Z końcem grudnia oficjalnie wygasa umowa na tranzyt rosyjskiego gazu ziemnego przez terytorium Ukrainy. Jednak dynamicznie zmieniająca się sytuacja na froncie, nasilone ataki na ukraińską infrastrukturą i przejęcie inicjatywy przez Moskwę niosą ryzyko, że przesył może być wstrzymany w każdym momencie.
To poważny problem dla tych europejskich krajów, które wciąż korzystają z rosyjskich surowców jak: Słowacja, Austria, ale w mniejszym stopniu również Czechy, Węgry, Chorwacja, Słowenia i Włochy. Przedsmak ograniczeń Słowacy odczuli w momencie, kiedy Ukraina ocięła dostawy ropy naftowej realizowane przez rosyjskiego giganta Lukoil.
Teraz Bratysława musi przygotować się na zakręcenie kurka z tanim rosyjskim gazem. Kijów bowiem nie zamierza przedłużać umowy tranzytowej z Rosją, pozostając głuchym na argumenty premiera Roberta Fico.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słowacja bez rosyjskiego gazu
Słowacja jest niemal w pełni zależna od importu błękitnego paliwa. Produkcja krajowa pokrywa zaledwie 1 proc. zapotrzebowania, które wynosi średnio 5 mld m sześc. gazu rocznie.
Głównym dostawcą jest tu Rosja, z którą Słowację łączy umowa podpisana z Gazpromem obejmująca dostawy do 2028 r. Rząd w Bratysławie ugiął się przed szantażem Putina i zgodził się od 2022 roku płacić Moskwie za surowiec w rublach. Premier Fico przekonywał Brukselę, że dostawy te są niezbędne dla utrzymania bezpieczeństwa energetycznego kraju. KE jednak odpowiada, że kraje uzależnione od gazu importu z Rosji miały odpowiednio dużo czasu, aby zabezpieczyć inne kierunki.
Co oznacza dla Słowacji odcięcie od rosyjskiego dostawcy? Czy grozi im kryzys gazowy? Otóż nie. Pomimo budowanej przez rząd narracji, Słowacja rozbudowała swoje połączenia transgraniczne, uzyskując dostęp europejskiej sieci i potencjalnych dostaw z różnych kierunków.
"Rozbudowa zdolności transportowych miała miejsce głównie po 2009 r., a więc od czasu pierwszego kryzysu gazowego w relacjach między Rosją a Ukrainą, który doprowadził do wstrzymania dostaw surowca do wielu państw UE. Od tego momentu na Słowacji stworzono na wszystkich kierunkach połączenia rewersowe - z Czechami w punkcie Lanžhot (2010), Austrią w punkcie Baumgarten (2011), Węgrami w punkcie Veľké Zlievce (2015) i Ukrainą w punkcie Budince (2016). Ponadto wybudowano interkonektory z Węgrami (2015) oraz Polską (2022)" - czytamy w analizie Instytutu Europy Środkowej (IEŚ).
Największa, państwowa spółka SPP (Slovensky Plynarensky Priemysel) podpisała umowy nie tylko z Gazpromem, ale też szeregiem innych firm od BP, ExxonMobil, Shell, po ENI i RWE. Jak deklaruje krajowy operator, tymi dostawami może pokryć nawet 150 proc. potrzeb swoich klientów, tak wśród gospodarstw domowych, jak i przemysłowych po ciepłownie.
Jak wynika z analiz IEŚ, bez rosyjskich dostaw tylko ta jedna spółka powinna dysponować 50 proc. rezerwą.
Pomimo dotychczasowej zależności od importu rosyjskiego gazu przez Ukrainę, nic nie wskazuje na to, by wygaśnięcie kontraktu miało zagrozić bezpieczeństwu dostaw. Według danych za 26 listopada 2024 r., słowackie magazyny gazu są zapełnione w 90 proc., co odpowiada ok. 70 proc. rocznego zapotrzebowania Słowacji na gaz ziemny według zużycia w 2023 r. - zaznacza w rozmowie z money.pl Marianna Sobkiewicz, starsza analityczka Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Nie tylko kierunek wschód
Co istotne Słowacy mają również zarezerwowane przepustowości w innych gazociągach niż ten z Ukrainy. Ważnym szlakiem dostaw może być gazociąg z Niemiec przez Czechy oraz sieć tzw. Korytarza Południowego, a więc rurociągowe połączenie poprzez Austrię z gazoportami LNG w Chorwacji na wyspie Krk, Grecji albo Włoszech. Dostępne jest również połączenie z Polski.
Jak zaznacza Sobkiewicz, słowacka spółką ZSE Energia zawarła już umowę z Grupą Orlen, która przewiduje dostawy gazu ziemnego od stycznia do końca 2025 roku. LNG pochodzące m.in. z USA zostanie dostarczony w postaci skroplonej do terminala LNG, w którym Grupa ORLEN posiada długoterminową rezerwację mocy. Po regazyfikacji surowiec dostarczany będzie gazociągiem Polska-Litwa, a następnie do Słowacji przez interkonektor Vyrava.
Prawdopodobne jest to, że Polska skorzysta na wygaśnięciu kontraktu na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Interkonektor gazowy Polska-Słowacja z pewnością będzie stanowił ważny szlak tranzytowy - podkreśla ekspertka PIE.
To niejedyne połączenie. Jest też gazociąg łączący Słowację z węzłem Strachocina, który umożliwia przesył gazu na poziomie 4,7 mld m sześc. rocznie w kierunku Słowacji i 5,7 mld m sześc. w kierunku Polski.
Opcje są, ale oznaczają wyższe koszty. Jak wyjaśnia Sobkiewicz, terminale LNG w Polsce, Niemczech czy Litwie mogą zastępować utracony wolumen lub jego znaczną część, ale zwiększa to koszt importu skroplonego gazu ziemnego. - Różnica w cenie może być dla Słowacji znaczna, biorąc pod uwagę fakt, że w 2022 r. dostawy LNG z USA do UE były średnio o 50 proc. droższe niż import gazociągami - zaznacza ekspertka PIE.
Cios w interesy
Odcięcie rosyjskich dostaw przez Ukrainę na Słowację nie oznacza, że kraj ten pozostanie bez gazu. Uderza jednak bezpośrednio w interesy gazowe Słowaków, którzy zarabiali na tranzycie rosyjskiego surowca do Czech i dalej do Europy.
Jak wylicza Instytut Europy Środkowej, jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę ok. 92 proc. tłoczonego przez terytorium Słowacji gazu ziemnego (dane za 2019 r.) było tranzytowane i generowało znaczne przychody. W całym ubiegłym roku tranzyt wyniósł jednak ok. 17 mld m sześc., czyli dwie trzecie mniej niż w 2022 r.
To skutek programowej polityki UE odchodzenia od dostaw z Rosji. Mimo to, w związku wyłączeniami dla części państw, które najsilniej zależne były od rosyjskiego surowca, gaz ten wciąż płynął.
"Wstrzymanie tranzytu oznaczać może jednak wymierne straty finansowe dla strony słowackiej: surowiec z innych, alternatywnych źródeł będzie na pewno droższy, a jednocześnie mająca częściowo kapitał państwowy spółka Eustream utraci opłaty za tranzyt rosyjskiego gazu na Zachód" - pisze w komentarzu Łukasz Lewkowicz, analityk Instytutu Europy Środkowej.
Jak z kolei przypomina analityczka PIE, szlak ten zaspokajał też 65 proc. zapotrzebowania Słowacji, Austrii i Węgier na gaz ziemny w 2023 r. W latach 2021-2023 wolumen importu rosyjskiego gazu do Słowacji tranzytem przez Ukrainę spadł o 55 proc. - Należy jednak zauważyć, że w okresie styczeń-październik bieżącego roku, wolumen importu utrzymał się na podobnym poziomie do analogicznego okresu w 2023 r., a nawet wzrósł o 8 proc. - zaznacza Sobkiewicz.
Układ azerski
Pewnym rozwiązaniem, korzystniejszym dla Słowacji, byłby układ z Azerbejdżanem. Premier Fico w maju 2024 r. prowadził rozmowy w Baku o potencjalnych dostawach gazu ziemnego.
Również tu opcje są dwie. Pierwsza zakłada wykorzystanie istniejącej infrastruktury poprzez Bułgarię, druga dotyczy umowy z Rosją i Ukrainą.
Tańszą alternatywą byłoby dla Słowacji zastąpienie tranzytu rosyjskiego gazu "azerskim" surowcem. Rosja nadal dostarczałaby gaz (oznaczony jako "azerski gaz") na Ukrainę, podczas gdy Azerbejdżan otrzymywałby gaz z Rosji (oznaczony jako "rosyjski gaz") - wyjaśnia Sobkiewicz.
Jak podkreśla ekspertka, to jednak nie wyrugowałoby rosyjskiego gazu. - Nie zaszłaby wtedy de facto żadna zmiana w przepływach gazu: handlarze z UE kupowaliby gaz od Azerbejdżanu, który kupowałby gaz od Rosji. Takie rozwiązanie nie jest preferowane, biorąc pod uwagę unijny cel całkowitego uniezależnienia od rosyjskich paliw kopalnych. Ponadto umowa z Azerbejdżanem mogłaby stworzyć precedens dla kolejnych tego typu umów w UE - komentuje analityczka PIE.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl