Gazociąg Baltic Pipe już jest barny przez rząd na sztandary. Ma bowiem uniezależnić nie tylko Polskę od gazu z Rosji, ale być może również Europę. Jego pełna przepustowość na poziomie 10 mld m sześc. rocznie ma być gotowa już w styczniu 2023 roku.
Premier Mateusz Morawiecki na antenie Wiadomości TVP zapewnił w czwartek, że nie ma obaw o zapełnienie gazociągu gazem. - Mamy tego gazu zakontraktowane tyle, ile trzeba - podkreślił.
Gaz dla Baltic Pipe
Jak podkreślił wszystko toczy zgodnie z planem. - Tak, jak to było w planach, do końca roku ma zostać zakontraktowane 30-50 proc. przepustowości. Od stycznia dalej będziemy dopełniać gazociąg nawet do 80 proc. w pierwszej połowie roku. Do końca przyszłego roku być może do pełni możliwości przepustowości gazociągu - dodał premier.
Jak podkreślił, dzięki temu Polska będzie dostarczycielem bezpieczeństwa gazowego również dla innych krajów. Dodał, że to bezpieczeństwo energetyczne to obecnie priorytet. - Mamy je zapewnione zarówno dzięki kontraktom gazowym, ale też dzięki interkonektorom. Jutro udaję się na Słowację otwierać kolejny. Na ceny nie mamy wpływu, te dziś szaleją - zaznaczył.
Jednak, jak pisaliśmy na początku sierpnia w money.pl, wciąż nie wiadomo, ile gazu popłynie do Polski tym gazociągiem, ani kiedy to się stanie. Przypomnijmy, że PGNiG ma obecnie zapewnione wydobycie gazu w ramach koncesji, które spółka posiada w norweskich złożach. Do tego dochodzą złoża z Lotosu i duńskiego Orsted, co daje łącznie około 4,5 mld metrów sześciennych gazu.
Pozostały wolumen gazu miał być zakontraktowany dla Baltic Pipe w tzw. procedurze Open Season. Tego typu umowa lub ewentualnie kilka kontraktów miało zastąpić długoterminowe porozumienie z rosyjskim Gazpromem, które wygasa z końcem tego roku.
Dodatkowo Gazociąg Baltic Pipe nie prowadzi bezpośrednio do norweskich złóż, tylko jest wpięty do istniejącego gazociągu Europipe 2, czyli magistrali prowadzącej gaz z Norwegii bezpośrednio do Niemiec.
W związku z tym pojawiają się pytania o to, czy uda się "wypchnąć" któregoś z dotychczasowych kupujących norweski gaz z gazociągu Europipe 2. A także, czy uda się zwiększyć wydobycie poprzez istniejące na Morzu Północnym platformy.
Już pod koniec czerwca prezes PGNiG Iwona Waksmundzka Olejniczak wyjaśniała, że strategicznym celem Polski jest osiągnięcie jak największego zapełnienia Baltic Pipe gazem z własnego wydobycia.
"Dostawy gazu do Baltic Pipe zabezpieczone będą przez PGNiG w postaci miksu własnej produkcji ze złóż w Norwegii oraz gazu zakontraktowanego od producentów surowca na Norweskim i Duńskim Szelfie Kontynentalnym" - poinformowała.
Premier podkreślał jednak, że zdolności przesyłowe przez Baltic Pipe mają się stopniowo zwiększać.