Spółdzielnia podjęła decyzję o odcięciu się od lokalnej ciepłowni w 2023 r. Jak wspomina prezes Wojciech Sienkiewicz, wcześniej taryfa opłat została podniesiona kilkukrotnie w ciągu roku kalendarzowego.
Jedynie od początku roku 2022 do grudnia 2023r. podwyżka wyniosła 172 proc. Problemy z dostawami węgla i możliwość przerwania dostaw ciepła do mieszkańców nie dawały złudzeń. Sytuacja była poważna - wspomina Sienkiewicz.
Spółdzielnia przedstawiła mieszkańcom rozwiązanie - inwestycja we własne źródła ciepła i uniezależnienie się do dostaw z zewnątrz. W drugiej połowie 2023 r. dwa budynki zarządzane przez SM Bartoszyce przeszły gruntowną modernizację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zainstalowano m.in. dwie pompy ciepła o mocy 54 kW każda, pracujące w kaskadzie w systemie glikol-woda. Wykonano 24 odwierty o głębokości prawie 100 metrów pod gruntowe pompy ciepła. Na dachach i ścianach pojawiło się ponad 120 modułów fotowoltaicznych. Docieplono także szczyty budynków.
Jak w Bartoszycach oszczędzono na cieple
Efekt? Zaliczki za ciepłą wodę użytkową (c.w.u) spadły z 75 zł za m sześc. do 20 zł za m sześc. Za centralne ogrzewanie (c.o) mieszkańcy bloku przy ul. Bema 53 płacili 3,36 zł za mkw., a lokatorzy z ul. Nad Łyną 11 - 4,25 zł za mkw. Obecnie stawki w obu wypadkach zeszły w dół do poziomu 1,50 zł za mkw.
- Sądzimy, że po wykonaniu pierwszych tego typu instalacji w mieście, pozostali mieszkańcy również odważą się na zmiany. W chwili obecnej mamy 4 budynki, które podjęły uchwałę i czekają w kolejce na realizację OZE. Zamierzeniem jest osiągnięcie takiego efektu w całych zasobach Spółdzielni Mieszkaniowej "Budowlani" - deklaruje Sienkiewicz.
Cała inwestycja kosztowała ok. 1,6 mln zł od budynku. Prawie połowę tej kwoty pokryły granty od Banku Gospodarstwa Krajowego.
Zwoleń dał impuls
Spółdzielnia w Bartoszycach nie jest pierwszą, która zdecydowała się na "cieplną samowystarczalność". Cała inwestycja została przeprowadzona przez firmę Euros Energy. Spółka dała swojemu rozwiązanie nazwę: "Darmomodernizacja".
- Spółdzielnie inwestujące w "darmomodernizację" mogą się odłączyć od sieci ciepłowniczej. Stają się niezależne energetycznie i nie przejmują się podwyżkami od ciepłowni - tłumaczy money.pl Tomasz Walczak z Euros Energy.
Spółdzielnia w Bartoszycach nie była pierwszą, która wpadła na taki pomysł. Firma Euros Energy chwali się, że zrealizowała w ostatnich latach "darmomodernizację" m.in. w Zwoleniu, Przysusze czy w Polanowie pod Koszalinem, o którym było bardzo głośno w 2022 r. ze względu na gigantyczne wzrosty cen ciepła z lokalnej ciepłowni węglowej.
Ta pierwsza realizacja uchodzi za "flagową". Spółdzielnia wydała na nią 3,2 mln zł. Wykonano za te pieniądze izolację termiczną ścian, dachu, piwnic, zainstalowano panele fotowoltaiczne i profesjonalne, wysokotemperaturowe pompy ciepła. Grzejniki wymieniono na klimakonwektory, które zimą ogrzewają mieszkanie, a w lecie działają jak klimatyzacja. System podgrzewania zapewnia również bardzo tanio ciepłą wodę użytkową.
Efekt? Zaliczki na ogrzewanie drastycznie spadły. Tomasz Walczak podaje bieżące liczby: 1,10 zł za mkw. miesięcznie wraz z klimatyzacją. W sąsiednich budynkach opłaty za ogrzewanie wynoszą tymczasem ponad 8 zł za mkw.
Generalnie w budynkach, w których wykonaliśmy darmomodernizację, koszty ogrzewana i klimatyzacji zamykają się średniorocznie w 1-3 zł od mkw. miesięcznie. Koszt podgrzania ciepłej wody to 15-25 zł za m sześc. - dodaje Walczak.
Niezależność nie zawsze się opłaci
Projekty polskiej firmy nie są jednak całkowitym novum. Jeszcze wcześniej, bo w 2014 r. na odcięcie się od miejscowej kotłowni zdecydował się jeden z bloków w Szczytnie.
"Niektórzy mówili, że to jest pomysł wizjonerski, ale my zrobiliśmy pomysł racjonalizatorski. Pierwszy w Polsce pomysł, gdzie na takim dużym obiekcie zostały zastosowane m.in. pompy ciepła i fotowoltaika. To wszystko zostało sprzężone i do dzisiaj pracuje w tak zwanej hybrydzie" - tłumaczył dwa lata temu TVN-owi prezes wspólnoty Zbigniew Chrapkiewicz.
Mieszkańcy bloku przed inwestycją płacili za ogrzewanie budynku 100 tys. zł rocznie. W 2022 r. koszt ogrzania za metr kwadratowy spadł do 1,59 zł wraz z ciepłą wodą użytkową, tłumaczył stacji prezes Chrapkiewicz.
Niezależność energetyczna nie jest jednak cudownym remedium na wysokie ceny ogrzewania domów i mieszkań. A przynajmniej, nie w każdym przypadku. Tomasz Walczak przyznaje, że w dużych miastach, w których jest duża gęstość zabudowy, a same budynki mają nawet po kilkanaście pięter, takie rozwiązanie się nie sprawdzi.
Nadal jest jednak w Polsce wiele miejsc, w których ciepło dostarczają bardzo kosztowne lokalne ciepłownie węglowe. I to właśnie w nich zdarza się, że klient po zrealizowaniu inwestycji płaci 2 zł za ogrzewanie za mkw., a przed jej wykonaniem płacił 7-12 zł za mkw. - tłumaczy Walczak.
- Tak duża różnica kosztów sprawia, że nawet po podniesieniu czynszu o kredyt potrzebny do sfinansowania prac mieszkańcy wciąż płacą mniej, niż gdyby nie zdecydowali się na remont. Jednocześnie zyskują system, który jest docelowym rozwiązaniem transformacji energetycznej. Stąd wzięła się nazwa "darmomodernizacja" - dodaje.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl