Rząd przyjął projekt, który ma pozwolić budować domki do 70 metrów kw. bez pozwolenia.
- To nowy rozdział w historii polskiego budownictwa, napisany w duchu wolności i prywatności - zachwalał premier, dodając, że Polacy szybko będą mogli zrealizować swoje marzenia o własnym domku.
Jednak czy dom do 70 metrów będzie można zbudować szybko i tanio? Spytaliśmy o to ekspertów i budowlańców. Jedni i drudzy mówią, że budowa domu, nawet małego, to dziś nie lada wyzwanie. I że wielu Polaków zderzy się z szarą rzeczywistością branży budowlanej.
Pierwszym problemem, według ekspertów, są już same przepisy. Premier podkreśla, że dom na zgłoszenie będzie można wybudować tam, gdzie istnieje plan zagospodarowania. - Kłopot w tym, że takich wolnych gruntów jak na lekarstwo, zwłaszcza w okolicach dużych miast - mówi Mariusz Kurzac, dyrektor zarządzający Cenatorium.
Tam gdzie nie ma planu, trzeba będzie uzyskać warunki zabudowy. Premier Morawiecki zapowiada, że taka procedura potrwa góra 21 dni. Eksperci w to jednak nie dowierzają. - Zwykle ta procedura trwa miesiącami, to nie dzieje się szybko - komentuje Kurzac.
- To może być faktycznie zimny prysznic dla wielu entuzjastów małych domków - przyznaje pracowniczka jednej z dużych firm budowlanych.
Terminy? Końcówka roku. Przyszłego
Przedstawiciele branży budowlanej mówią jednak, że na wszystkich tych, którzy chcą stawiać mały domek według nowych przepisów, może czekać znacznie więcej pułapek.
Pierwsza to dostępność ekip budowlanych. Na rynku jest boom, więc na wolne terminy trzeba czekać miesiącami. Skontaktowaliśmy się z kilkunastoma firmami, które budują niewielkie domy. Większość z nich radzi rezerwować terminy już teraz, jeśli budowa ma ruszyć w przyszłym roku.
- Druga połowa 2022 r. jest realna. Wcześniej nic nie mamy - słyszymy w jednej z nich. - Znalezienie dostępnej ekipy budowlanej to faktycznie poważne wyzwanie - przyznaje Kurzac.
Kolejną potencjalną pułapką są koszty. Większość ekip, z którymi rozmawialiśmy, szacuje, że robocizna za budowę niedużego domku do 70 mkw. to kilkadziesiąt tys. zł. Czy jednak takie stawki się utrzymają do przyszłego roku? Biorąc pod uwagę inflację i nieustający boom na rynku nieruchomości, można się spodziewać, że wszystko raczej pójdzie w górę.
Jeszcze większym zagrożeniem są materiały budowlane. - Na ten moment po prostu nie można stwierdzić, ile one będą kosztowały w przyszłym roku. Nikt poważny tego nie powie - słyszymy w jednej z firm budowlanych.
W bieżącym roku niektóre materiały drożały nawet o kilkaset procent. Kłopot jest także z dostępnością. W hurtowniach nieraz brakuje np. styropianu czy płyt OSB. Powodem są m.in. utrudnienia w dostawach z Azji. Eksperci dziś nie potrafią stwierdzić, czy sytuacja ma szansę poprawić się w przyszłym roku.
Wreszcie ci, którzy chcą budować dom, mogą się spotkać ze wszystkimi patologiami polskiej branży budowlanej. Ostatnio popyt na pracę na tym rynku jest tak duży, że ekipy potrafią zwyczajnie odchodzi z placów budowy. Niektórzy obserwatorzy rynku mówią wręcz o pladze tego zjawiska.
Modułowa alternatywa
Czy więc jest szansa, by szybko i względnie tanio zbudować dom na bazie nowych przepisów? Przedstawiciele branży przyznają, że w oparciu o tradycyjne budownictwo nie będzie to łatwe.
Wyjściem mogą być domki modułowe - stosunkowo proste konstrukcje, które są stawiane z gotowych elementów. Takie budynki się stawia bez fundamentów, więc wszystko idzie zdecydowanie szybciej.
- Czas oczekiwania w takim przypadku to 3-4 miesiące - mówią nam przedstawiciele firmy Damir. Z kolei w firmie Hausformator słyszymy, że termin realizacji może wynieść i 3 miesiące.
Stosunkowo krótko się też czeka na realizację domów drewnianych. - Jeśli zainteresowanie 70-metrowymi domkami będzie bardzo duże, to pewnie firm oferujących alternatywy dla klasycznego budownictwa będzie coraz więcej - uważa Kurzac.
Przepisy w sprawie małych domków to jedna z kluczowych obietnic Polskiego Ładu. Projekt został na razie przyjęty przez rząd i czeka go jeszcze reszta ścieżki legislacyjnej. Proponowane przepisy mówią, że takie budynki mają być "wolnostojące i nie więcej niż dwukondygnacyjne", a ich budowa ma być prowadzona tylko "w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych inwestora".