Z raportu Izby Gospodarki Elektronicznej wynika, że już 72 proc. Polaków robi zakupy w sieci. To o 15 pkt proc. więcej niż w 2019. Dlatego też, jak już pisaliśmy w money.pl, w tym roku liczba dostarczanych przesyłek wzrosła nawet o 22-25 proc. A kulminacyjny moment zamawiania, to okres przedświąteczny.
Czy firmy i kurierzy poradzą sobie z tym wyzwaniem i przy wigilijnym stole więcej będzie radości z prezentów niż płaczu, bo paczka nie dotarła? Zadaliśmy to pytanie i firmom, i ich pracownikom.
DPD
DPD Polska, by ziścił się pierwszy scenariusz, rekrutuje i szkoli dodatkowych podwykonawców z myślą o świątecznym szczycie. Co roku zwiększa wtedy zatrudnienie o ok. 15 -20 proc.
- Na co dzień z DPD Polska współpracuje ponad 7 tys. kurierów - mówi Rafał Nawłoka, prezes zarządu DPD Polska. Jak dodaje, niezależnie od okresu w roku, paczki trafiają na wskazany adres najczęściej już następnego dnia, a najpóźniej w ciągu 48 godzin.
Jak zaznacza, zamówienie w sklepie nie jest równoznaczne z nadaniem i często mija kilka dni od momentu złożenia zamówienia do momentu, kiedy paczka trafia do firmy kurierskiej.
- Tego rodzaju opóźnienia wynikają zazwyczaj ze spiętrzenia zamówień w sklepach internetowych, które nie nadążają z przygotowaniem towarów do wysyłki. Z tego właśnie powodu sugerujemy naszym odbiorcom, by dokonywali zakupów w sieci najlepiej z dwutygodniowym wyprzedzeniem i nie później 5 dni roboczych przed Wigilią - mówi Nawłoka.
Adam, kurier DPD, przed świętami pracuje ok. 12-13 godzin na dobę, rozwożąc w tym czasie do 115 paczek. Jak ocenia przygotowania swojej firmy do tej próby?
- No nie wiem. Mieliśmy parę problemów z infrastrukturą, ale jeśli chodzi o liczbę paczek, to nawet nie ma tragedii, a ludzi zawsze brakuje, również w magazynach. Jeśli chodzi o zarobki, to wszystko zależy od danego rejonu, ale zarabiamy od ok. 2,5 tys. zł do 3,6 tys. zł netto miesięcznie - mówi Adam.
Jeśli chodzi o doręczanie przesyłek krajowych, to jak zapewnia, jest duża szansa, że będą na następny dzień. - No chyba, że odbiorcy nie ma w domu albo nie ma odliczonej gotówki, to wtedy wszystko się obsuwa w czasie. Niektórzy myślą, że kurier pracuje 24/7 i przyjedzie, kiedy odbiorcy pasuje, np. po 18, ale tak nie jest - mówi Adam.
InPost
Przygotowanie do szczytu deklaruje też InPost.
- W ciągu ostatnich 12 miesięcy przeprowadziliśmy bezprecedensowy program inwestycyjny, by być przygotowanymi na szczyt przesyłek. Postawiliśmy ponad 4 tys. nowych paczkomatów, a 3 tys. już istniejących rozbudowaliśmy. Otworzyliśmy również drugą, centralną sortownię pod Warszawą. Dzięki temu 97-98 proc. paczek dostarczamy następnego dnia po nadaniu - zapewnia Wojciech Kądziołka, rzecznik firmy Inpost.
Tak jak cała branża również InPost zatrudnia nowych pracowników na czas świąteczny. Nie upublicznia jednak takich danych, wyjaśniając, że nie chce pokazywać konkurentom skali wzrostu zatrudnienia. A co z zarobkami?
Koronawirus. Dania rozszerza lockdown na cały kraj
- Kurier to wymagająca praca i stawki muszą być konkurencyjne, żeby ludzi zachęcić do przyjścia do nas. O konkretnych zarobkach również nie chce mówić - dodaje Kądziołka. Wiemy jednak od Roberta, kuriera InPost, że w tym gorącym okresie najlepsi mogą zarobić nawet do 6 tys. zł netto.
- To jednak wymaga, żeby być na nogach po 14 godzin. Wszystko zależy oczywiście od dnia i umiejętności oraz woli ludzi, którzy czasem nie śpieszą się z opróżnianiem paczkomatów - mówi Robert, który swoje już odstał przy samochodzie w pobliżu paczkomatu.
Nasz rozmówca pracował już w 6 firmach kurierskich. Nie może jednak zrozumieć, po co firmy zapewniają, że opanują wzmożony ruch, zatrudniając dodatkowych kurierów.
- Nikt przecież nie zatrudnia doświadczonych kurierów, a taki świeży bez doświadczenia, to dostarczy może 30-40 paczek w ciągu dnia. Doświadczony i 300 dowiezie. Nie jest tak różowo, jak mówią firmy, Jeśli prezent ma dotrzeć pod choinkę, lepiej zamówić go dziś - podsumowuje Robert.
DHL
Kolejny z 3 największych operatorów na rynku zapewnia, że standardy przed świętami się nie zmieniają. - Zgodnie z regulaminem, na doręczenie przesyłki w ramach standardowej usługi mamy 48 godzin, jednak większość paczek trafia do odbiorców już następnego dnia - mówi Magdalena Bugajło z DHL Parcel.
DHL na okres szczytu zwiększa liczebność załogi o 30 proc. i obsługuje średnio o 40-60 proc. więcej przesyłek niż w innych miesiącach.
- Klientów, którzy pytają: "czy moja paczka na pewno dotrze na Święta?" zapewniamy, że jesteśmy w pełnej gotowości operacyjnej i z każdą powierzoną nam przesyłką zdążymy na czas - uspokaja Magdalena Bugajło.
Marcin, kurier w DHL, przyznaje, że firma robi co może, żeby tak się stało, ale zgadza się z Robertem.
- Pięciu początkujących kurierów zrobi tyle, co jeden doświadczony. Dlatego u nas oni najczęściej są w odwodzie, jako pomocnicy wysyłani do wsparcia przez koordynatorów - mówi Marcin, z trudem zarabiający w szczycie sezonu ok. 4,5 tys. zł netto.
Jak ocenia, przesyłki z reguły powinny jednak trafiać na czas, bo w firmie "jest duże ciśnienie" na dowiezienie 100 proc. w deklarowanym czasie. Pomaga w tym aplikacja, która przy pomocy algorytmu planuje kurierowi trasę rozwiezienia paczek, by była ona jak najkrótsza.
- Jednak to nie załatwia sprawy. Niektórzy zaczynają prace o 6 na sortowni, a zjeżdżają do domu o 21. Często to nie nasza wina, a brak współpracy ze strony klienta. Ludziom się wydaje, że kurier może jeszcze raz podjechać na konkretną godzinę, kiedy wrócą z zakupami. To jednak niemożliwe, bo przez to rozwali się dalszy plan dostarczeń - mówi Marcin.