W ostatnim czasie wiele gospodarstw domowych otrzymało wysokie rachunki za energię. Wywołuje to spore zamieszanie, zwłaszcza że w lipcu weszły w życie przepisy łagodzące podwyżki. Nasz czytelnik znalazł się w takiej sytuacji.
Z prognozowanego rozliczenia, które otrzymał od swojego dostawcy prądu - firmy E.ON, wynikało, że za okres od 1 czerwca do 31 lipca bieżącego roku ma do zapłacenia aż 460 zł. - Ten nagły wzrost mnie zszokował - mówi nam pan Paweł i wyjaśnia, że to niemal czterokrotnie więcej niż płacił do tej pory.
Zaskakujący finał. Błędne rozliczenia na skutek zmiany licznika
Zwróciliśmy się do firmy E.ON o wyjaśnienie. W tym celu przesłaliśmy rachunek naszego klienta, zasłaniając dane osobowe. Dostawca zidentyfikował jednak naszego czytelnika na podstawie danych licznika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodatkowo przedstawiciele firmy doszli do zaskakujących wniosków. Okazało się, że kilka lat temu pan Paweł zaczął otrzymywać błędne rozliczenia za energię na skutek wadliwych ustawień w systemie po wymianie licznika.
Firma przeprasza za powstałe niedogodności
Po naszej interwencji pan Paweł dostał od firmy E.ON wiadomość, w której spółka informuje, go, że "z uwagi na błąd systemu bilingowego od maja 2018 r. do maja 2024 roku rozliczenia za sprzedaż energii elektrycznej prowadziła z uwzględnieniem błędnego zużycia".
Poinformowano mnie, że wysłano mi faktury korygujące za ten okres, "przywracając poprawność prowadzonych rozliczeń". Dowiedziałem się także, że moja nadpłata za ten okres wynosi ponad 1762 zł. Jednocześnie firma przeprosiła mnie za powstałe niedogodności. Problem w tym, że gdyby nie wasza interwencja, pewnie nigdy nie dowiedziałbym się o tym, że moje rachunki są wadliwie naliczane - podkreśla nasz rozmówca.
"Najprawdopodobniej chodzi o błąd ludzki"
Paweł Blados, przedstawiciel biura prasowego firmy E.ON, twierdzi, że na pytanie o przyczyny zajścia trudno odpowiedzieć jednoznacznie po blisko sześciu latach. - Najprawdopodobniej chodzi o błąd ludzki. Nie wiadomo jednak, czy pomylił się inkasent, czy osoba, która zapisywała dane do systemu - wyjaśnia.
Tłumaczy jednocześnie, że dane z licznika zbiera inkasent Stoenu.To jeden z obowiązków spółki Stoen Operator, która jako Operator Systemu Dystrybucyjnego (OSD), zajmuje się mierzeniem ilości prądu zużywanego przez odbiorców. Zbierane przez nią dane następnie przekazywane są sprzedawcom energii elektrycznej, którzy na tej podstawie wystawiają rachunki.
"Co pół roku moje zużycie wzrasta o sto procent"
Pod koniec ubiegłego roku opisywaliśmy podobną sytuację. Nasza czytelniczka z Wrocławia skarżyła się wówczas na to, że jej cyfrowy licznik prądu zawyża zużycie. Jak zaznaczała, jej gospodarstwo domowe jest wyposażone standardowo. Ma lodówkę, pralkę, odkurzacz, telewizor, czajnik elektryczny, mikrofalówkę i to od wielu lat u mnie się nie zmienia. "W przeciwieństwie do kwot na rachunkach".
"Okazuje się, że od 2018 r. moje zużycie energii wzrasta co pół roku o sto procent. Na przełomie roku 2018 i 2019 w skali półrocznej wzrosło ono z 1400 kWh do 2800 kWh i tak co roku, aż urosło do 4800 kWh" - wyliczała.
W odpowiedzi firma Tauron podkreślała jednak stanowczo, że montowane przez nią liczniki zdalnego odczytu (LZO) działają prawidłowo.
"W indywidualnych przypadkach, jeżeli klient ma wątpliwości co do poprawności pomiaru, może zwrócić się z wnioskiem o laboratoryjne badanie zamontowanego u niego licznika oraz zwrócić się o weryfikację poprawności rozliczeń. Każdy taki przypadek bardzo wnikliwie sprawdzamy" - napisali przedstawiciele firmy w przesłanym nam komentarzu.
Problemy związane z odczytem liczników były przedmiotem badań
Wątpliwości związane z prawidłowością odczytu liczników energii związane są również z wynikami badań przeprowadzonych przed kilkoma laty przez naukowców z uniwersytetów w Amsterdamie i Enschede.
Dokonali oni testu cyfrowych liczników energii elektrycznej instalowanych w holenderskich gospodarstwach domowych, wyprodukowanych w latach 2004-2014. Wszystkie urządzenia miały właściwe certyfikaty dopuszczające do zastosowania. Badacze zainstalowali w laboratorium dziewięć różnych modeli urządzeń i poddali testom. Pięć z nich wskazało wyższe niż rzeczywiste zużycie energii.W przypadku jednego z liczników odczyt był zawyżony aż o 582 proc.
Z kolei dwa liczniki zaniżały zużycie, ale najwyżej o 30 proc. Badacze doszli wówczas do wniosku, że cyfrowe liczniki prądu nie są przystosowane do specyfiki działania urządzeń energooszczędnych, takich jak żarówki diodowe, które nie charakteryzują się ciągłym poziomem zużywanej energii.
Każdy ma prawo żądać sprawdzenia licznika
Co możemy zrobić więc w sytuacji, w której podejrzewamy, że odczyt naszego licznika jest wadliwy? Urząd Regulacji Energetyki w odpowiedzi wyjaśnia, że "w przypadku podejrzeń błędnego działania licznika, odbiorca ma prawo zażądać od przedsiębiorstwa energetycznego sprawdzenia układu pomiarowo-rozliczeniowego".
Firma energetyczna powinna to zrobić nie później niż w ciągu 14 dni od otrzymania takiego zgłoszenia. Dodatkowo każdy ma prawo zażądać od spółki energetycznej sprawdzenia prawidłowości działania licznika.
To nie wszystko. Można także zażądać dodatkowego badania w wybranym przez nas laboratorium. Zgodnie z przepisami firma energetyczna jest zobowiązana do umożliwienia przeprowadzenia takiej ekspertyzy. Jej koszty pokrywa jednak odbiorca.
W całej Polsce trwa wymiana liczników
Przypomnijmy: obecnie w całej Polsce trwa proces wymiany tradycyjnych liczników na nowe umożliwiające zdalny odczyt. Do końca 2030 r. ma być wymienione 17 mln urządzeń. U większości gospodarstw domowych nowe liczniki znajdą się na zewnątrz, gdyż tego wymagają przepisy. Wyjątkiem są osoby, którym urządzenia zamontowano wewnątrz (jeszcze przed wejściem w życie ustawy).
Takie osoby będą musiały wpuścić do lokalu technika. Inteligentne liczniki umożliwiają zdalny odczyt zużycia energii elektrycznej w każdym czasie. Dzięki nim będzie można także zdalnie zmienić grupę taryfową i sprzedawcę. Wymiana tradycyjnych liczników na nowe zaczęła się w 2022 r.
W grudniu 2023 r. zainstalowano już ponad 5 mln inteligentnych liczników. Stanowi to ok. 30 proc. wszystkich tego typu urządzeń w Polsce. Ogólny koszt akcji, szacowany na ok. 9 mld zł, pokryją w całości operatorzy energetyczni.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl