Na to, że Europejczycy stracili zdolność do budowania dużych przedsiębiorstw, zdolnych do podbicia globalnego rynku, zwrócił uwagę były prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi w głośnym raporcie na temat konkurencyjności Europy.
"W Unii Europejskiej nie ma ani jednej spółki z kapitalizacją przewyższającą 100 mld euro, która powstała od zera w ostatnich 50 latach. Tymczasem wszystkich sześć amerykańskich firm z kapitalizacją powyżej 1 bln euro powstało w tym okresie" – napisali autorzy raportu firmowanego przez Draghiego.
Ekonomiści z Deutsche Banku, wychodząc z założenia, że obraz wart jest tysiąca słów, postanowili zilustrować tezę byłego prezesa EBC i byłego premiera Włoch. Wzięli pod uwagę po 25 największych publicznych (czyli notowanych na giełdzie) spółek z Unii Europejskiej i z USA. Na wykresie pokazali datę ich utworzenia oraz rynkową wartość (kapitalizację).
Europejskim firmom brakuje skali
Jak się okazuje, najmłodszą z dużych europejskich firm jest niemiecki SAP, producent oprogramowania wspierającego zarządzanie przedsiębiorstwami. Spółka powstała w 1972 r., czyli 52 lata temu. W 1984 r., czyli mniej niż pół wieku temu, utworzona została firma ASML, trzecia na liście największych unijnych przedsiębiorstw. Tyle że zrodziła się w wyniki fuzji dwóch firm o znacznie dłuższej historii: ASM i Philips.
Dla porównania, spośród 25 największych amerykańskich firm po 1974 r. powstało 12. Wśród nich jest sześć spółek o kapitalizacji przewyższającej 1 bln euro. To Apple, Microsoft, Nvidia, Amazon, Alphabet i Meta.
"A więc europejskim firmom rzeczywiście brakuje skali i innowacyjności, a za tym idzie słaby wzrost produktywności" - konkluduje Jim Reid, ekonomista z Deutsche Banku.
Dlaczego brak młodych, dużych firm jest problemem? Zespół Draghiego wyjaśnia, że przedsiębiorstwa o długiej historii zwykle działają w branżach, w których postęp technologiczny jest powolny. To z kolei sprawia, że mniej wydają na badania i rozwój niż młodsze przedsiębiorstwa, działające w nowych branżach. A nawet jeśli wydają dużo, to osiągają gorsze wyniki. Przykładowo, w 2003 r. zarówno w Europie, jak i w USA, największe nakłady na ten cel ponosiły firmy motoryzacyjne. W Europie zresztą nie zmieniło się to do dziś. Tymczasem w USA w 2012 r. na innowacje najwięcej wydawały produkujące oprogramowanie i osprzęt komputerowy, a w 2022 r. firmy z szeroko pojętego sektora cyfrowego (Alphabet, Meta, Microsoft).
Rozdrobnione rynki i niedobór kapitału
Nakłady na B+R są zaś wyraźnie skorelowane z tempem wzrostu produktywności pracy. Według autorów raportu Draghiego, kraje UE przeznaczają na ten cel średnio około 2,3 proc. PKB, podczas gdy USA 3,5 proc. PKB. To główna przyczyna tego, że o ile w 1995 r. produktywność pracy była o 5 proc. niższa niż w USA, o tyle dziś jest o 20 proc. niższa (pokazuje to poniższy wykres).
Ekonomiści z zespołu Draghiego zidentyfikowali kilka przyczyn tego, że Europa nie może się doczekać dużych firm w nowoczesnych sektorach. Najważniejszą jest to, że nowe, innowacyjne przedsiębiorstwa nie są w stanie zwiększać skali działalności. To głównie skutek utrzymującego się wciąż rozdrobnienia europejskich rynków: zarówno towarów i usług, jak i kapitału.
W Europie pojawia się więc sporo start-upów, ale ich rozwój jest często blokowany przez niejednolite regulacje w krajach UE oraz kłopoty z dostępem do finansowania. Na pewnym etapie wiele z nich przenosi się do USA, gdzie znacznie łatwiej o inwestorów. Efekt jest taki, że w 2023 r. tylko 8 proc. "jednorożców", czyli nowych przedsiębiorstw o wartości ponad 1 mld dol., pochodziło z UE. Dla porównania USA wyhodowały 66 proc. "jednorożców", a Chiny 26 proc.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl