Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|

"Drugi front energetyczny". Zełenski odpowiada na groźby Fico

Podziel się:

Wygląda na to, że prezydent Rosji Władimir Putin wydał Robertowi Fico, premierowi Słowacji, polecenie otwarcia drugiego frontu energetycznego przeciwko Ukrainie kosztem interesów narodu słowackiego – powiedział Zełenski w sobotę w długim poście na portalu X.

"Drugi front energetyczny". Zełenski odpowiada na groźby Fico
Wołodymyr Zełeński (East News, AFP, East News)

Premier Słowacji Robert Fico zagroził w piątek Ukrainie odcięciem dostaw prądu, jeśli Kijów spełni zapowiedzi i po Nowym Roku wstrzyma tranzyt rosyjskiego gazu do jego kraju. 22 grudnia spotkał się Władimirem Putinem w Moskwie, rozmawiał między innymi o kwestii dalszych dostaw gazu.

Na groźby premiera Fico odpowiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński. W poście na portalu X zasugerował, że oto "prezydent Rosji Władimir Putin wydał Robertowi Fico, premierowi Słowacji, polecenie otwarcia drugiego frontu energetycznego przeciwko Ukrainie".

Zarówno Rosja, jak i Ukraina stwierdziły, że nie ma warunków dla przedłużenia umowy tranzytowej przez Ukrainę. Premier Słowacji domaga się jednak utrzymania tranzyt gazu po 2024 r. i mówi, że zaproponował alternatywne rozwiązania, które nie wymagałyby kontaktu między walczącymi narodami - przypomina "Bloomberg".

"Krótkowzroczna polityka Fico już pozbawiła Słowaków rekompensaty za utratę rosyjskiego tranzytu gazu" – stwierdził Zełenski we wpisie na portalu X. "Teraz grozi pozbawieniem Słowaków kolejnych 200 milionów dolarów rocznie, które Ukraina płaci za importowaną energię elektryczną".

Słowacja odcięta? Niekoniecznie

Premier Fico stara się narzucić narrację, że po 1 stycznia Słowacja zostanie odcięta od głównego źródła gazu z rurociągu Przyjaźń.

Słowacja jest niemal w pełni zależna od importu błękitnego paliwa. Produkcja krajowa pokrywa zaledwie 1 proc. zapotrzebowania, które wynosi średnio 5 mld m sześc. gazu rocznie.

Głównym dostawcą jest Rosja, z którą Słowację łączy umowa podpisana z Gazpromem obejmująca dostawy do 2028 r. Rząd w Bratysławie ugiął się przed szantażem Putina i zgodził się od 2022 roku płacić Moskwie za surowiec w rublach. Premier Fico przekonywał Brukselę, że dostawy te są niezbędne dla utrzymania bezpieczeństwa energetycznego kraju. KE jednak odpowiada, że kraje uzależnione od gazu importu z Rosji miały odpowiednio dużo czasu, aby zabezpieczyć inne kierunki.

Jak pisaliśmy w money.pl, pomimo budowanej przez rząd narracji, Słowacja rozbudowała swoje połączenia transgraniczne, uzyskując dostęp europejskiej sieci i potencjalnych dostaw z różnych kierunków. Ważnym szlakiem dostaw może być gazociąg z Niemiec przez Czechy oraz sieć tzw. Korytarza Południowego, a więc rurociągowe połączenie poprzez Austrię z gazoportami LNG w Chorwacji na wyspie Krk, Grecji albo Włoszech. Dostępne jest również połączenie z Polski.

Gazowy biznes Fico

Odcięcie rosyjskich dostaw przez Ukrainę nie oznacza, że kraj ten pozostanie bez gazu. Uderza jednak bezpośrednio w interesy gazowe Słowaków, którzy zarabiali na tranzycie rosyjskiego surowca do Czech i dalej do Europy.

Jak wylicza Instytut Europy Środkowej, jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę ok. 92 proc. tłoczonego przez terytorium Słowacji gazu ziemnego (dane za 2019 r.) było tranzytowane i generowało znaczne przychody.

Jednak Fico próbuje przekonywać, że to cała Europa straci na wstrzymaniu przepływu rosyjskiego gazu. Argumentował, że Unia Europejska będzie musiała zmierzyć się z dodatkowymi 120 mld euro kosztów energii w ciągu najbliższych dwóch lat w wyniku zamknięcia tranzytu przez Ukrainę. Tego poglądu nie podziela jednak Bruksela.

"Zatrzymanie tranzytu rosyjskiego gazu ziemnego przez Ukrainę nie jest tylko pustym gestem politycznym" – powiedział Fico cytowany przez Bloomberga. - To niezwykle kosztowny ruch, za który my, w Unii Europejskiej, zapłacimy - nie daje za wygraną premier Słowacji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl