Dekret o częściowej mobilizacji wzbudził zainteresowanie rosyjskiego społeczeństwa. Media zalewają informacje o antywojennych protestach w wielu miastach oraz o zatrzymywaniach i powoływaniu do wojska uczestników zgromadzeń. W sieci pojawiają się także komunikaty, że Rosjanie szukają sposobów, by uniknąć mobilizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dekret zawierał tajemniczy punkt siódmy
Eksperci, którzy zapoznali się z opublikowanym dekretem, podkreślają, że dokument faktycznie nie informuje o częściowej, ale o powszechnej mobilizacji. Wiaczesław Gimadi, prawnik ekipy opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, ocenił, że "powołać mogą wszystkich, oprócz tych, którzy nie nadają się z powodu wieku i stanu zdrowia".
O to, co zawiera tajemniczy punkt siódmy w dekrecie Putina, zapytano rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa. Odpowiedział, że jego treści nie może ujawnić, ale uściślił, że dotyczy on liczby osób, jakie mają być zmobilizowane. - Jest tam mowa o tym, że to liczba do 300 tys. – powiedział Pieskow.
Okazuje się, że na stronie donpress.com pojawiła się kopia dekretu Putina, wraz z tajemniczym punktem siódmym. Dotyczy on nie liczby powoływanych żołnierzy do wojska, "ale regionach, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę - o wysokim poziomie potencjału protestacyjnego". Mowa o Republice Karelii, Dagestanie, Republice Sacha i Kraju Chabarowskim - informuje "Wirtualna Polska".
Rosjanie nie chcą uczestniczyć w wojnie
21 września, w dniu ogłoszeniu orędzia Władimira Putina i opublikowaniu dekretu, wielu Rosjan uczestniczyło w antywojennych protestach. W Moskwie, Petersburgu oraz innych miastach doszło do zatrzymań uczestników zdarzeń. Według "Wirtualnej Polski" aresztowano 1300 osób.
Ponadto wielu Rosjan, którzy chcą uniknąć powołania do wojska, zaczęło uciekać poza granice kraju. W mediach społecznościowych można znaleźć wpisy, które informują o wykupionych biletach lotniczych do tureckiego Stambułu i Erywania w Armenii.