Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
W minioną sobotę przedstawiciele głównych komitetów wyborczych zapowiedzieli kolejne obietnice. Usłyszeliśmy o podwyżkach dla budżetówki, cięciach w podatkach czy dalszym obniżaniu wieku emerytalnego.
Tego dnia najważniejszy był jednak ten postulat, który nie wybrzmiał wprost, a którego wdrożenie całkowicie pogrzebie nadzieje Polaków na pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS pogrzebało nadzieje na pieniądze z KPO
Przypomnijmy: polski KPO to ok. 157 mld zł (34 mld euro) podzielone na 104 mld zł (22,5 mld euro) z bezzwrotnych dotacji i 53 mld zł (11,5 mld euro) z nisko oprocentowanych pożyczek. W projekcie przyszłorocznego budżetu po stronie dochodów państwa zapisano przeszło 35,9 mld zł z części grantowej Funduszu Odbudowy.
Niedawno krajowe plany odbudowy uzupełniono o nowy komponent - REPowerEU, który ma na celu ograniczenie zależności gospodarki unijnej od rosyjskich paliw kopalnych. W ramach tegorocznej rewizji KPO, zakładającej nowe inwestycje i reformy oraz przesunięcie części z nich do nowego instrumentu, z REPowerEU Polsce przydzielono ok. 116,8 mld zł (25,3 mld euro) - 12,7 mld zł (2,8 mld euro) z części grantowej i 104,1 mld zł (22,5 mld euro) pożyczek.
Instytucje unijne zaakceptowały pierwszą wersję polskiego KPO już w ubiegłym roku (nie dostajemy jedynie płatności, bo rząd o nie nie wystąpił). Oczekujemy jeszcze na zielone światło, gdy chodzi o rewizję planu, w tym instrument REPowerEU. Co istotne, wszystkie inwestycje i reformy muszą być zrealizowane do końca 2026 r. – przy ok. dwuletnim opóźnieniu istnieje zatem ryzyko, że nie pozyskamy wszystkich środków.
Utrata nawet części funduszy należnych Polsce jest jednak niczym w zestawieniu z sobotnimi zapowiedziami Prawa i Sprawiedliwości dotyczącymi sądownictwa. Zarówno w opublikowanym tego dnia programie wyborczym PiS, jak i w konwencyjnym przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego potwierdzono jednoznacznie kurs na dalsze podważanie niezawisłości sędziów i skuteczne stosowanie prawa unijnego przez sądy – tego prawa, które przyznaje szeroką ochronę m.in. konsumentom, pracownikom, przedsiębiorcom, przedstawicielom mniejszości czy środowisku naturalnemu, w którym żyjemy.
Postulaty dotyczące sądownictwa zabójcze dla KPO
W programie nazwanym "Bezpieczna przyszłość Polaków", w rozdziale "Wymiar sprawiedliwości i prawa obywatelskie" czytamy m.in.:
Sędziowie w sposób zorganizowany i metodyczny angażują się w spory polityczne. Ma to swoje odzwierciedlenie także w ich orzecznictwie. Wzmocnimy w Polsce trójpodział władzy. Musi on być połączony z zasadą legalizmu, a wiec działaniem na podstawie i w granicach prawa. W Polsce widzimy jednak odejście od tej zasady przez zanarchizowaną władzę sadowniczą. Niektóre środowiska sędziowskie nieustannie rozszerzają swoje kompetencje na kolejne obszary, w szczególności kosztem władzy ustawodawczej – to musi się skończyć.
W samym przemówieniu podczas konwencji w Końskich lider PiS dodał: - Dziś jest tendencja, by przekazywać władzę instytucjom, które są poza kontrolą, nikt ich nie wybiera. Tą instytucją są sądy. My tego rodzaju rozwiązania odrzucamy. Władza jest w ręku narodu, w ręku społeczeństwa.
Te pełne frazesów i populizmu zapowiedzi, w przypadku trzeciej kadencji rządów, zwiastują zaostrzenie polityki względem sądownictwa i kontynuację naruszeń konstytucyjnych i europejskich standardów państwa prawa. W ocenie PiS sędziowie mają odpowiadać za orzeczenia, w których rzekomo "angażują się w spór polityczny". Nie mogą też stosować prawa unijnego czy przepisów wynikających z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w taki sposób, w jaki powinno się je stosować, czyli z pierwszeństwem przed polską ustawą. Wreszcie zabronione ma być "podważanie" niezależności innych organów, w tym sądów w składach z tzw. neosędziami, bo to rzekomo droga do anarchii.
Warunki Brukseli
Wszystkie te postulaty wprost łamią nasze zobowiązania jako członka Unii Europejskiej, tym bardziej że naruszenia te w kolejnych sprawach przeciwko rządzącym potwierdzał unijny Trybunał Sprawiedliwości. Sędziowie nie mogą odpowiadać za wydawane orzeczenia, mają obowiązek zapewnić pełną skuteczność prawa unijnego, a w razie potrzeby nie stosować krajowej ustawy. Wreszcie muszą badać okoliczności powołania "neosędziów", a gdy to badanie wypadnie negatywnie – uznać ich rozstrzygnięcia za niebyłe. To podstawy obowiązywania prawa unijnego w państwach członkowskich, doskonale znane i praktykowane od kilkudziesięciu lat. Dokładnie te same obowiązki dotyczą sądów w Szwecji, na Cyprze czy w Irlandii.
Przypomnijmy, że wśród kamieni milowych polski rząd zaproponował stworzenie niezależnego systemu dyscyplinarnego sędziów (kamień milowy F1G a i e), nieściganie ich za treść wydawanych orzeczeń (F1G c), swobodę badania, czy dany skład spełnia unijne wymogi skutecznej ochrony sądowej (F1G d) czy wreszcie ponowne rozstrzygnięcie spraw sędziów ukaranych za stosowanie prawa unijnego (F1G b i F2G). Można nawet odnieść wrażenie, że postulaty z programu PiS są wręcz skrojone po to, by Polska nie dostała środków z Funduszu Odbudowy.
Nie należy też mieć złudzeń, że w uzyskaniu wypłat z KPO pomoże skłócony Trybunał Konstytucyjny, którym już teraz zajmuje się TSUE, i do którego trafiła jedna z ustaw rzekomo "odblokowujących" KPO. Przez osiem ostatnich lat PiS udowodnił wszystkim, że polityka ma pierwszeństwo nad prawem – wyroków legalnego TK się nie stosuje, a rozstrzygnięcia jego upartyjnionego następcy respektuje się jedyne wybiórczo, w zależności od politycznej potrzeby chwili.
Kropla w morzu
Fakt, że kamienie milowe dotyczące sądownictwa są powiązane z pierwszą transzą wypłat, oznacza, że do Polski nie trafi całość środków z Funduszu Odbudowy, pomimo ujęcia ich części w projekcie budżetu na 2024 r. Jak opisuje w OKO.press Paulina Pacuła, do Polski może w najbliższych trafić jedynie ok. 23,4 mld zł (5,1 mld euro) stanowiące 20 proc. zaliczek na inwestycje z REPowerEU, przy czym także ta kwota nie jest pewna. Jest to jednak kropla w morzu ponad 91,5 proc. środków, które przepadną nam z powodu bezsensownej polityki PiS względem sądów.
Na stole leży jeszcze niemal 349 mln zł (75,5 mln euro) z funduszy europejskich przyznanych Polsce w obecnej perspektywie finansowej. Utrata tych pieniędzy – za cenę dalszego podważania niezależności sądów – byłaby podobnie okrutną zbrodnią na polskiej gospodarce, jak brak środków z KPO.
Money.pl i Forum Obywatelskiego Rozwoju w ramach projektu Licznik Obietnic Wyborczych podliczył koszt dotychczasowych zapowiedzi partii, które 15 października powalczą o głosy Polaków. Projekt jest jest obywatelski, każdy ma do niego dostęp. Całość wyliczeń można znaleźć w dokumencie pod tym linkiem.
Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju