Tak według rachunków Ministerstwa Finansów prezentują się dane o polskim zadłużeniu po I kwartale 2023 r.:
- Państwowy Dług Publiczny (PDP), czyli dług liczony polską metodą, wyniósł 1 bln 209 mld 798 mln zł, co oznacza wzrost o 192,7 mln zł (+0,02 proc.) w ujęciu kwartał do kwartału. Relacja PDP do PKB na koniec I kwartału 2023 r. wyniosła 38 proc. (spadek w porównaniu z końcem poprzedniego roku o 1,3 pp.);
- Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP), czyli dług liczony metodą unijną, wyniósł 1 bln 531 mld 780,5 mln zł, co oznaczało wzrost o 19 mld 546,1 mln zł (+1,3 proc.) w porównaniu z końcem 2022 r. Relacja długu EDP do PKB wyniosła 48,1 proc., co oznaczało spadek w porównaniu z końcem poprzedniego roku o 1 pp.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd PiS pod ostrzałem z powodu sposobu, w jaki pożycza pieniądze
"Rzeczpospolita" we wtorek zastanawia się, jak to możliwe, że doszło do takiego rozdźwięku między tymi dwiema metodami liczenia, gdy różnica między nimi wynosi już astronomiczne 322 mld zł.
Głównym powodem są wydatki z czasów pandemii, gdy rząd zdecydował się wydawać gigantyczne kwoty pieniędzy w funduszach, których polska metoda liczenia długu "nie widzi".
Te działania skrytykowała ostatnio Najwyższa Izba Kontroli, która kilka dni temu pierwszy raz w historii negatywnie oceniła wykonanie budżetu (za 2022 r.). To, co dzieje się z zadłużeniem poza budżetem, NIK nazwała "alternatywnym budżetem". NIK skierowała też wnioski do TK, by zbadał zgodność postępowania rządu w trakcie pandemii z Konstytucją.
W wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" Maciej Bukowski, ekonomista z UW i szef WiseEuropa, wyraża pogląd, że rząd przyjął przejściowe rozwiązania, chcąc stymulować gospodarkę, a jednocześnie nie przekraczając progu ostrożnościowego zapisanego w Konstytucji.
Ekonomia polityczna przesunęła nas jednak w stronę iluzji. Coraz łatwiej jest politykom wydawać pieniądze, nie chcą podnosić podatków. Stosują więc rozwiązania jeszcze bardziej rozluźniające politykę finansową – mówi Bukowski.
Jak wskazuje Bukowski, jest to szczególnie problematyczne, gdy na przykład Bank Gospodarstwa Krajowego nie informuje, na jakie cele i na jakich warunkach zaciąga pożyczki, zasłaniając się przy tym tajemnicą bankową.
Jak zauważa z kolei Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, wskaźnik relacji długu do PKB wygląda przyzwoicie, jednak taki rezultat zawdzięczamy wysokiej inflacji, która sprawia, że nominalne PKB szybko rośnie.
Tymczasem, według szacunków "Rz", bardzo szybko, bo tylko do końca tego roku, rząd może zadłużyć nas na kolejne 300 mld zł. To szacunki na podstawie wypowiedzi wiceministra finansów Artura Sobonia, że na koniec grudnia dług może wynieść 52–53 proc. PKB.