- Świecka ceremonia pogrzebowa tym różni się od tej religijnej, że odbywa się w salach należących do władz samorządowych – mówi Zbigniew Andrzejewski, mistrz ceremonii pogrzebowych z Warszawy.
Zaznacza, że w obiektach tych reżim sanitarny jest bardzo przestrzegany i egzekwowany od uczestników pogrzebów, czego o wszystkich kościołach powiedzieć się już nie da.
Jak podkreśla Andrzejewski, zdarza się, że organizatorzy świeckich pochówków proszeni są przez urzędników o wypraszanie nadliczbowych żałobników z sali. Samorządy bardzo boją się kontroli policji i sanepidu oraz nakładanych przez nich kar.
Inaczej w kościele, inaczej w domu pogrzebowym
Andrzejewski wskazuje na duży dom pogrzebowy na warszawskich Powązkach. Do czasu wejścia w życie nowego rozporządzenia rządu udział w uroczystościach pogrzebowych brało tam maksymalnie 17 osób. Mimo że metraż sali pozwalał na pomieszczenie dużo większej liczby żałobników, obowiązywała zasada 1 osoba na 20 m kw. i 1,5 m odstępu. Teraz może być ich maksymalnie 5.
Jedynym wyjątkiem są zgromadzenia organizowane w ramach działalności kościołów i innych związków wyznaniowych. Mogą się one odbywać pod następującymi warunkami:
- W budynkach i innych obiektach kultu religijnego znajduje się, przy zachowaniu odległości nie mniejszej niż 1,5 m, nie więcej uczestników niż 1 osoba na 20 m kw. powierzchni, oprócz osób sprawujących kult religijny lub osób dokonujących pochowania, lub osób zatrudnionych przez zakład, lub dom pogrzebowy w przypadku pogrzebu, oraz że uczestnicy realizują nakaz zakrywania ust i nosa, z wyłączeniem osób sprawujących kult religijny;
- na zewnątrz uczestnicy przebywają w odległości nie mniejszej niż 1,5 m od siebie i realizują nakaz zakrywania ust i nosa, z wyłączeniem osób sprawujących kult religijny.
Rozporządzenie nic nie mówi o ceremoniach świeckich, zatem podlegają one takim samym rygorom, jak wszystkie inne zgromadzenia. Dlaczego tak jest?
Próbowaliśmy to ustalić. Z informacji uzyskanych w biurze prasowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wynika, że za treść tego konkretnego przepisu odpowiada Ministerstwo Zdrowia. "To był wkład merytoryczny resortu zdrowia do tego rozporządzenia" – usłyszeliśmy w MSWiA.
W komunikacie przesłanym nam przez biuro prasowe resortu zdrowia czytamy natomiast: "Wprowadzone rozwiązania rządowym rozporządzeniem dotyczące liczby osób m.in. w kościołach, czy biorących udział w zgromadzeniach cały czas obowiązują. Powinny być one respektowane i egzekwowane".
Ponadto urzędnicy dodają: "Do 9 kwietnia obowiązuje reżimem sanitarnym w miejscach kultu w nabożeństwach może uczestniczyć 1 osoba na 20 m kw., przy zachowaniu dystansu 1,5 m. Wierni zobowiązania są także do noszenia maseczek zakrywających usta i nos. Natomiast w przypadku zgromadzeń, w tym wypadku pogrzebu świeckiego, należy zastosować limit do pięciu osób".
Nie wyjaśniają natomiast dlaczego dokonano takiego rozróżnienia na ceremonie świeckie i religijne.
Polacy czekają na "lepszy" moment
A jak komentują nowe przepisy Polacy? - Ludzie z pewnością podporządkują się tym zakazom – uważa Lech Mazurek, mistrz ceremonii pogrzebowych z Białegostoku, chociaż, jak przyznaje, słyszał już od rodzin "komentarze".
Z kolei Zbigniew Andrzejewski, który obsługuje świeckie pochówki w Warszawie, Łodzi, Radomiu i Lublinie, mówi, że rodziny przekładają uroczystości na późniejsze terminy, kiedy będzie można pożegnać się ze zmarłym w większym gronie.
– Ateiści też miewają duże rodziny i wielu przyjaciół i ci ludzie też chcą się ze zmarłym pożegnać. Dlaczego uroczysty pogrzeb może mieć w tym kraju tylko ktoś wierzący? – zastanawia się Andrzejewski.
Warto przypomnieć, że świecki pogrzeb mieli m.in. śp. prof. Zbigniew Religa, Wisława Szymborska, Tadeusz Pluciński, Zbigniew Zapasiewicz, Stanisław Mikulski czy Jan Kulczyk.
Co roku w Polsce organizowanych jest od 16 do 25 tys. świeckich ceremonii pogrzebowych. Trend ten z roku na rok się nasila.