Francuska firma konsultingowa Carbon4, która przygotowała raport na zlecenie T&E, przyjrzała się czterem fabrykom: koreańskiej LG Energy Solution w Polsce i chińskiego CATL na Węgrzech oraz dwóm zakładom działającym we współpracy z europejskimi firmami: chińskiego Gotiona - z Volkswagenem w Niemczech oraz chińskiego CATL - ze Stellantisem w Hiszpanii.
W raporcie zwrócono uwagę na fakt, że inwestycje w Polsce i na Węgrzech otrzymały znaczące wsparcie publiczne. Gigafabryka LG w pobliżu Wrocławia - największy zakład produkujący baterie samochodowe w Europie - od 2017 r. otrzymała 95 mln euro w ramach pomocy państwowej oraz 250 mln euro finansowania z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR). Natomiast zakład CATL w węgierskim Debreczynie dostał 800 mln euro pomocy publicznej od węgierskiego rządu, a na rozwój infrastruktury wokół fabryki przeznaczono 1,8 mld euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak ocenili jednak autorzy raportu, pomimo istotnego wkładu ze strony państwa węgierskiego, chińska inwestycja nie przyniosła transferu technologii. CATL zawarło, co prawda, porozumienie z Uniwersytetem w Debreczynie w celu kształcenia specjalistów, ale do tej pory nie ogłoszono planów dotyczących utworzenia centrum badawczego.
Sytuacja w Polsce wydaje się korzystniejsza - oceniono. Według raportu LG Energy Solution pozostaje jednym z największych pracodawców w regionie. Kładzie też większy nacisk na transfer technologii poprzez inicjatywy takie jak Centrum Badawcze Elektromobilności oraz programy stażowe - czytamy.
W ocenie autorów raportu mankamentem w przypadku fabryki LG w Polsce jest natomiast poziom zanieczyszczeń. Chociaż zainstalowano system odzysku NMP (rozpuszczalnika do materiałów katodowych baterii litowych), który minimalizuje zużycie rozpuszczalników, to limit emisji ustalony przez LG Energy Solution dla NMP przekracza unijny limit toksycznych lotnych związków organicznych, obowiązujący w UE.
W raporcie wyjaśniono jednak, że kraje członkowskie mogą - zgodnie z dyrektywą o emisjach przemysłowych - udzielać odstępstw poszczególnym przedsiębiorcom (autorzy raportu nie znaleźli jednak dokumentacji pozwalającej na stwierdzenie, czy Polska przyznała takie odstępstwo LG w zakresie limitu NMP).
W przypadku zakładu w Niemczech, gdzie Volkswagen zainwestował 1,1 mld euro i ma 26 proc. udziałów, "partnerstwo często określane jest jedynie jako sposób na zabezpieczenie dostaw baterii litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP)" - napisano w raporcie.
Z kolei "Stellantis wydaje się być w tym porozumieniu (z chińskim producentem - PAP) czystym udziałowcem finansowym, a know-how i własność intelektualna pozostają w rękach CATL" - zaznaczono.
Raport: w UE brakuje kompleksowych przepisów
Autorzy raportu uznali, że dużym problemem w UE jest brak kompleksowych unijnych lub krajowych przepisów dotyczących transferu technologii do Europy. Tymczasem takie regulacje obowiązują zarówno w USA, jak i w Chinach. W Stanach Zjednoczonych doprowadziły one m.in. do zawarcia znacznie korzystniejszej umowy licencyjnej pomiędzy chińskim CATL a Teslą.
Jak czytamy, "chińsko-europejskie partnerstwa w zakresie baterii nie zapewniają obecnie żadnej znaczącej wymiany wiedzy ani lokalnych korzyści". "Wynika to z faktu, że w Europie nie istnieją obecnie żadne przepisy ani ramy wymagające transferu technologii albo umiejętności lub lokalnych korzyści" - podkreślono w raporcie. Brak takich ujednoliconych przepisów na poziomie całej UE prowadzi do tzw. wyścigu na dno w zakresie warunków środowiskowych, społecznych i innych.