Inflacja CPI we wrześniu 2022 r., według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego, wyniosła 17,2 proc. Wzrosła w stosunku do sierpnia o 1,6 proc. To najwyższy odczyt od lutego 1997 r.
Wrześniowy odczyt przebił oczekiwania analityków. Przykładowo eksperci Santander Bank Polska szacowali wrześniowy wynik na poziomie 16,6 proc. Ekonomista Marcin Czaplicki prognozował natomiast inflację wysokości 16,8 proc.
Pytani przez "Dziennik Gazetę Prawną" analitycy uważają, że inflacja może zmniejszyć się pod koniec 2022 r., jednak wyraźniejszych spadków można oczekiwać dopiero w 2023 r. Zastrzegają jednak, że panuje pod tym względem duża niepewność. Już teraz bowiem płyną sygnały, że drożyzna nie ma zamiaru zelżeć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny rosną, bo firmy czują, że klient jeszcze wytrzyma
Ekonomista Ignacy Morawski w poniedziałkowym "Pulsie Biznesu" zwraca uwagę, że firmy w Polsce wciąż widzą sporą przestrzeń na podniesienie cen swoich produktów i usług. Nie trafiły bowiem na "barierę popytu".
"Potężne podwyżki cen energii są zapewne głównym powodem (wzrostu cen - przyp. red.). Ale firmom wciąż jest relatywnie łatwo przerzucać koszty na ceny dla odbiorców końcowych, nawet w branżach mało energochłonnych. Dlaczego? Bo wciąż nie czują, by podwyżki cen przekładały się na spadek popytu" - uważa dziennikarz "PB".
W dzienniku czytamy, że we wrześniu niecałe 27 proc. firm handlowych sygnalizowało problemy z popytem. To o 2 pp. mniej niż rok temu. "Mamy do czynienia z sytuacją paradoksalną – mocny popyt pozwala firmom się rozwijać, ale jednocześnie podtrzymuje wysoką inflację" - pisze Morawski.
Co będzie dalej? "W optymistycznym świecie powinniśmy zmierzać do tego, by popyt schłodzić do poziomu, który ograniczy dynamikę cen, ale nie ograniczy nadmiernie zatrudnienia i inwestycji. Ale to jest chyba zadanie trudniejsze niż trafienie do kosza za trzy punkty z zamkniętymi oczami. W pesymistycznym świecie będziemy ratować popyt do momentu, w którym inflacja i kurs walutowy wymkną się nam spod kontroli, powodując paniczne reakcje wśród decydentów" - twierdzi dziennikarz "PB".