Czechy czeka kolejna awantura polityczna. Dotyczy ona kwestii przyszłego przyjęcia euro. Kryzys w rządzie kierowanym przez Petra Fiali z ramienia ODS wiąże się z rozbieżnymi stanowiskami ministrów w tej sprawie - wyjaśnia czeski dziennik ekonomiczny "Hospodarske Noviny".
Jeszcze w maju, premier przekonywał, że biorąc pod uwagę obecną sytuację gospodarczą, wprowadzenie euro w Czechach nie jest tematem, o którym można by dyskutować w bieżącej kadencji. Podkreślał, jego kraj nie spełnia tzw. kryteriów z Maastricht, które są warunkiem przystąpienia do strefy euro. Należą do nich m.in. osiągnięcie stabilności cen oraz stabilności finansów publicznych.
Doroczne sprawozdanie wydawane na jesieni jednak obala ten argument. Ministerstwo finansów przedstawiło raport przygotowany wspólnie z bankiem centralnym, który pozytywnie ocenia stopień dostosowania gospodarczego Czech do strefy euro oraz gotowość kraju do przyjęcia wspólnej waluty.
Ważny dzień dla Polski. Na stole 5 mld euro
Czechy gotowe, ale rząd nie
Ocena wypadła korzystnie dla wprowadzenia euro w Czechach, ale na przeszkodzie staje jednak wola polityczna. Główna partia ODS jest przeciwna przystąpienia do strefy euro, ale pozostałe jest temu przeciwny, ale pozostałe cztery z pięciu partii koalicyjnych popierają przyjęcie euro.
Będący członkiem ODS szef resortu finansów Zbyňek Stanjura chce, aby cały rząd zgodził się, że w przyszłym roku nie podejmie żadnych kroków w stronę strefy euro.
To wywołało gwałtowne wzburzenie u pozostałych koalicjantów. Ministrowie TOP 09, STAN, Piraty i KDU-ČSL sprzeciwili się i nie dali Stanjurowi zielonego światła do tych działań - wyjaśniają "Hospodarske Noviny".