Przypomnijmy, że od kilku dni w Druteksie trwa walka o władzę. Szef firmy chciał odwołać z zarządu córkę i brata, a ci - wspólnie z żoną prezesa - sprzeciwiali się temu. Leszek Gierszewski postanowił więc wynająć detektywa Rutkowskiego, żeby zabronił jego bliskim wejścia do siedziby spółki.
Od tego czasu strony przerzucają się oskarżeniami i trwa wojna na oświadczenia, o których pisaliśmy już w money.pl.
Można więc powiedzieć, że to, co jeszcze niedawno było dla Druteksu przewagą, teraz stało się jego przekleństwem. Nie ma bowiem wątpliwości, że sprawa nie zrobiłaby się tak głośna, gdyby konflikt nie dotyczył najbliższej rodziny. Po jednej stronie barykady jest bowiem sam prezes, a po drugiej - jego brat, córka, zięć i żona.
By przypomnieć, jak przewrotny bywa biznes, przypominamy wypowiedzi Leszka Gierszewskiego na temat jego rodziny i tego, że firma dzięki niej nie ma nic wspólnego z korporacją.
"Jestem dumny, że jesteśmy firmą rodzinną"
To wypowiedzi z wywiadu dla money.pl w 2015 roku.
Prezes Gierszewski mówił wówczas, jaką przewagę ma taki biznes nad korporacją. - Nie prowadzimy wielogodzinnych spotkań, z których nic nie wynika. Nie tworzymy niepotrzebnych raportów i sprawozdań. Mamy do siebie zaufanie i decyzje podejmujemy błyskawicznie. Nie ma czasu na jakieś nasiadówki - twierdził.
- Jestem dumny, że jesteśmy firmą rodzinną. Jeden z moich bratanków jest dyrektorem produkcji, drugi jest dyrektorem sprzedaży, szwagier zarządza kadrami i inwestycjami - dodawał. I zapewniał, że ma zaufanie do wszystkich swoich pracowników, tych z rodziny również. Choćby dlatego budowę hali nadzorował szwagier.
- Okazało się, że z drobnym wsparciem każdego z nas, mój szwagier doskonale sobie z tym wszystkim poradził. Nigdy nie byłem tak spokojny o inwestycje, jak tym razem - chwalił się Gierszewski.
"Jesteśmy firmą rodzinną i zawsze nią będziemy"
To z kolei treść wywiadu, którego prezes Druteksu udzielił "Magazynowi Pomorskiemu".
- Jesteśmy firmą rodzinną i zawsze nią będziemy, mimo że wielkością przypominamy korporację. W tym tkwi nasza siła. W firmie pracuje moja córka, która jest wiceprezesem, bratankowie, zięć, szwagier, bracia - mówił Gierszewski.
- To ludzie bardzo ambitni, nikt nie odmówi im kompetencji. Są po prostu profesjonalistami w swoich dziedzinach. Co najważniejsze, rozumiemy się w lot - dodawał szef firmy.
"Firma rodzinna zawsze wygra z korporacją"
Taki tytuł rozmowie z Gierszewskim nadali w 2016 roku dziennikarze trójmiejskiej "Gazety Wyborczej". Prezes ponownie wychwala zalety takiego funkcjonowania i przewagę nad wielkimi międzynarodowymi korporacjami. Mówi również o innych kwestiach.
- Kilka lat temu odwiedził mnie przedstawiciel firmy konsultingowej, Niemiec. Zaproponował, że napisze książkę o naszej firmie. "Na tej historii będą się doktoryzowali, habilitacje będą robili" - mówił - relacjonował Leszek Gierszewski. Raczej nie spodziewał się, że oprócz budowania firmy, tematem tego typu rozważań mogą być również ostatnie wydarzenia.
- Mam dużo rodziny na produkcji. Albo w biurze. I wszystko gra - chwalił się Gierszewski i wyliczał, ilu krewnych zatrudnił w firmie. - Tylko o tym samym nazwisku jest nas "nastu". Staram się o nich dbać, ale daję też wolną rękę - mówił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl