Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Agnieszka Zielińska
Agnieszka Zielińska
|

Gazowy poker. Putin prowadzi grę, w której stawką jest jego wiarygodność

Podziel się:

Reżim Putina wykorzystuje gaz jako narzędzie szantażu wobec państw UE od dawna. Na razie skutecznie. Niedawno Nord Stream 1 znów został wyłączony. W efekcie ceny gazu w Europie drastycznie podskoczyły. Zdaniem ekspertów Putin gra ostro, ale ta pokerowa zagrywka może go słono kosztować. – Rynek gazu nie znosi próżni. Inni dostawcy gazu już czekają w kolejce – mówi money.pl Robert Cheda, były oficer operacyjny i analityk Agencji Wywiadu.

Gazowy poker. Putin prowadzi grę, w której stawką jest jego wiarygodność
Putin raczej nie zdecyduje się na długotrwałe odcięcie Europy od dostaw gazu z Rosji, bo stawką jest całkowita utrata klientów (Licencjodawca, Contributor#8523328)

Pod koniec sierpnia Gazprom podał, że pomimo zachodnich sankcji i ograniczenia eksportu do UE, osiągnął rekordowe zyski. Spółka zanotowała dochód w wysokości 41,63 mld euro. Przychody z tytułu eksportu surowca za granicę wzrosły ponaddwukrotnie. Dzieje się to jednak kosztem Europy, która od miesięcy doświadcza rekordowo wysokich cen gazu, czego efektem jest kryzys energetyczny, w którym pogrążył się cały region.

Niepokornym Rosja odcina dostawy błękitnego paliwa

Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę z tego, że dzisiejsza polityka Rosji jest bezpośrednią kontynuacją tzw. doktryny Falina-Kwicińskiego, która niemal 30 lat po rozpadzie ZSRS wciąż żyje i do dziś jest podstawą rosyjskiej polityki nie tylko wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Opiera się ona na dwóch zasadach. Pierwsza uzależniała cenę gazu od polityki prowadzonej w stosunku do Rosji przez kraj będący konsumentem gazu. Kraje, które Rosja uznała za przychylne, nagradzane były niższą ceną surowca, co było swoistą premią posłuszeństwa. Z kolei druga zasada polegała na czasowym odcięciu niepokornych klientów od dostaw gazu w okresie grzewczym.

Obecnie Putin, zatrzymując Nord Stream 1, wykorzystuje drugą opcję. Wywołuje to zarazem jeszcze inny skutek, na którym mu zależy. To gra na zwiększenie cen gazu w Europie.

Rosja manipuluje jednak w ten sposób cenami już od dawna. Teraz jest podobnie. W dniu, gdy Gazprom podjął decyzję o niewłączaniu z powrotem kluczowego rurociągu Nord Stream 1 po trzech dniach zaplanowanej wcześniej konserwacji, kontrakty terminowe na gaz w Holandii skoczyły aż o 35 proc. do poziomu około 270 euro za MWh, co jest blisko historycznego rekordu sprzed zaledwie dwóch tygodni.

Rosja manipuluje cenami gazu. Jednych nagradza, innych karze

Gazprom cały czas stosuje jednocześnie metodę kija i marchewki, jednych nagradza, innych karze. W momencie, gdy zakręcił kurek z gazem Niemcom i Francji, jednocześnie zwiększył dostawy gazu dla Węgier.

To nagroda za niezmienną życzliwość Węgier wobec Putina. Przypomnijmy, że Budapeszt zdecydowanie sprzeciwia się unijnym sankcjom na import błękitnego paliwa od Gazpromu. Spowalnia również wprowadzenie pełnego zakazu sprowadzania rosyjskiej ropy do UE.

Węgry są jednocześnie w blisko 85 proc. uzależnione od rosyjskiego gazu. Stanowisko Węgier powoduje napięcia wewnątrz Unii, która pogrążona jest w kryzysie energetycznym, wynikającym m.in. z polityki Kremla.

Putin będzie zakręcał kurek z gazem i ponownie go odkręcał

W co tak naprawdę w tej chwili gra Putin? Zdaniem Roberta Chedy, byłego oficera operacyjnego i analityka Agencji Wywiadu obecna taktyka Putina jest raczej chwilowa, co oznacza, że nie zdecyduje się on na długotrwałe odcięcie Europy od dostaw gazu z Rosji. Może za to na dłuższy okres przerwać dostawy ropy naftowej, m.in. z uwagi na fakt, że ropa naftowa jest paliwem, które można transportować poza rurociągami.

W kwestii rynku gazu polityka nierozerwalnie jest związana z ekonomią. Dlatego dopóki gaz jest wygodnym narzędziem zastraszania Unii, Putin będzie z tego korzystał pod różnymi pretekstami tak, jak dzieje się to teraz z Nord Stream 1. Będzie odkręcał i zakręcał kurek z gazem, a im bliżej będzie zimy, tym bardziej ta presja będzie rosła. Granicą tej gry jest jedynie samowystarczalność energetyczna Unii — komentuje. 

Jego zdaniem fakt, że Unia szykuje w tym momencie plan na obecny kryzys energetyczny, może równocześnie świadczyć o tym, że Europa ma już alternatywny plan zaopatrzenia w oba surowce.

Przypomnijmy, Unia poza wprowadzeniem limitu cen, planuje także ograniczenie zużycia energii elektrycznej w godzinach szczytu oraz wprowadzenie nowej opłaty od firm naftowych i gazowych.

– Niemożliwe jest, aby kraje członkowskie zgodziły się na taki plan, nie mając zarazem odpowiednich zapasów lub zabezpieczenia źródeł dostaw gazu – ocenia nasz rozmówca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowa Škoda Kodiaq PHEV na trasie do Wisły

Rynek gazu nie znosi próżni

Robert Cheda uważa jednocześnie, że cała pokerowa taktyka Putina jest krótkoterminowa. Powód? Stawka w tej grze jest bardzo wysoka. Istnieje bowiem ryzyko całkowitej utraty wiarygodności Rosji jako biznesowego partnera, co już właściwie się dzieje.

Dowodem tego jest m.in. wpis Erica Mamera, rzecznika Komisji Europejskiej. "Ogłoszenie przez Gazprom, że po raz kolejny zamyka Nord Stream 1 pod fałszywym pretekstem, jest kolejnym potwierdzeniem jego zawodności jako dostawcy. To także dowód na cynizm Rosji, która woli spalać gaz, zamiast honorować kontrakty" – napisał.

Mimo to Rosja nie zamierza jednak rezygnować ze stosowania taktyki szantażu. Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow kilka dni po decyzji o zamknięciu Nord Stream 1 wyjaśnił, że gaz mógłby popłynąć przez Nord Stream, ale muszą zostać zniesione sankcje, które jego zdaniem "wprowadzają absolutne zamieszanie prawne i praktyczne, zamieszanie we wszystkim, co dotyczy utrzymania Nord Stream".

Według naszego rozmówcy taka strategia na dłuższą metę jest jednak bardzo ryzykowna. Powód? – W tym wypadku w grę wchodzi zarówno kwestia zaufania, jak i prestiżu – rynek energetycznych surowców ma to do siebie, że nie znosi próżni. Jeśli Putin przeszarżuje, wówczas jego miejsce natychmiast zajmą inni dostawcy, a chętnych jest dużo, włącznie z takim krajem, jak Wenezuela – mówi Robert Cheda.

Putin okresowo będzie przerywał grę w "gazowego pokera"

Ekspert zwraca uwagę także na inną kwestię. Rosja dostarczała na europejski rynek blisko 150 mld metrów sześciennych gazu. Dla porównania azjatycki rynek to dla Rosji blisko 30 mld metrów sześciennych gazu, w dodatku po dużo niższych cenach niż w Europie, bo Chiny twardo negocjują. Przykład? Ostatnio, jak podaje "Bloomberg", podpisały umowę na dostawy gazu od operatora Sachalin 2 ze zniżką o wartości 50 proc. do końca roku.

Jest jeszcze inna kwestia, aby zwiększyć sprzedaż gazu na azjatycki rynek, Rosja musi zbudować moce przesyłowe w tym kierunku, bo obecnie nie ma czym transportować gazu w tym rejonie. Przepustowość istniejących rurociągów to maksymalnie 30 mld metrów sześciennych, aby zwiększyć moce do ok. 50 mld metrów sześciennych, potrzeba czasu, minimum 5 do 10 lat – wyjaśnia Robert Cheda.

Dlatego jego zdaniem Putin będzie grał w "gazowego pokera", ale zarazem będzie go okresowo przerywał. Nie zakręci również gazu całej Europie, chyba że w Rosji doszłoby do jakichś nieprzewidzianych zdarzeń i wówczas mógłby włączyć się mechanizm na zasadzie "nam jest wszystko jedno, w związku z czym ciągniemy wszystkich na dno."

– Putin nie może się pozbawić klientów, którzy prezentują w stosunku do Rosji umiarkowane stanowisko, nie chodzi tylko o Węgry, ale także o Niemcy czy np. Francję. Są to kraje, które chcą nadal utrzymywać kontakty z Rosją, co dają do zrozumienia poprzez prowadzenie łagodniejszej polityki wizowej w stosunku do Rosji – komentuje nasz rozmówca.

Dodajmy, że Niemcy i Francja nadal uważają, że zakaz wydawania wiz turystycznych dla Rosjan — za którym opowiadają się inne kraje Unii Europejskiej — przyniósłby efekt odwrotny od zamierzonego. Za wprowadzeniem zakazu wizowego dla Rosjan opowiadają się z kolei takie kraje jak Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Finlandia, Dania i Polska.

Putin jednocześnie wie, że ma już mało czasu, bo długoterminowo Europa jest w stanie uniezależnić się od Rosji. Tym bardziej że w dłuższej perspektywie tzw. energetyczne Trójmorze może przynieść radykalną zmianę sytuacji. Dlatego się spieszy. Niestety może zacząć wówczas popełniać nieodwracalne błędy – podsumowuje Robert Cheda.

Przypomnijmy, Inicjatywa Trójmorza oznacza utworzenie infrastrukturalnego, pionowego korytarza północ-południe, przecinającego system dostaw rosyjskiego gazu do Europy.

Została ona powołana jako forum współpracy 12 państw: Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji, Słowenii i Węgier. Obszar obejmujący państwa należące do Inicjatywy Trójmorza stanowi prawie jedną trzecią całkowitej powierzchni Unii Europejskiej. Niedawno prezydent Wołodymyr Zełenski zadeklarował chęć dołączenia Ukrainy do tej inicjatywy.

W 2019 roku Bank Gospodarstwa Krajowego i rumuński EximBank podpisały w Luksemburgu akt założycielski Funduszu Inwestycyjnego Inicjatywy Trójmorza. Celem funduszu jest zebranie łącznie od 3 do 5 mld euro na projekty energetyczne i infrastrukturalne.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl