Dziennik przypomina, że 4 czerwca było tylko jedno ognisko afrykańskiego pomoru świń (ASF), natomiast obecnie - pięć, obejmujących łącznie 320 zwierząt. Rok temu o tej porze było jedno ognisko liczące 16 świń. Jak zauważa gazeta, ognisk jest nie tylko coraz więcej, lecz także zaczynają się pojawiać w kolejnych regionach kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Branża spodziewa się w związku tym kolejnego roku ze spadkiem eksportu, choć I kw. roku zapowiadał się dobrze. Wyeksportowano 82,3 tys. t mięsa, czyli tyle, ile przed rokiem. W sumie 2023 r., gdy w ciągu 12 miesięcy stwierdzono 30 ognisk ASF, skończył się ze sprzedażą za granicą 305,4 tys. t, czyli o ponad 13 proc. mniejszą niż w 2022 r. - czytamy.
"DGP" zauważa, że producenci mieli nadzieję na powrót na rynek chiński, który jest zablokowany dla polskich firm od dekady, czyli od wystąpienia pierwszego ogniska ASF w naszym kraju. Stale toczą się rozmowy o wznowieniu handlu. Chodzi o to, by Pekin zgodził się na regionalizację, czyli nie blokował importu z całej Polski, a tylko zamykał się na regiony objęte ASF. Zdaniem ekspertów trudno jednak będzie o kompromis, gdy wirus będzie w wielu województwach - informuje gazeta.
Zapaść w branży mięsnej. Reakcja GUS. Będą badania
Jak czytamy, ASF co roku pogłębia ujemne saldo w handlu zagranicznym wieprzowiną.
Dziennik cytuje również jednego z producentów, który wskazuje, że jeśli ASF będzie coraz więcej, czyli będzie rosła liczba stad do wybicia, może być problem z pokryciem zapotrzebowania na rynku wewnętrznym.
Nie mówiąc już o eksporcie, przy którym jesteśmy zobligowani do realizacji kontraktów, bo inaczej czekają nas kary umowne. Wtedy będziemy musieli kupować więcej mięsa za granicą, by je potem eksportować do naszych zagranicznych kontrahentów - mówi cytowany przez gazetę producent.
"Poprzednia ekipa popełniła wiele błędów"
Branża mięsna boryka się z wieloma problemami. - Hodowla świń w Polsce się załamała i będzie bardzo trudno ją odbudować. Upadło wiele gospodarstw - alarmuje wiceprezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego Krzysztof Borkowski. - Nie tylko straciliśmy rynki zagraniczne, ale zaczynamy przegrywać na własnym - dodał.
Jego zdaniem konsekwencją polityki handlowej stosowanej przez wielkie sieci handlowe, które sprowadzają tańszą wieprzowinę z innych krajów jest brak opłacalności produkcji w Polsce.
"Mamy zapaść". Branża mięsna bije na alarm
Według niego obecna zapaść w hodowli trzody to m.in. konsekwencja nieudolnej walki z ASF (afrykańskim pomorem świń). - Poprzednia ekipa popełniła wiele błędów - zamiast rozwiązywać problem, likwidowano stada. Zamiast eliminować chore dziki, zabijano i utylizowano zdrowe prosięta oraz dopłacano rolnikom do tego, żeby świń nie hodowali - argumentował.
Jak wskazał wiceszef UPEMI, w Polsce nie wprowadzono też w porę regionalizacji stref ASF, tak więc po stwierdzeniu ogniska zarazy, z eksportu wieprzowiny eliminowany był od razu cały kraj, a nie tylko ten dotknięty pomorem region.