Już od października będziemy płacić więcej za gaz. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził podwyżkę ceny o 7,4 proc. dla gospodarstw domowych. Będzie ona obowiązywała do końca roku. Co dalej? Nowa podwyżka? To prawdopodobne.
Dlaczego gaz drożeje?
Na ogół o podwyżkach cen surowców mówimy wtedy, gdy spada dostępność danego towaru albo rośnie zapotrzebowanie na niego. Możliwa jest też trzecia opcja – chodzi spekulację lub szantaż cenowy, szczególnie na poziomie międzykrajowym. Albo o drastyczne zwiększenie podatków na jakiś surowiec. O czym możemy mówić w przypadku gazu?
Zdaniem Grażyny Oliwy-Piotrowskiej, byłej prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, obecnie mamy do czynienia ze splotem różnych czynników.
- Sprawa pierwsza i najważniejsza: zobaczmy, co się dzieje w Europie. Cały kontynent stawia na błękitne paliwo i ograniczanie emisji CO2. Jednocześnie drastycznie wzrasta konsumpcja gazu. W Polsce 10 lat temu zużywaliśmy 15 miliardów metrów sześciennych gazu, dziś jest to ponad 20 i ta wartość będzie tylko rosnąć – mówi Piotrowska-Oliwa w rozmowie z money.pl.
Dodaje, że w innych krajach konsumpcja gazu wzrosła o wiele bardziej. A gaz jest coraz bardziej potrzebny – w Niemczech zastępuje wyłączane węgiel i atom.
Sporą rolę na rynku odgrywa też gaz z łupków, produkowany głównie w USA. Ceny tego gazu są w pewien sposób powiązane z ceną ropy. Złoża łupków są bowiem eksploatowane dwojako – jedne zawierają gaz, inne ropę. Surowce z łupków są jak na razie dość niestabilne cenowo – a to huśta rynkiem, szczególnie giełdowym. Tam ceny gazu (różnego pochodzenia) zmieniają się z dnia na dzień.
Grażyna Piotrowska-Oliwa dodaje, że w pewnym rodzaju długoterminowych kontraktów na gaz jego cena jest wprost powiązana z ceną ropy.
- Wtedy nie mamy krótkoterminowych wahań cen, ale gaz drożeje mniej więcej z opóźnieniem dwóch, trzech kwartałów po wzroście cen ropy. Może to nastąpić już wtedy, gdy cena ropy ponownie spadnie. Takie kontrakty są ciągle stosowane – mówi nam była prezes PGNiG. A w tym roku ropa głównie drożeje – więc o niskich cenach gazu można zapomnieć.
Skąd Polska bierze gaz?
To nie wszystko. W Europie dostępny jest stosunkowo tani gaz z Rosji, dostarczany przez Gazprom. Polska unika go jak ognia, mimo że inne kraje z Rosjanami nieźle żyją. Ten gaz jest zresztą sprowadzany także do Polski, tylko okrężną drogą – przez Niemcy od różnych zachodnioeuropejskich firm gazowniczych.
Sprowadzamy również gaz z Norwegii, budujemy do tego celu nawet specjalny rurociąg Baltic Pipe. Problem w tym, że gaz z tamtego kierunku raczej nie będzie tańszy.
- Norwegowie w poszukiwaniu gazu muszą posuwać się coraz bardziej na północ i szukać go coraz głębiej. To zwiększa koszty wydobycia i cenę – tłumaczy Piotrowska-Oliwa. Ponadto z uwagi na połączenia gazociągowe szelfu norweskiego z Niemcami i Wielką Brytanią musimy oferować konkurencyjne ceny (nie niższe) w stosunku do tych rynków.
Nasza rozmówczyni dodaje, że import gazu z USA może wydawać się niezłą opcją – bo to surowiec stosunkowo tani. Ale trzeba go najpierw skroplić, a następnie wywieźć z gazoportu i dostarczyć do odbiorców, to zaś podbija jego ostateczną cenę. Ponieważ gaz ten transportowany jest statkami, to Europa konkuruje o jego dostawy z innymi rynkami, a rośnie dodatkowy chętny, bo popyt na LNG rośnie także w Azji.
Ceny gazu pobiją koszt energii elektrycznej?
Gaz jest surowcem stosunkowo tanim i o wiele mniej groźnym dla środowiska niż węgiel. Warto pamiętać, że nie ma jeszcze technologii masowego magazynowania energii pozyskiwanej z OZE. A więc jeśli nie ma słońca, a wiatraki się nie kręcą, potrzebujemy źródła energii, które stosunkowo łatwo można włączyć i wyłączyć. Ten warunek spełniają elektrownie gazowe.
Wiele osób zastanawia się, co będzie dalej – bo Polska buduje właśnie kilka elektrowni gazowych. Decyzja o ich powstaniu zapadła w czasie, gdy gaz był tani. Jedna – słynna elektrownia w Ostrołęce - miała wcześniej być opalana węglem. Co się stanie, gdy gaz zdrożeje?
Podwyżki cen gazu. Prezes PGNiG: to nieuniknione
Grażyna Piotrowska-Oliwa podkreśla, że będzie to i tak tańsze od dalszego palenia węglem. Gaz ciągle ma niewielki udział w naszym miksie energetycznym, a naszym priorytetem musi być odejście od węgla. Ten jest coraz droższy, koszty wydobycia w Polsce rosną na tyle, że opłaca się jego import nawet z egzotycznych krajów.
Poza tym, palenie węglem to nie tylko koszt surowca, ale i gigantyczny rachunek za emisję CO2. W przypadku spalania gazu koszt emisji jest o wiele niższy.
O ile wzrosną ceny gazu dla gospodarstw domowych? Dla przeciętnego odbiorcy błękitnego paliwa w grupie W-1.1, zużywającego gaz do przygotowania posiłków, podwyżka wyniesie 3,4 proc., co oznacza wzrost o 0,72 zł miesięcznie - wylicza URE.
Dla odbiorców z grupy W-2.1, podgrzewających wodę gazem, płatność wrośnie o 4,6 proc. i wyniesie 4,48 zł miesięcznie. Z kolei odbiorcy zużywający większe ilości paliwa, ogrzewający także mieszkania gazem (grupa taryfowa W-3.6), zapłacą o 13,76 złotych miesięcznie więcej.
Poprzednia podwyżka cen gazu była w sierpniu. Ta obecna jest więc zaskakująco szybka. I nie zwiastuje niczego dobrego. Już poprzednia była oceniana jako czynnik podbijający inflację. Zdaniem ekonomistów mBanku sierpniowe taryfy zwiększyły ją o co najmniej 0,1 punktu procentowego. "To jeszcze nie koniec wzrostów cen. Obstawiamy dalsze podwyżki w 2022 roku" – oceniają analitycy. To samo przewiduje zresztą sam obecny prezes PGNiG.