Węgry są w 85 proc. uzależnione od rosyjskiego gazu. Z tego powodu - jak wyjaśnia rząd Viktora Orbana - Budapeszt zdecydowanie sprzeciwia się unijnym sankcjom na import "błękitnego paliwa" od Gazpromu. Spowalnia również wprowadzenie pełnego zakazu sprowadzania rosyjskiej ropy do UE.
Agencja Reutera pisze, że stanowisko Węgier powoduje napięcia wewnątrz Unii, która pogrążona jest w kryzysie energetycznym, wynikającym m.in. z tego, że reżim Putina wykorzystuje gaz jako narzędzie szantażu wobec państw UE.
Rosja ogranicza np. dostawy surowca gazociągiem Nord Stream 1, choć zachodni politycy i eksperci twierdzą, że nie ma ku temu podstaw. Uważaj, że Kreml chce w ten sposób wymusić złagodzenie sankcji, nakładanych na Federację Rosyjską przez UE za inwazję na Ukrainę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Węgry kupują więcej gazu z Rosji. Negocjują kolejne dostawy
Napięcie wewnątrz Unii związane z "pragmatycznymi stosunkami" Węgier z Rosją zapewne jeszcze wzrośnie. Od piątku (12 sierpnia) zwiększyły się dostawy Gazpromu do kraju rządzonego przez partię Orbana.
To efekt lipcowego spotkania w Moskwie węgierskiego ministra spraw zagranicznych Petera Szijjarto ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Sergiejem Ławrowem. MSZ Węgier starał się o zakup dodatkowych 700 mln m sześc. gazu z Rosji.
Sekretarz stanu węgierskiej dyplomacji Tamas Menczer przekazał, że w sierpniu Gazprom przesyła dodatkowe 2,6 mln m sześc. surowca dziennie. Dostawy na wrzesień są jeszcze negocjowane. Surowiec trafia na Węgry gazociągiem Turkstream.