Temat "repolonizacji" bądź "dekoncentracji" mediów pojawił się już w 2016 roku, wkrótce po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych, ze zdwojoną siłą powrócił po powtórnej wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Ostatnio w przypominaniu o tym pomyśle celuje ugrupowanie Zbigniewa Ziobry (Solidarna Polska), ale najwięcej szumu narobiły wypowiedzi Joanny Lichockiej, członkini Rady Mediów Narodowych z ramienia PiS.
O co chodzi w "dekoncentracji" mediów?
PiS nie mówi już o "repolonizacji" – to wiązałoby się z koniecznością przymusowego wyprzedawania akcji polskich koncernów medialnych przez podmioty zagraniczne. Na tapecie mamy "dekoncentrację". Podobne rozwiązanie zostało ponad 30 lat temu wprowadzone we Francji. W dużym skrócie: żadne pismo nie może mieć więcej, niż 15 proc. rynku prasy, w telewizji żaden udziałowiec nie może mieć więcej niż 49 proc. akcji firmy.
We Francji żaden cudzoziemiec będący osobą fizyczną lub prawną, nie może posiadać więcej niż 20 proc. kapitału spółki lub prawa głosu w spółce posiadającej licencję do nadawania naziemnego sygnału radiowego lub telewizyjnego w języku francuskim.
Zdaniem polityków PiS podobne zapisy przydadzą się w Polsce, choć do tej pory w debacie na ten temat nie pojawiły się nazwy konkretnych koncernów medialnych. Co więcej – w Polsce pod takie zapisy jak we Francji podpadałaby jedynie… telewizja publiczna.
Reakcja USA
W piątek do tematu "dekoncentracji" odniosła się ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Napisała na Twitterze, że "przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media". "Zmuszanie firm medialnych do sprzedaży akcji zmusi inwestorów do szukania innych rynków. To nie jest dobry klimat inwestycyjny - to cenzura" - dodała.
Mosbacher włączyła się do akcji, bo właścicielem koncernu TVN jest amerykańskie Discovery, dodatkowo część rynku prasy należy do innej firmy z USA. Chodzi o fundusz Kohlberg, Kravis, Roberts & Co., który kupił większościowy pakiet Ringier Axel Springer, wydawcy m.in. Onetu, "Faktu", czy "Newsweeka". Media RAS są do dziś przez konserwatywnych polityków (wbrew oczywistym faktom) określane jako "niemieckie" czy "polskojęzyczne".
W wypowiedziach dla Polskiego Radia, następujących już po interwencji Georgette Mosbacher, Lichocka przyznała, że na razie żadnego projektu dekoncentracji mediów nie ma, ale może pojawi się jesienią. Zdradziła tym samym, że PiS tak naprawdę nie ma gotowych pomysłów - a o tym, że "projekty są napisane" mówił dokładnie rok temu wicepremier Gliński.
Lichocka dodała, że ok. 90 proc. rynku prasy regionalnej w Polsce należy do jednego wydawnictwa. Chodzi jej z pewnością o koncern Polska Press, który wydaje 18 dzienników lokalnych i ponad setkę tygodników lokalnych. Łączna sprzedaż tych wszystkich tytułów to blisko milion egzemplarzy. Polska Press należy do niemieckiej grupy medialnej Verlagsgruppe Passau.