"Obiektywne dane pokazują, że ryzyko inflacyjne wciąż rośnie. I teraz na pierwszy plan wysuwa się zadanie ograniczenia wzrostu cen" – rosyjski dziennik cytuje wypowiedź Władimira Putina na posiedzeniu Rady ds. Rozwoju Strategicznego i Projektów Narodowych.
Putin ma problem. Nie chce dopuścić do wzrostu cen
Zdaniem Władimira Putina Bank Centralny Rosji i rząd powinny "utrzymywać sytuację pod stałą kontrolą i odpowiednio budować politykę gospodarczą", aby zapobiec gwałtownemu wzrostowi cen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Money.pl opisywał już, że rubel znajduje się w najgorszej kondycji od marca 2022 r. Waluta zmierza w kierunku dna, które osiągnęła kilka tygodni po ataku na Ukrainę. W efekcie Bank Centralny Federacji Rosyjskiej podjął na nadzwyczajnym posiedzeniu dyrektorów decyzję o podniesieniu głównej stopy procentowej z 8,5 proc. do 12 proc.
Niekorzystny z perspektywy reżimu Putina kurs rubla to m.in. efekt paniki, jaką wywołał marsz Grupy Wagnera na Moskwę. Rosjanie, jak piszą krajowe media, zaczęli masowo wypłacać rosyjską walutę i wymieniać ją m.in. na dolary i euro.
Osłabienie rubla ma konsekwencje
Zarówno ekonomiści z Rosji, jak i "nieprzyjaznych krajów" wskazują, że rośnie popyt na towary w Federacji Rosyjskiej. Dzięki temu, że udało się znaleźć furtki do częściowego omijania sankcji. Kremlowi jednak w wyniku restrykcji spadły dochody ze sprzedaży ropy, które były głównym źródłem, zasilającym budżet.
Według oficjalnych danych inflacja w reżimie Putina wynosi 4,4 proc. Cel wynosi z kolei 4 proc. Prognozy wskazują, że drożyzna jeszcze w tym roku dojdzie do 6,5 proc.
"To oczywiste, że trwające osłabienie rubla nie tylko jeszcze bardziej podsyci inflację, ale podważy zaufanie do samej waluty i całej gospodarki" - komentuje Jewgienij Kogan, profesor ekonomii w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Moskwie.