Hybrydowy wóz konny miał wspomagać silnikami elektrycznymi pracę koni. Niestety oprócz niewystarczającej mocy zastosowanych w wozie akumulatorów, problematyczne okazało się ustawianie jej w trakcie jazdy. Dalsze działania zatem zostały wstrzymane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Akumulatory okazały się niewystarczające
Jak przekazał Zbigniew Kowalski, system wymagałby stałego monitoringu ze strony woźnicy, a ten nie może się zajmować powożeniem i nastawianiem tego sprzętu jednocześnie.
– Aby sprawnie obsługiwać system wspomagania, na wozie musiałaby być dodatkowa osoba, która by pilnowała na bieżąco pracy wspomagania i monitorowała parametry tak, aby nie dochodziło do szybkiego rozładowania akumulatora – wyjaśnił Kowalski.
Również nowoczesne żelowe akumulatory, które zastosowano w wozie, okazały się za słabe. Podczas testu w pełni naładowane akumulatory zaczęły się szybko rozładowywać. Testujący musieli zredukować do minimum wspomaganie, aby udało się dojechać do końca trasy. Podczas jazdy w dół z kolei, akumulatory się ładowały i tu nie było problemu.
Wstrzymano testy wozu hybrydowego
– Na razie wstrzymujemy dalsze testy i musimy się zastanowić, co dalej. Czy trzeba będzie wymyślać zupełnie nowe rozwiązanie. Być może będziemy zastanawiali się nad dalszą modyfikacją. Na pewno nie będziemy zamawiali nowych wozów – dodał Kowalski.
To już drugi, ulepszony prototyp hybrydowego wozu konnego. Pierwszy został skonstruowany na zlecenie TPN w 2016 r., jednak po serii testów baterie tamtego uległy spaleniu.
Prototyp hybrydowego wozu konnego został sfinansowany przez TPN i kosztował 120 tys. zł. Decyzję o testowaniu takich wozów podjęły w 2015 r. władze TPN po protestach obrońców praw zwierząt, którzy domagają się całkowitego usunięcia transportu konnego ze szlaku do Morskiego Oka.