Z inicjatywą wyszła Agencja Rozwoju Przemysłu w porozumieniu ze sztabem Andrzeja Dudy. Nie było przypadku w tym, że prezydent objął "patronatem" rządowe zlecenie na uszycie 100 milionów maseczek. Start projektu został ogłoszony 16 kwietnia, a więc na kilka tygodni przed wyborami zaplanowanymi pierwotnie na 10 maja. Używamy terminu "uszycie", choć aby być precyzyjnym, trzeba dodać, że w rzeczywistości proces produkcji jednorazowych maseczek obejmuje też ich zgrzewanie z przygotowanych wcześniej elementów.
Pomoc dla polskich szwalni
ARP poszła dwutorowo. Po pierwsze zapowiedziała budowę fabryki maseczek w Stalowej Woli, po drugie zleciła ich szycie siedmiu polskim firmom. Miały to być 4F, LPP, PTAK, Pako Lorente, EM Poland, Rascal Industry i Modesta. "Wszystkie podmioty prowadzą działalność na terenie Polski i w produkcji korzystają z krajowych dostawców" – zapewniała ARP. Te firmy miały sobie znaleźć podwykonawców, również polskich, do wyprodukowania do końca czerwca 100 milionów maseczek ochronnych. Celem takiego działania miała być ochrona miejsc pracy w przemyśle odzieżowym.
O wielkość produkcji zapytaliśmy kilka firm z tego grona. Na nasze pytanie odpowiedziało jedynie LPP (właściciel m.in. marek Reserved, Mohito, Cropp, czy House).
- W ramach projektu Polskie Szwalnie LPP zaangażowało 18 współpracujących z firmą zakładów produkcyjnych, w których powstały blisko 4 mln maseczek. Jako LPP wspieramy ten projekt organizacyjnie i logistycznie, co oznacza, że udostępniamy swoje centrum dystrybucyjne w Pruszczu Gdańskim, skąd kontyngent trafia do magazynów wskazanych przez Agencję Rozwoju Przemysłu, która odpowiada za zakup materiałów oraz pozostałe etapy operacji, w tym dystrybucję do konkretnych lokalizacji - poinformowało nas biuro prasowe LPP. Po szczegóły odesłało nas jednak do ARP.
Co ciekawe, ARP nie podała i do dziś nie podaje wielkości miesięcznej produkcji. Wszystko oparło się na obietnicy dostarczenia 100 mln sztuk do końca czerwca. Nie miesięcznie czy rocznie, ale do końca czerwca. Czy ten plan wypalił? I tak, i nie.
Dużo niewiadomych
Według informacji podawanych przez ARP do 19 czerwca polskie szwalnie wyprodukowały 50 milionów maseczek, informacji o wielkości produkcji na koniec czerwca brak.
Gdyby ARP chciała spełnić obietnicę Andrzeja Dudy, trzeba by było ogromnego rozpędzenia produkcji, by przez kolejne 11 dni wytworzyć brakujące 50 mln maseczek. Miłosz Marczuk, rzecznik Agencji, informuje nas, że obecnie - czyli do początku sierpnia - wolumen produkcji dobił do 105 milionów sztuk. Nie uzyskaliśmy informacji o produkcji miesięcznej. Można założyć, że obietnica wyprodukowania 100 milionów do końca czerwca nie została dotrzymana.
Na pytanie, ile kosztują maseczki (wedle zapewnień ARP miały się one cechować "preferencyjną ceną"), Marczuk najpierw odpowiedział wymijająco: że są różne ceny, zależące od szczegółów kontraktu. Po ponowieniu pytania i prośbie o szczegóły, doprecyzował, że średnio jest to "około 2 zł netto".
- Maseczki ochronne od ARP wciąż są dostępne m.in. na stacjach benzynowych, a także w samej Agencji. 4 mln sztuk Polska wysłała na Białoruś w ramach Mechanizmu Ochrony Ludności Unii Europejskiej - tłumaczy rzecznik ARP.
Warto przypomnieć, że sieć Żabka sprowadziła do Polski już kilkadziesiąt milionów maseczek i sprzedaje je po 1,62 zł za sztukę, rezygnując z własnego zysku.
Niestety, nikt nie ma informacji o tym, ile ogółem w tym czasie sprowadzono do Polski maseczek. Z pewnością jest to kilka razy więcej niż 100 milionów z obietnicy Dudy.
Fabryka w Stalowej Woli nie działa
A co się dzieje z obiecaną fabryką maseczek w Stalowej Woli? Jej powstanie ARP zapowiedziała jeszcze w kwietniu, nie podając jednak wiążących terminów. Zakład owiany jest aurą tajemnicy. W tej sprawie rzecznik Agencji odsyła nas do prasowego komunikatu ARP z 19 czerwca. Należy więc założyć, że sytuacja w nim opisana jest sytuacją nadal aktualną.
Wówczas to ARP pisała w tytule: "Fabryka maseczek w Stalowej Woli działa zgodnie z planem". Z komunikatu wynika jednak, że zakład nie działa, a jest w trakcie budowy i organizacji. Nic nie produkuje, bo nie została ukończony.
Jak czytamy w komunikacie, wykonanie projektu i budowa "czystego pomieszczenia", tzw. clean roomu, "jest w trakcie prac przygotowawczych". Nie ma zatem miejsca, które zapewni sterylność produkcji maseczek. Natomiast pozostałe maszyny są kupione i zainstalowane, procesy produkcyjne zostały przetestowane.
Agencja nie podaje terminów, z których wynikałoby, kiedy proces produkcji mógłby ruszyć. Nie jest znana również cena budowy fabryki.
Ciągle nie dostaliśmy też pełnej odpowiedzi na pytania, które zadaliśmy Agencji Rozwoju Przemysłu. Nie wiemy więc, szycie jakich maseczek zleciła ARP (jednorazowych czy wielokrotnego użytku) oraz uszycie ilu maseczek zostało jeszcze zlecone prywatnym podmiotom. Czy na tych 105 milionach się skończy, czy produkcja dalej idzie pełną parą?
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie