O problemie pisze "Puls Biznesu". Do 29 listopada rząd zamknął z powodu koronakryzysu placówki kulturalne, w tym kina. W ramach pomocy dla branży rozdysponował z budżetu ponad 40 mln zł, które mają trafić za pośrednictwem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej do małych kin, które wyświetlają polskie filmy - czyli de facto do kin studyjnych i mikroprzedsiębiorców.
To oznacza, że wsparcia nie dostaną multipleksy. To bardzo nie spodobało się ich właścicielom, zrzeszonym w Polskim Stowarzyszeniu Nowe Kina. Należą do niego sieci Cinema City, Multikino i Helios. Ich prezesi wystosowali odezwę, w której komentują tę sytuację.
"Z przykrością przyjęliśmy informację, iż kina wielosalowe nie zostały ujęte w programach wsparcia przygotowanych przez PISF - tym bardziej, że kina wielosalowe odpowiadają za około 80 proc. sprzedaży biletów w Polsce" - piszą przedstawiciele PSNK.
"Nierówne traktowanie części przedsiębiorców, w szczególności z uwagi na skalę ich działalności, jest dla nas niezrozumiałe. Szanujemy tworzoną przez lata sieć kin studyjnych, zbudowaną na kapitale własnym i samorządowym, ciężkiej pracy i pasji do filmu, dzięki której razem wspieramy kulturę chodzenia do kina. Zauważamy jednak, ze przy obowiązujących obecnie obostrzeniach dotyczących liczby dostępnych do sprzedaży miejsc, dostępność ekranów kin studyjnych prawdopodobnie w żaden sposób nie zapewni przestrzeni dla właściwej dystrybucji filmów" - podkreślają.
Jak przewidują, rządowe wsparcie "z dużym prawdopodobieństwem" nie spełni swojej roli w zakresie promocji i dystrybucji polskich filmów w czasie pandemii.
"Dodatkowo producenci ukończonych filmów będą zmuszeni czekać do otwarcia kin wielosalowych lub zdecydować się na dystrybucję w innych kanałach, co zawsze przynosi gorszy wynik niż ten uwzględniający dystrybucję kinową" - oceniają przedstawiciele największych sieci multipleksów.
Lockdown. Dwie wizje w rządzie
I szacują, że nawet gdy kina zostaną znowu otwarte, bez wsparcia rynek zostanie zimą "zamrożony". "Według nich kina wrócą do funkcjonowania dopiero wtedy, gdy wyraźnie spadnie liczba zakażonych, limity sprzedaży miejsc podniesione zostaną do minimum 50 proc. (ostatnio było to 25 proc.), a w ofercie dystrybutorów pojawią się nowe tytuły, które przyciągną widzów do kin" - czytamy w "PB".