota wolna będzie kosztowała znacznie więcej, bo korzystają z niej nie tylko pracujący, ale również emeryci. Przy niższych kosztach uzyskania przychodu skorzystają głównie osoby pracujące - zwraca uwagę Łaszek
Stawia jednak jeden warunek. - Obniżka klina podatkowego nie może skutkować wzrostem zadłużenia. Pieniądze na to trzeba gdzieś znaleźć - twierdzi główny ekonomista FOR.
Według jego szacunków obniżenie obciążenia najniższych płac jest konieczne, jeżeli chcemy ułatwić legalne zatrudnienie. - W innym wypadku nie ma się co dziwić wypychaniu na umowy cywilnoprawne czy do szarej strefy - twierdzi.
Co na to rząd? Wiele wskazuje na to, że Polska drogą Czech nie zamierza iść. Podczas środowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że właśnie z podatków finansowane są wszystkie pakiety pomocowe dla polskich przedsiębiorców i gospodarstw domowych.
Co więcej, nie tylko będzie obniżki, ale pojawi się kilka nowych podatków lub - jak mawiają rządzący - danin lub opłat. W przyszłym roku prawdopodobnie zaczną obowiązywać m.in. podatek cukrowy czy handlowy. Szef rządu dał do zrozumienia, że nie zamierza z nich rezygnować.